- W końcówce Japończycy robili dokładnie to samo co my, czyli nic, nie atakowali. To, że grają na wynik i mają awans ich nie usprawiedliwia - mówi Jacek Gmoch. - Nie bronię takiego zachowania, ale nie tylko my tak zagraliśmy. To jest syndrom mistrzostw świata.
Mądrzyć się w studio najłatwiej.
Japończycy chcieli awansować, nasi - wygrać mecz. Resztę załatwiły przepisy.