Mundial 2018. Brazylia przed Meksykiem. Czekanie na gwiazdę

PAP/EPA / Peter Powell / Na zdjęciu: Neymar
PAP/EPA / Peter Powell / Na zdjęciu: Neymar

Reprezentacja Brazylii na mundialu jeszcze nie zachwyciła, eksplozja formy ma ponoć nastąpić w fazie pucharowej. W poniedziałek Canarinhos w 1/8 finału zmierzą się z Meksykiem. Kluczowe pytanie: czy Neymar odnalazł zagubioną formę?

Paweł Kapusta z Soczi

Jest w tym coś niesamowitego, ale już sama obecność za barierkami oddzielającymi trybuny od treningowego boiska Brazylijczyków zaprasza na twarz uśmiech. Piłkarze Canarinhos, krytykowani przecież podczas fazy grupowej okrutnie, sprawiają wrażenie odciętych od tego zgiełku. Futbolem się bawią, widać że każda chwila spędzona na pieszczeniu piłki to dla nich autentyczna, znana z dzieciństwa, największa przyjemność.

Stoi się więc tam, ogląda kolejne żarty, sztuczki techniczne, "kanały" i czuje, jak ktoś pompuje ci w żyły całe hektolitry pozytywnej energii. Choć podczas meczów chłopaki bywają irytujący - przede wszystkim za sprawą Neymara symulującego faule na nim na potęgę w złych i dobrych momentach spotkania - to jednak obcując z nimi z dala od meczowej awantury trudno ich nie lubić.

Gdyby zestawić z tym obrazkiem trenującą jeszcze do niedawna w Soczi polską kadrę (hotele i ośrodki dwóch ekip dzieliło raptem kilka kilometrów), dostrzeże się niewiele podobieństw. Polacy - zamknięci we własnym gronie. Zakon i izolacja. Podczas treningów - powaga. A Canarinhos - totalny luz, ale także inne podejście do kwestii organizacyjnych.

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Czy PZPN sięgnie po trenera ze światowej czołówki? Problemem pieniądze

W hotelu, w którym mieszkają, zakwaterowane są także ich rodziny, w trakcie treningów kręcące się między dziennikarzami i fotoreporterami. Dla przykładu, podczas zajęć po meczu z Serbią Neymar "rolował" z kolegami mięśnie w narożniku boiska, a tuż obok materaca siedział jego syn, Davi Lucca. Bramkarz Alisson biegał po murawie za swoją malutką córeczką. Rodziny piłkarzy na treningowe boisko przybywają pięciominutowym spacerkiem - wystarczy, że zejdą z niewysokiej górki. Zawodników z hotelu podwożą samochody. Nie dlatego, że nie mają ochoty na piesze wędrówki, a przez kilkudziesięcioosobową grupę łowców autografów, koczującą pod bramą ośrodka treningowego. Kto miał jednak szczęście, z Neymarem mógł się wylegiwać na pobliskiej plaży, innych zawodników też można było spotkać na nadmorskiej promenadzie. Potrzebują przestrzeni, więc selekcjoner daje im wolną rękę.

Czekanie na Neymara

Brazylia podczas rosyjskiego mundialu nie zdążyła jeszcze zachwycić, a już jest w 1/8 finału. Przez remis w pierwszym starciu ze Szwajcarią (1:1) Canarinhos do ostatniej kolejki musieli się bić o prawo gry w fazie pucharowej. Wymęczone zwycięstwo z Kostaryką (gole w ostatnich minutach) i niezbyt przekonująca wygrana nad Serbią (oba mecze 2:0) - jeden z faworytów na razie jeszcze nie odpalił, nie wskoczył na wysokie obroty. Brazylijscy dziennikarze, którzy zjechali do Rosji w imponującej liczbie, znają przyczynę.

- W obronie nasza kadra spisuje się znakomicie, w świetnej formie są Thiago Silva i Miranda, zmiennicy Filipe Luis czy Fagner też dają odpowiedni spokój. W linii pomocy mamy Philippe Coutinho, być może najlepszego zawodnika całej fazy grupowej. Problem tkwi w kimś innym, w Neymarze - mówi nam Joao Henrique Marques z serwisu UOL.

- Brazylia wymaga od niego asyst, goli, sztuczek technicznych, ale jak na razie gra grubo poniżej swoich możliwości. Widać, że nie jest w najwyższej formie, a to spore zmartwienie dla selekcjonera i kibiców. Wszyscy wierzymy jednak, że zdąży odnaleźć zagubioną dyspozycję - dodaje brazylijski dziennikarz.

Neymar w ostatnich miesiącach leczył poważną kontuzję stopy. Niektórzy uważali nawet, że nie zdąży z rehabilitacją do mundialu. Na mistrzostwa pojechał, ale widać braki w jego grze.

- Wpadnięcie na Meksyk w 1/8 finału jest dla nas bardzo dobre, bo to przeciwnik lubiący grać w piłkę, nie muruje dostępu do własnej bramki. W obliczu problemów, z którymi zmaga się nasza ekipa, los był dla nas łaskawy - przyznaje Joao Henrique Marques. Dziennikarz nie ma jednak wątpliwości, że kadra z jego kraju nie jest faworytem do wygrania mundialu. - Jeśli nie poprawimy naszej gry w ofensywie, nie mamy co liczyć na wygranie turnieju. Urugwaj czy Francja mają wspaniałe zespoły, którym będzie nam niezwykle trudno strzelić gola - mówi.

Jeśli Brazylii uda się przejść pierwszego przeciwnika w fazie pucharowej, w ćwierćfinale wpadnie na kogoś z zestawu: Belgia / Japonia. Urugwaj lub Francja, których wszyscy się tak boją, może się Canarinhos przytrafić dopiero w półfinale.

Komentarze (0)