Mundial 2018. Szał w Rosji. Pies zmęczony, limit na kanapki

PAP/EPA / ERGEI CHIRIKOV / Na zdjęciu: radość piłkarzy reprezentacji Rosji
PAP/EPA / ERGEI CHIRIKOV / Na zdjęciu: radość piłkarzy reprezentacji Rosji

Zainteresowanie rosyjską kadrą jest tak duże, że ochroniarz pilnujący porządku w biurze prasowym ustawia się przy stoliku z darmowymi kanapkami i pilnuje, by nikt z przedstawicieli mediów nie wziął za dużo.

W tym artykule dowiesz się o:

Z Nowogorska Mateusz Skwierawski

Baza treningowa w Nowogorsku, oddalona kilkanaście kilometrów od centrum Moskwy, dawno nie była tak oblegana. Widać to chociażby po policyjnym psie. Chcąc przekroczyć szlaban, który odgradza nas od boisk, siłowni i kompleksu regeneracyjnego reprezentacji Rosji, oprócz rutynowych kontroli na bramkach i przeszukania przez ochronę, w specjalnie wyznaczonym punkcie trzeba położyć plecak ze sprzętem, by mógł obwąchać go pies. Ale po którejś z kolei torbie, kamerze, czy innej walizce policyjny owczarek niemiecki wyraźnie nie jest chętny do współpracy. Musi pomagać ochroniarz, podkładając mu sprzęt pod sam nos.

Na niewielkiej trybunie, która stoi przy jednym z boisk, trening Rosjan ogląda międzynarodowe towarzystwo. A Stanisław Czerczesow idzie pod tym względem na rękę, bo często swoje zajęcia otwiera dla mediów. Są Niemcy, Hiszpanie, Anglicy, dziennikarze z Meksyku czy Peru. Takiego zainteresowania wcześniej nie było. Doszło do tego, że ochroniarz ustawia się w biurze prasowym przy stoliku z kateringiem i pilnuje, żeby darmowych pasztecików i kanapek z serem wystarczyło dla wszystkich. To znaczy, żeby była jasność - obowiązuje limit: dla każdego po jednej sztuce.

W Rosji zapanowało totalne szaleństwo na punkcie kadry Stanisława Czerczesowa. Wyeliminowanie Hiszpanii w 1/8 finału w świadomości kibiców, ale i samych zawodników wiele zmieniło. Oni naprawdę uznali, że teraz może być tylko łatwiej, że mogą osiągnąć jeszcze więcej. W sali konferencyjnej stoi nawet ogromna tablica imitująca pocztówkę. Ma motywować zawodników. Wiele tam miłych i zagrzewających do walki wpisów. "Wygrajcie dla nas", "wierzymy w was", "zdobędziecie mistrzostwo świata".

W Rosji każdy mówi teraz o Sbornej, nawet ludzie nie mający z nią wiele wspólnego. Aktorka Mariana Gomes porównała Stanisława Czerczesowa do szefa trupy Teatru Bolszoj. Ten nastrój udziela się piłkarzom. - Po meczu z Hiszpanią zrozumiałem, że możemy dotrzeć do finału. I mówiąc szczerze: liczymy na to - opowiada Aleksandr Gołowin.

ZOBACZ WIDEO Kto następcą Nawałki? "Czerczesow? Rosjanie ozłocą go po mundialu"

I tłumaczy, dlaczego wierzy w pokonanie Chorwacji w ćwierćfinale. - Hiszpania ma kontrolę grając w zasadzie z każdą drużyną na świecie, dlatego musieliśmy postawić na defensywną taktykę. W meczu z Chorwacją powinniśmy narzucić własny styl, skupić się na naszych mocnych stronach. Oni nie utrzymują się przy piłce przez cały mecz, a granie z takimi drużynami jest trochę łatwiejsze. To będzie wyrównane spotkanie - opowiada.

Dziennikarz Dmitri Zelenow opowiada o optymizmie w narodzie. - Patrzę na drabinkę i widzę, że nasze marzenia są bardziej realne niż kiedykolwiek. Przed meczem z Urugwajem wszyscy byli w euforii. Nie patrzyliśmy daleko w przyszłość. Ta porażka, policzek, dobrze nam zrobiła. Później poradziliśmy sobie z najtrudniejszą częścią niemożliwej misji. Teraz może być tylko lepiej - mówi.

Przed meczem Rosjan z Chorwacją (7.07, godz. 21) wcale nie czuć zdenerwowania w zespole Czerczesowa. Selekcjoner po treningu nie chowa się do hotelu, a wychodzi do dziennikarzy przywitać się i powiedzieć, jak ze zdrowiem piłkarzy. Na razie nie ma na co narzekać. Dzień po meczu z Hiszpanią dał zawodnikom wolne. Po tym dwugodzinnym morderczym boju dochodzą do siebie. W zespole drobne urazy mięśnia i pleców leczą Jurij Żyrkow i Ałan Dzagojew. Do zajęć z drużyną wrócił natomiast Aleksandr Samiedow.

- Będzie dobrze, ja to wiem - ze spokojem mówi trener. A w biurze prasowym Sbornej niech już załatwiają dostawę kanapek.

Komentarze (1)
avatar
Promet PL
5.07.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To wstyd, że trzeba pilnować jedzenie przed zachłannymi dziennikarzami.... Oczywiście wstyd dla "dziennikarzy".