MŚ 1990, mecz 1/8 finału pomiędzy Kolumbią i Kamerunem. Rene Higuita dostaje podanie 30 metrów od bramki. Zamiast wybić szybko piłkę, decyduje się na drybling. To błąd! Futbolówkę odbiera mu Roger Milla i po chwili umieszcza ją w pustej bramce.
Chciał być jak Maradona
"El Loco" [szaleniec - red.]. Pseudonim nadany Higuicie przez kibiców pasował doskonale. Do historii przeszła jego obrona w meczu towarzyskim z Anglią, kiedy odbił piłkę lecącą nad głową... piętami. To był słynny "pad skorpiona".
Bramkarz reprezentacji Kolumbii miał nieprzeciętne umiejętności, ale czasem zwyczajnie odbijała mu palma. Potrafił rozgrywać kapitalne zawody, by po chwili jedną niezrozumiałą decyzją popsuć cały obraz swojego występu. Tak właśnie było podczas mundialu 1990.
Higuita zagrał we Włoszech kapitalne spotkania w grupie przeciwko Jugosławii i RFN. Do tego nie dał się pokonać napastnikom ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Bardzo dobrze bronił też z Kamerunem, ale głupota w dogrywce spowodowała odpadnięcie Los Cafeteros. Fani natychmiast zapomnieli o dobrej postawie dotychczasowego ulubieńca. "Zachciało mu się być Maradoną" - szydzili.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Polska - Kolumbia. Rewolucja w składzie złym pomysłem? "Z eksperymentów nic nie wyjdzie"
Hagi strzelił z 40 metrów
Na kolejnym mundialu Higuity nie było, bo siedział w więzieniu. Jego miejsce między słupkami zajął więc Oscar Cordoba. Ówczesny golkiper America Cali był uznawany za jeden z największych talentów w historii Kolumbii. Zanim jednak poprowadził drużynę do zwycięstwa w Copa America 2001, to musiał przeżyć spory zawód. W 1994 roku kompletnie bowiem zawiódł.
Fani na całym świecie do dzisiaj wspominają fantastycznego gola Gheorghe Hagiego z około 40 metrów w pojedynku z Kolumbijczykami. Nie byłoby go jednak, gdyby nie zdezorientowanie Cordoby. Legendarny Rumun zauważył, że rywal się zagapił i uderzył spod linii bocznej. Piłka wpadła "za kołnierz" zaskoczonego bramkarza.
Na domiar złego, wychowanek Atletico Nacional popełnił także błąd przy bramce Florina Raducioiu na 0:3. Wyszedł bowiem na skraj pola karnego, jednak widząc atakującego przeciwnika zawahał się i minął z futbolówką. Nic więc dziwnego, że później został okrzyknięty jednym z najbardziej winnych odpadnięcia Kolumbii w rundzie grupowej.
Obecnie bramkarzem naszych mundialowych rywali jest David Ospina. Póki co na mistrzostwach świata rozegrał łącznie 6 meczów i żadnego poważniejszego błędu nie popełnił. Często ratował swój zespół. Ale teraz do jego głowy na pewno dochodzą pogłoski o zainteresowaniu Fenerbahce i niepewnej przyszłości w Arsenalu. I to może być szansa Polaków.