62-letni trener był najpoważniejszym zagranicznym kandydatem do pracy z naszą drużyną narodową. Włoskie media podawały, że szef PZPN Zbigniew Boniek wielokrotnie z nim rozmawiał. W Polsce jego nazwisko też nieoficjalnie się przewijało. Sam Boniek nie ukrywał: - Może być jednym z kandydatów. Ma doświadczenie w roli selekcjonera, prowadził Albanię, z którą zrobił dobry wynik, a nie jest to przecież najmocniejsza drużyna. Mówi w kilku językach, nie ma problemu żeby dogadać się z piłkarzami.
I rzeczywiście sam szkoleniowiec potwierdził, że sprawa była bardzo poważna.
W programie "Maracana" na antenie włoskiego radia RMC zdradził kulisy niedoszłego angażu w Polsce. - Dwa lata temu byłem bliski pracy w kadrze Włoch, ale ktoś inny mnie wyprzedził. W czwartek praktycznie byłem selekcjonerem reprezentacji Polski i wtedy Zbigniew Boniek wybrał polskiego trenera. Poczułem się, jakby został zwolniony. Byłem rozczarowany. Wolałbym, aby osobiście dał mi znać, a nie przez gazety.
Gianni De Biasi jest byłym selekcjonerem Albanii, odniósł z nią największy sukces w historii kraju awansując do Euro 2016, a potem wygrywając w tym turnieju mecz. Jest tam bohaterem, przyjął obywatelstwo. - TUTAJ WIĘCEJ O NIM. Dziennikarze Mateusz Borek i Cezary Kowalski ujawnili przed mundialem w swojej książce "Krótka Piłka", że Włoch już raz był przymierzany do pracy z polską kadrą - właśnie po mistrzostwach Europy, gdy Adam Nawałka negocjował nowy kontrakt. Który ostatecznie podpisał.
Teraz sytuacja była bardzo dynamiczna. Sam Boniek w sobotę przed kamerą TVP mówił: - W takich kwestiach trzeba pracować 24 godziny na dobę. Do jednego trenera zagranicznego, który mnie trochę inspirował, napisałem krótką informację: Słuchaj, na razie do ciebie nie zadzwonię, ale napisz mi co wiesz o polskiej reprezentacji. Nie było to, czego człowiek oczekuje. Jakieś informacje z Wikipedii…
Szef polskiej piłki nie zdradził, czy był to właśnie De Biasi. Raczej nie. Włoch przekonuje, że w czwartek rano czuł się selekcjonerem naszej kadry. Musiał więc mieć od Bońka zapewnienie, że dostanie pracę. No, chyba że teraz kłamie i nagina fakty. Tego samego dnia przed południem PZPN ogłosił, że reprezentację przejmie Jerzy Brzęczek, który spokojnie pracował sobie w Wiśle Płock. Jak nam powiedział wiceprezes Wisły Płock Tomasz Marzec, Zbigniew Boniek do klubu zadzwonił w środę wieczorem. - Powiedział, że złożył Jerzemu Brzęczkowi konkretną propozycję. TUTAJ WIĘCEJ O KULISACH.
Prezes Wisły Płock Jacek Kruszewski był w czwartek zdziwiony, że decyzja o angażu Brzęczka została upubliczniona, bo szczegóły przejęcia trenera przez PZPN nie były jeszcze ustalone. Choć oczywiście klub z Płocka zgodził się, żeby Brzęczek odszedł do kadry. Decyzję Bońka zarząd związku zatwierdził w sobotę.
- Z kandydatów, których miałem do dyspozycji uważam, że Jurek ma absolutnie wszystkie karty, aby próbować zrobić to, co poprzedni trener. Albo coś lepszego. Jurek jest rozsądny, konkretny, charyzmatyczny, ambitny, zna problemy polskiej piłki i piłkarzy. W Polsce chcieliby obcokrajowca, bo jak nas na smyczy prowadzi obcokrajowiec, to my się wtedy najlepiej czujemy. A ja uważam, że największe sukcesy osiągaliśmy, gdy trenerami byli Polacy - w taki sposób Boniek w TVP argumentował postawienie właśnie na byłego reprezentanta kadry, jej kapitana.
Brzęczek podpisze umowę do końca 2019 roku z opcją przedłużenia na Euro 2020, jeśli Polska zakwalifikuje się do mistrzostw. To jego zadanie.
ZOBACZ WIDEO: Szpakowski o słabym występie Polaków. "Tam nie dało się trenować"