Z Soczi Paweł Kapusta
Polska kadra powoli podnosi się z ringu po otrzymaniu ciężkiego ciosu od piłkarzy Senegalu w pierwszym, mundialowym meczu (1:2). Biało-Czerwoni dochodzą do siebie w bazie pobytowej w Soczi. Po wtorkowym blamażu w Moskwie - co naturalne - spłynęła na nich gigantyczna fala krytyki. Momentami krytyka jest szalenie mocna. Jan Bednarek, piłkarz zamieszany w stratę gola na 0:2 przyznaje, że krytyczne głosy docierają do zawodników.
- Nigdy nie da się w stu procentach odciąć od tego, co nas otacza, co się o nas pisze. Mamy świadomość, co zrobiliśmy źle - przyznaje obrońca polskiej kadry. - Zostawmy już to, naprawdę. Zawaliliśmy, ale przed nami jeszcze dwa mecze. Dwa finały. Zrobimy wszystko, by je wygrać. Pokazać, że był to tylko wypadek przy pracy - dodaje zawodnik Southampton.
- Wyciągnęliśmy wnioski, była analiza. Jesteśmy świadomi, że było dużo błędów, wiele rzeczy mogliśmy zrobić lepiej. Teraz liczy się tylko mecz z Kolumbią. Jeśli zagramy swój futbol, to o wynik jestem spokojny. Jesteśmy mocni mentalnie, na pewno nie zawiedziemy. Nikogo się nie boimy. Szacunek do rywala jest, bo na MŚ nie ma już słabych piłkarzy, ale znamy swoją wartość. Czujemy się mocni - przyznaje piłkarz reprezentacji Polski.
Bednarek był obok Grzegorza Krychowiaka i Wojciecha Szczęsnego jednym z zawodników zamieszanych w stratę gola na 0:2. Jak dochodzi się do siebie, do równowagi psychicznej po tak kuriozalnie straconej bramce? - Normalnie. Po prostu człowiek o tym nie myśli. Nie myśli, bo już nie ma wpływu, czasu nie cofnie - mówi Bednarek.
Reprezentacja Polski przed wylotem do Kazania odbędzie jeszcze dwa treningi (czwartek i piątek). Na mecz z Kolumbią wyruszy w sobotę. Pierwszy gwizdek w niedzielę o godzinie 20.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Polska - Senegal. Prawdziwy test dla Nawałki. "To co się stanie, może go pogrzebać"