Na inaugurację mundialu reprezentacja Brazylii nie zachwyciła, ale pokonała 3:1 Chorwację. W pojedynku z Meksykiem ofensywna gra Canarinhos wyglądała całkiem nieźle, jednak świetnie dysponowany Guillermo Ochoa nie dał się pokonać ani Neymarowi, ani jego kolegom. Czy sympatycy gospodarzy MŚ mają powody do niepokoju? Luiz Felipe Scolari przekonuje, że jego zespół zmierza we właściwym kierunku.
- W mojej ocenie zagraliśmy lepiej niż z Chorwacją. Oczywiście wciąż stać nas na znacznie więcej, ale czuję, że wykonaliśmy krok naprzód w porównaniu do poprzedniego występu. Spisaliśmy się lepiej o przynajmniej 10 procent, a liczę, że w fazie pucharowej nasza gra będzie wyglądała jeszcze korzystniej - stwierdził selekcjoner.
[ad=rectangle]
- Jestem usatysfakcjonowany, tym co zobaczyłem u moich piłkarzy. Wynik 0:0 nie jest wprawdzie najlepszym rezultatem, ale trzeba oddać Meksykanom, że rozegrali świetne spotkanie, byli doskonale przygotowani fizycznie, mieli swoje sytuacje pod naszą bramką i należą im się gratulacje. Rywalizowaliśmy z naprawdę silnym rywalem - zawyrokował Scolari.
Na listę strzelców nie wpisał się tym razem Neymar, po strzale którego w pierwszej połowie kapitalną paradą popisał się Ochoa. - Nie wygrywa sam i nie przegrywa sam, ponieważ jest częścią grupy. Czasami potrafi zrobić różnicę, ale wciąż pozostaje tylko elementem zespołu - powiedział trener, nie chcąc obarczać brazylijskiej gwiazdy nadmierną odpowiedzialnością.