W tym artykule dowiesz się o:
Wydaje się, że największy nieobecny. Nikt nie twierdził, że ma pewne miejsce w 23-osobowej kadrze, która poleci na mistrzostwa świata do Rosji, ale wielu sądziło, że do szerokiego zestawienia na pewno się załapie. Tym bardziej, że jeszcze w połowie marca Adam Nawałka dał jasny sygnał, co myśli o pomocniku Jagiellonii Białystok.
- Wiążę z Romanczukiem duże nadzieje, ponieważ to typowa "szóstka" - w przeciwieństwie do Mączyńskiego, Linettego czy Żurkowskiego, którzy mają jednak inną charakterystykę. Kiedy kłopoty zdrowotne miał Grzegorz Krychowiak, było to odczuwalne w naszej drużynie. Pozycja Grześka jest nie do przecenienia i wierzę, że nadal będzie filarem w naszej strategii gry, ale jednocześnie chcemy mieć zawodnika, który będzie się starał rywalizować z nim o miejsce w składzie. Stąd pomysł z Tarasem. On doskonale umie trzymać pozycję, świetnie gra w powietrzu. Obserwowaliśmy go od dawna, ale najpierw musiał otrzymać polskie obywatelstwo - powiedział Nawałka.
Romanczuk 27 marca zadebiutował w meczu z Koreą Południową. Spędził na boisku nieco ponad godzinę - ani nie rozczarował, ani zachwycił. Zanotował solidny występ, ale w ostatnich tygodniach nie prezentował nadzwyczajnej formy. Najprawdopodobniej to zaważyło na decyzji Adama Nawałki.
Na mundialu nie byłby pierwszym ani drugim wyborem Nawałki. Jednak jesienią wobec słabej formy Teodorczyka i kłopotów zdrowotnych Arkadiusza Milika miał szansę pokazać swoje umiejętności na arenie międzynarodowej. Zachwycał na polskich boiskach - strzelił aż 16 bramek i zimą zmienił klub. Skorzystał z oferty Ludogorca.
ZOBACZ WIDEO Miroslav Radović: Czas na drugi krok
W Bułgarii nie grał od deski do deski, ale nie można też powiedzieć, że zasiedział się na ławce rezerwowych. W 12 meczach strzelił 7 goli i został mistrzem kraju. Zagrał w spotkaniach z Urugwajem, Meksykiem i Nigerią, ale najwidoczniej nie przekonał Adama Nawałki.
Nie był w wielkiej formie od początku sezonu, ale regularnie dokładał gole w silnej przecież Serie A. I co więcej, nie strzelał bramek byle komu: Milanowi, Interowi Mediolan czy Napoli.
Jeszcze w środę pisał na Instagramie: - Być członkiem reprezentacji Polski to zawsze duże wyróżnienie i zaszczyt. I nie ważne czy wchodzi się na minutę czy gra się pełny mecz. Zawsze tak jest. Nigdy nie jedzie się na kadrę w roli turysty. Nigdy. Tak samo jeśli chodzi o podpatrywanie takich zawodników, jak np. Robert Lewandowski. To duża sprawa trenować i grać z piłkarzem tak wielkiej klasy. Piszę o tym, bo czytałem przed chwilą artykuł, w którym są słowa, jakich nigdy nie wypowiedziałem. Przykro mi, że trafiają one do mediów, choć ja ich nie powiedziałem. Gra w reprezentacji Polski to moje marzenie i zawsze będę dążył do tego, aby zakładać koszulkę z orłem na piersi.
Warto dodać, że Stępiński pojechał na Euro 2016, ale tam nie zagrał ani minuty.
Gdyby dzisiaj był zawodnikiem KGHM Zagłębia Lubin to najpewniej byłby w szerokiej kadrze na MŚ. Jesienią zagrał z Meksykiem oraz Urugwajem i wówczas był największym wygranym tych spotkań. Jednak zimą Jach podjął decyzję, że chce skorzystać z oferty Crystal Palace chociaż zdawał sobie sprawę, że może przekreślić swoje szanse na wyjazd do Rosji. I tak też się stało, ponieważ dla Jacha szczytem póki co było siedzenie na ławce rezerwowych w Anglii, a stało się to tylko raz. Nawet Nawałka mówił w marcu, że Jach "sam zamknął sobie okazje na wyjazd na mundial".
W kadrze był raczej na dokładkę. Na Euro 2016 nie pojechał, ponieważ na zgrupowaniu złamał rękę. Później Nawałka cały czas wysyłał mu powołania, ale tak naprawdę rzadko korzystał z niego. W eliminacjach do mistrzostw świata zagrał tylko 56 minut w spotkaniu z Armenią. Ostatnią szansą na przekonanie Nawałki były jesienne towarzyskie mecze. Wystąpił 45 minut w starciu z Meksykiem i znów spisał się przeciętnie.