Najlepszym polskim alpejczykiem jest aktualnie Kłusak (najwyżej notowany w rankingu olimpijskim). Niedawno jednak wiceprezes PZN Andrzej Kozak oznajmił, iż o kwalifikacji do kadry decydować będzie miejsce w trzydziestce Pucharu Świata. To z kolei przemawiało na korzyść Jasiczka.
FIS zwiększył jednak kwotę startową dla Polski i ostatecznie na imprezę pojadą zarówno Michał Kłusak, jak i Michał Jasiczek.
Możliwość wysłania na igrzyska obu zawodników rozwiązała niemały problem. Kłusak prowadził przygotowania za własne pieniądze (był wspierany przez rodzinę), więc gdyby został w domu, czułby się oszukany.
Podkreślała to zresztą jego siostra Magdalena. - Przedstawiciele PZN mówili, że na igrzyska pojedzie ten, kto będzie najwyżej z Polaków na międzynarodowej liście olimpijskiej. Mój brat Michał starał się spełnić ten wymóg, jeździł na zawody i wszystko robił za swoje pieniądze. Był i do tej pory jest najwyżej na tej liście. Teraz - na parę godzin przed ogłoszeniem nazwiska tego, kto jedzie - dowiadujemy się, że liczyć się będą jednak punkty FIS, a PZN chce wysłać innego zawodnika. Panowie z zarządu PZN nas oszukali. Najpierw mówili jedno, a teraz drugie. Gdzie są zasady fair play? Gdzie są jakiekolwiek zasady? Teraz dowiadujemy się, że nie liczy się to, jakim jesteś sportowcem, tylko to, jakie masz układy w PZN i TZN! - mówiła.
Prezes PZN Apoloniusz Tajner mówił niedawno, że ostateczną decyzję o wyborze alpejczyka podejmie zarząd związku. Na szczęście nie okazało się to konieczne.
To nie koniec dobrych informacji. Polska zyskała też dodatkowe miejsce w konkurencjach snowboardowych i przypadło ono Oskarowi Kwiatkowskiemu.
Kadra naszego kraju na igrzyska obejmie zatem 60 sportowców.
ZOBACZ WIDEO: Dziennikarze WP SportoweFakty: Dawid Kubacki będzie bardzo mocnym kandydatem do medalu w Pjongczangu
bo kolejna afera kolesiowa byłaby na pierwszych miejscach w mediach sportowych.....