Mundial 2018. Japonia - Polska: "Kosmiczny mecz" Lewandowskiego i ekstraklasa w Wołgogradzie

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Polacy pożegnali się z mundialem zwycięstwem, ale przeciwko Japonii (1:0) nie zagrali tak, by zapomnieć o ich postawie w meczach z Senegalem (1:2) i Kolumbią (0:3). Znów kompletnie zawiódł Robert Lewandowski.

1
/ 4

Brawo, Łukasz!

Łukasz Fabiański: 8,0. W 30. sekundzie świetnie przeczytał grę i zaasekurował Kamila Glika, który dał sobie rzucić piłkę za kołnierz, a już po kwadransie z małym haczykiem miał na koncie więcej udanych interwencji na linii niż Wojciech Szczęsny w dwóch wcześniejszych meczach, broniąc strzały Yoshinoriego Muty i Hirokiego Sakaiego sprzed pola karnego. Rządził na przedpolu, emanował spokojem i udowodnił, że można na niego liczyć. Niech nie kończy jeszcze reprezentacyjnej kariery, co będzie z pożytkiem dla drużyny narodowej.

Skala ocen: 1-10 (wyjściowa: 6).

2
/ 4

Wrócił lider

Bartosz Bereszyński: 6,0. Niektórzy mogą uznać to za bluźnierstwo, ale występ Bereszyńskiego przeciwko Japonii pokazał, że Adam Nawałka mógł się pomylić, stawiając wcześniej na Łukasza Piszczka. W defensywie był skuteczny, a do tego - zwłaszcza w pierwszej połowie - dużo pracował też w ataku, wykręcając kilometry wzdłuż linii bocznej. W 33. minucie to po jego dośrodkowaniu Kamil Grosicki groźnie zagłówkował na bramkę rywali. Po przerwie Japończycy sprawili mu nieco więcej kłopotów, a w 58. minucie dał się w polu karnym uprzedzić Tomoakiemu Makino, ale na jego szczęście Japończyk uderzył przewrotką obok bramki Łukasza Fabiańskiego

Kamil Glik: 7,0. Zaczął źle, bo już w 30. sekundzie dostał podanie za plecy i stracił rywala z radaru, ale dobrze zaasekurował go Łukasz Fabiański. Potem to był stary, dobry Glik, który brał na siebie strzały rywali i przyciągał piłkę głową jak magnes. Nie unikał też ofiarnych interwencji, jak w 62. minucie kiedy rzucił się na piłkę całym swojej ciałem, nie bacząc, że może upaść na bark. Wrócił lider i rywale nie panoszyli się Biało-Czerwonym w ich w polu karnym.

Jan Bednarek: 6,0. Notę podwyższa mu gol. W 60. minucie zachował się perfekcyjnie, wykorzystując dośrodkowanie Rafała Kurzawy z rzutu wolnego, ale pod swoją bramką... też był zagrożeniem. Największy błąd popełnił w 12. minucie, kiedy podał piłkę wprost do Yoshinoriego Muty, a po chwili dał się wyprzedzić i pozwolił rywalowi na oddanie strzału głową. Elektryczny, niepewny i często źle ustawiony. Na szczęście miał obok siebie Glika, który czyścił za dwóch.

Artur Jędrzejczyk: 3,0. Najsłabsze ogniwo w defensywie reprezentacji Polski. Wyglądał jak facet z innego świata - jakby bilet na udział w tym meczu wyciągnął z paczki chipsów. Zdezorientowany i słaby w odbiorze nie stanowił dla Japończyków żadnej przeszkody, a dwa jego wypady z piłką pod pole karne skończyły się fatalnymi stratami, po których Japończycy ruszyli z kontratakami. Wszystko wskazuje na to, że był to jego pożegnalny występ w drużynie narodowej.

ZOBACZ WIDEO Japonia - Polska. Bramka Bednarka na 1:0! (TVP Sport)

{"id":"","title":"","signature":""}

Skala ocen: 1-10 (wyjściowa: 6).

3
/ 4

Ekstraklasa w Wołgogradzie

Jacek Góralski: 5,0. Zadziwiające było to, że Adam Nawałka w drugim meczu z rzędu postawił na niego, a nie na Karola Linettego. Tym razem jednak, w przeciwieństwie do spotkania z Kolumbią, nie zagrał źle, choć wypadł co najwyżej przyzwoicie. Bywał za daleko od Japończyków albo w ogóle nie tam, gdzie toczyła się gra, co w przypadku defensywnego pomocnika jest dużym błędem, ale częściej jednak uprzykrzał życie rywalom, a właśnie po to był na boisku. Nie dał od siebie nic ekstra w postaci zdobywających teren podań, ale to, że nie można spodziewać się po nim zbyt wiele w tym elemencie, wiemy nie od dzisiaj.

