W 5. minucie półfinału MŚ z Chorwacją Kieran Trippier podszedł do rzutu wolnego sprzed pola karnego. Ustawił piłkę, spojrzał i po chwili strzelił nie do obrony. Tak zdobył swojego premierowego gola dla Lwów Albionu.
Beckham zaraz po bracie
Stały fragment gry wykonał tak świetnie, jak kilkanaście lat temu robił to David Beckham. - Zawsze podobało mi się, jak gra "Becks". Był fantastycznym piłkarzem. Zrobię co w mojej mocy, aby zbliżać się do jego poziomu. Chciałbym go kiedyś spotkać, bo dotychczas nie było mi to dane - mówił niedawno zdobywca bramki w środowym pojedynku.
Nie jest tajemnicą, że legendarny pomocnik Manchesteru United jest idolem Anglika. Trudno się jednak dziwić, skoro jako dziecko oglądał go niemal co tydzień. Czerwonym Diabłom kibicowała bowiem cała rodzina Trippierów. Ale Kieran ku ich zaskoczeniu jako 9-latek dołączył do akademii ich największego rywala, czyli City. Powód? Tam trenowało większość jego kolegów z Bury.
Wtedy jego wzorem był jednak starszy brat. Kelvin Lomax [przyjął nazwisko panieńskie matki - przyp. red.] nigdy nie wyrósł ponad przeciętność. Grał w Oldham, które balansowało między trzecim, a czwartym poziomem rozgrywek. Ale dla Trippiera to nie miało znaczenia. - Był zawodowym piłkarzem - tłumaczył.
Nie chcieli go w City. Teraz może tam wrócić
Chociaż Kieran w zespole z niebieskiej części Manchesteru przeszedł cały okres szkolenia i podpisał z nim swój pierwszy profesjonalny kontrakt, to nie dane było mu tam choćby zadebiutować. Dlatego działacze klubu bez żalu oddali go najpierw na wypożyczenie do Barnsley, a później definitywnie do Burnley. - Nigdy nie wiadomo, jak ktoś się rozwinie. Chociaż w City na pewno ewoluowałby idealnie na swoją korzyść - podkreślał rok temu Steve Eyre, jego trener z akademii The Citizens.
W tym czasie Kieran był już piłkarzem Tottenhamu. Spurs sprowadzili go po 3,5 roku występów w Burnley, gdzie rozegrał 170 meczów i dorobił się statusu gwiazdy. Wybierano go m. in. piłkarzem roku w zespole czy do najlepszej drużyny roku angielskiej Championship. W 2014 roku wydatnie przyczynił się do awansu "Bordowych" do Premier League. - Kiedy opuszczałem City, wiedziałem iż niebawem wrócę na najwyższy poziom. Chociaż nie myślałem, że potrwa to tak długo. Musiałem być cierpliwy - mówił Trippier.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Mocne słowa eksperta. "Rosjanin kojarzy się z człowiekiem, który bierze doping"
Tottenham kupiło go w 2015 roku do rywalizacji z Kyle'm Walkerem. I rzeczywiście, przez pierwsze dwa sezony był głównie rezerwowym. W podstawowym składzie grał przeważnie w rozgrywkach Pucharu Anglii i Ligi Europy. Reszta należała do rywala. Jednak kiedy jasne stało się odejście wychowanka Sheffield United, otworzyła się ogromna szansa przed 27-latkiem. A ten ją w pełni wykorzystał. Został czołowym obrońcą ligi i ściągnął na siebie zainteresowanie największych, w tym... Manchesteru City. A niebawem trafił do kadry.
Gareth Southgate wysłał mu pierwsze powołanie na towarzyski mecz z Francją w czerwcu 2017 roku. Kieran zagrał w nim 76 minut [obecnie ma 12 występów - przyp. red.], spełniając marzenia ojca. - Nigdy tego nie zapomnę. Moi rodzice płakali, to był jeden z moich najszczęśliwszych momentów w życiu - zaznaczał. Chris Trippier jest bowiem wielkim patriotą. Kiedy tylko kadra gra w jakimś turnieju, w pobliżu jego domu w Bury na ogromnym, dziesięciometrowym maszcie zawisa wielka flaga Anglii. Synowi zaś często powtarzał jedno zdanie. - Nie ważne czy wygrasz czy przegrasz, ważne że robisz to dla kraju.