Na królu strzelców MŚ 1974 zrobiło wrażenie zwłaszcza wysokie zwycięstwo (3:0) drużyny Zlatko Dalicia z Argentyną.
- Tego się nie spodziewałem i Chorwaci mi zaimponowali. Patrzyło się na nich z ogromną przyjemnością. Zdeklasowali Argentyńczyków i jeśli będą potrafili utrzymać taką dyspozycję, staną się jednym z głównych kandydatów do wygrania mundialu - powiedział Grzegorz Lato.
Często jednak zespoły, które oczarowują w fazie grupowej, później mocno spuszczają z tonu. - To nie jest żadna reguła. W 1974 roku my wygraliśmy z Argentyną, Włochami i Haiti. Mieliśmy więc komplet zwycięstw po fazie grupowej, a potem i tak zajęliśmy 3. miejsce. Drużyny na dużych turniejach cementują się z każdym kolejnym spotkaniem. Jeśli nie dojdzie do jakichś kłótni, to nie sądzę, żeby ktoś miał problemy z wytrzymaniem trudów mistrzostw - zaznaczył.
Kto jeszcze poza Chorwatami może poważnie zamieszać? - Warto obserwować Niemców, którzy wprawdzie w ostatnich sekundach, ale uratowali się w meczu ze Szwecją. Nie wiadomo co z Anglikami, bo z Tunezją przeżywali mordęgę. Bardzo dobrze natomiast wypada dotąd Belgia. To niesamowicie silny zespół, który w Rosji potwierdza wysokie miejsce w rankingu FIFA. Jak już wiemy, nie w każdym przypadku tak jest, a przykładów nie trzeba daleko szukać. Jest nim choćby występ Polaków - zakończył Lato.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Gmoch wskazał element, który zadecydował o słabym wyniku. "Nawałka nas zaczarował"
TO NIE TA PIJACZYNA KTÓRA OKRADŁA PZPN?
PLUŁ NA WSZYSTKO I NA WSZYSTKICH..I TAKICH DZIŚ SIĘ POKAZUJE? WYSTARCZY GRAM UCZCIWOŚCI DZIENNIKARSKIEJ BY TAKIE ZERO NIE POKAZY Czytaj całość