Grzegorz Krychowiak: 5,0. Czujny w odbiorze, starał się spajać obronę z pomocą ale gdzie był w 13. minucie, kiedy Yoshinori Muto uderzał sprzed pola karnego? I to uwaga, która dotyczy też Góralskiego. W kreacji nie wniósł nic, a od jednego z liderów reprezentacji Polski należy wymagać większego zaangażowania w budowanie akcji.

Kamil Grosicki: 5,0. W pierwszej połowie można było go pochwalić tylko za uderzenie głową z 33. minuty. Gdyby nie fantastyczna interwencja japońskiego bramkarza, "Grosik" byłby bohaterem Biało-Czerwonych, a tak tylko irytował stratami i niecelnymi podaniami. Nie miał miejsca na rozpędzenie się, więc okazał się bezproduktywny. Miał dwie okazje do dogrania piłki Robertowi Lewandowskiemu, ale zrobił to źle. Tuż po przerwie też zabrakło mu precyzji, kiedy musiał obsłużyć Piotra Zielińskiego, ale potem złapał właściwy rytm, robiąc wiatr na połowie rywali. W 74. minucie z asysty "okradł" go Robert Lewandowski - w tej sytuacji Grosicki zrobił wszystko bardzo dobrze, ale "Lewy" fatalnie spudłował.

Piotr Zieliński: 6,0. Znów zagrał bliżej Roberta Lewandowskiego i znów nic z tego nie wynikło. Pierwszą akcję, którą napędził, była... ta Japończyków z 11. minuty. To pomocnik o olbrzymich umiejętnościach technicznych, więc jego błędy w prowadzeniu piłki czy niecelne podania mogły frustrować podwójnie, ale też nie można zżymać się, że nie pcha piłki na siłę do przodu, a często jest krytykowany za to, że zwolni tempo i pozwoli drużynie odbudować akcję. W drugiej połowie zagrał zdecydowanie lepiej, choć i tak nie na miarę swoich możliwości. Po przerwie Biało-Czerwoni przeprowadzili dwie groźne kontry i w obu kluczowe podanie wykonał właśnie on.

Rafał Kurzawa: 7,0. Na ile mógł, na tyle wspomagał Artura Jędrzejczyka w defensywie. Dobrze czytał grę i nie pozwalał Japończykom na rozwinięcie skrzydeł w swojej strefie. Radził sobie w małej grze, w pierwszej połowie zainicjował jedyną zakończoną strzałem akcję Polaków. A przede wszystkim to po jego dośrodkowaniu z rzutu wolnego Jan Bednarek zdobył zwycięską bramkę. Najlepszy asystent Lotto Ekstraklasy potwierdził klasę i pokazał, że nie ma dla niego znaczenia, czy wykonuje stały fragment gry w Niecieczy, czy w Wołgogradzie na mundialu. Stojąca piłka, to stojąca piłka. Warto zauważyć, że też sam wywalczył rzut wolny, po którym asystował Bednarkowi.

Sławomir Peszko: grał zbyt krótko, by go ocenić.

Skala ocen: 1-10 (wyjściowa: 6).

4
/ 4

Kosmiczny mecz "Lewego"

Robert Lewandowski: 3,0. Piszemy to z bólem serca, ale kapitan Biało-Czerwonych był - obok Artura Jędrzejczyka - najsłabszym reprezentantem Polski w meczu z Japonią. Już w 5. minucie mógł znaleźć się w sytuacji strzeleckiej, ale dał się wyprzedzić rywalowi, a potem Maya Yoshida schował go do kieszeni tak jak wcześniej Senegalczycy czy Kolumbijczycy. Grał jak pozbawieni umiejętności bohaterowie kultowego "Kosmicznego meczu" - gubił piłkę w tłoku, przegrywał walkę w powietrzu, a kiedy brał się za rozegranie, rywale mogli już ustawiać się do kontry. W 74. minucie miał świetną okazję na strzelenie gola, ale po podaniu Kamila Grosickiego uderzył daleko od bramki Japończyków. Nie takiego Lewandowskiego spodziewaliśmy się w Rosji i tym razem "Lewy" nie może narzekać na brak wsparcia od kolegów.

Łukasz Teodorczyk: grał zbyt krótko, by go ocenić.

Skala ocen: 1-10 (wyjściowa: 6).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (36)
edzio561
29.06.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Juz ludzie zapomnieli ze Lewandowski byl krolem strzelcow eliminacji do MŚ  
Czarek745
28.06.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
No nie ale co do oceny Jędrzejczyka sie nie zgadzam... Cała defensywa była dzis solidna w tym Jędrzejczyk...  
avatar
kimi11
28.06.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Lewandowski umiał się ustawić i zarabia,a was kole w oczy jego kasa a nie gra,wy życiowi nieudacznicy  
avatar
Janusz Gil
28.06.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Patrząc na oceny "redaktora" widać iż oglądaliśmy inny mecz !!!  
avatar
Maciek Sikorski
28.06.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
pamietajmy o tym,ze Robert nie jest najlepszym polskim pilkarzem,a najwiecej zarabiajacym