Korespondencja z Rosji
Trudno było wyobrazić sobie reprezentację Polski bez Kamila Glika. Nasza defensywa bez jednego z liderów drużyny funkcjonowała zdecydowanie poniżej oczekiwań.
- Dużo rzeczy się wydarzyło przez miesiąc, były ciężkie momenty, zwłaszcza 2-3 dni po urazie. Dodatkowo w tym czasie zrobiłem 10 tysięcy kilometrów i było to spore wyzwanie logistyczne - mówi piłkarz. - Chyba tylko moja żona wierzyła w to, że zagram i w 80 procentach dzięki niej zagrałem. Miałem cztery jednostki treningowe dziennie. Będę ten mundial pamiętał przez całe życie.
Glik doznał poważnego urazu barku w dniu ogłoszenia powołań. Wydawało się, że nie wróci, ale jednak zagrał. W meczu z Kolumbią tylko 10 minut, z Japonią - niestety w meczu o nic - powinien wyjść od pierwszej minuty.
- Rozmawiałem z trenerem i powiedział mi, że jak będzie potrzeba zmiany to wejdę. A taka potrzeba była, bo Michał Pazdan doznał kontuzji. Byłem zaskoczony, bo chwilę wcześniej Jędrzejczyk przygotowywał się do wejścia - mówi Glik. Dodaje, że z Senegalem nie był w stanie zagrać.
Obrońca nie chciał odpowiedzieć na pytanie dotyczące swojej przyszłości w kadrze. Przed mundialem serwis sport.pl napisał, że po mistrzostwach Glik chce pożegnać się z kadrą.
- Jaka jest przyszłość? Sami jesteśmy ciekawi. Mundial twa, mimo wszystko jest za wcześnie by odpowiedzieć. Zobaczymy. Prezes też powiedział, że przyjdzie czas rozliczeń, teraz jeszcze ważny mecz - zaznacza.
Piłkarz Monaco nie kryje wielkiego rozczarowania turniejem.
- Skład na Euro a teraz to inne drużyny. Było kilka zmian, personalnych oraz taktycznych. To nie była ta drużyna, w której wszyscy się zakochaliśmy. W tych dwóch meczach byliśmy drużyną, która zaprezentowała się jako jedna z najgorszych w turnieju i trzeba to sobie powiedzieć otwarcie. Przyczyn jest kilka. Nikt nie jest w stanie odpowiedzieć, że jedna rzecz zadecydowała - mówi Glik.
Kilka drużyn uchodzących za słabsze, potrafiło pokazać walkę, w przeciwieństwie do Polski. I o to kibice maja głównie pretensje.
- Oglądamy te mecze i tym mniejszym można gratulować. Czemu nie ma walki? No nie ma, nie wiem czemu... Nie zaprezentowaliśmy się tak jak przyzwyczailiśmy do tego fanów - przyznaje Glik.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Gmoch wskazał element, który zadecydował o słabym wyniku. "Nawałka nas zaczarował"