Narciarstwo alpejskie. Jedyne takie mistrzostwa świata. Rywalizowano w Ameryce Płd. w sierpniu

Getty Images / Robert Riger / Na zdjęciu: Jean-Claude Killy
Getty Images / Robert Riger / Na zdjęciu: Jean-Claude Killy

Kiedy ogłoszono, że mistrzostwa świata w narciarstwie alpejskim w 1966 roku odbędą się w Portillo, wielu zastanawiało się, gdzie to w ogóle jest. To była bajeczna impreza przeprowadzona... w sierpniu w Ameryce Południowej.

W tym artykule dowiesz się o:

Gospodarza mistrzostw świata w narciarstwie alpejskim w 1966 roku wybierano trzy lata wcześniej podczas Kongresu Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) w Atenach. Do Grecji przybył nieznany wcześniej Chilijczyk nazwiskiem Navarete, który pracował jako kierownik hotelu w Portillo. Zabiegał o możliwość organizacji tej imprezy.

"Portillo? Nikt nie wiedział, gdzie to jest. Prawdopodobnie w Andach na wysokości 3000 m. Tam chyba zawsze jest śniegu pod dostatkiem. Ale zawody alpejskie w Andach i do tego w sierpniu? Nie, o tym żaden normalny człowiek nie odważyłby się nawet pomyśleć" - pisali po latach autorzy "Kroniki Sportu".

Ostatecznie kandydatura Portillo uzyskała 43 głosy, na drugim miejscu znalazła się japońska Naeba (20 głosów), a trzecie było szwajcarskie Davos (13 głosów). Było widać, że działacze zainteresowani są nowymi lokalizacjami, pojawiła się chęć promowania dyscypliny w innych miejscach. Co ciekawe, FIS wcześniej nie sprawdzał, jak wygląda zaplecze narciarskie w Chile.

ZOBACZ WIDEO Skoki narciarskie. Niezręczny moment podczas wywiadu. Martin Schmitt nie wiedział, co powiedzieć

Dla zawodników była to zupełnie nowa sytuacja. Również i teraz mało kto ma okazję, aby jeździć na śniegu w lipcu czy sierpniu. Pod koniec lipca przeprowadzone zostały próbne przejazdy. Ostatecznie mimo wielu wątpliwości, otwarcie mistrzostw stało się faktem. Do rywalizacji przystąpiło 160 zawodników z 22 krajów, w tym reprezentacja Polski.

"Znaleźli się w świecie jak z bajki. Bajeczne krajobrazy ze szczytami takimi jak Aconcagua, mającymi powyżej 4000 m wysokości. Bajecznie świeciło też słońce przez całe dwanaście dni. Bajeczne były również wyniki Francuzów, którzy z 24 medali zdobyli 16. "Bajeczna" na koniec była także obecność 12000 żołnierzy i zyski seniora Navarete" - czytamy w "Kronice Sportu".

Trasa w Portillo (za: "Kronika Sportu")
Trasa w Portillo (za: "Kronika Sportu")

Polacy zaznaczyli swoją obecność w Portillo, choć nie zawojowali Chile. Najlepszy wynik osiągnął Andrzej Bachleda-Curuś, który w kombinacji zajął 7. miejsce. Dwunasty był z kolei Bronisław Trzebunia, a zwyciężył legendarny Francuz Jean-Claude Killy.

Zwycięstwo w klasyfikacji medalowej wywalczyli Francuzi, którzy zdobyli 16 z 24 możliwych do zgarnięcia krążków (7 złotych, 7 srebrnych, 2 brązowe). Przegrali zaledwie jedną konkurencję - w slalomie mężczyzn triumfował Włoch Carlo Senoner. Na podium stawali jeszcze Austriacy, reprezentanci RFN i USA.

Marc Hodler, prezes FIS-u stwierdził: - To, co Portillo zaoferowało w zakresie przygotowania tras zjazdowych, ich jakości, w Europie byłoby po prostu niemożliwe. Mistrzostwa świata w narciarstwie alpejskim już nigdy później nie wróciły do Ameryki Południowej.

Zobacz także:
- Skoki narciarskie. 68. Turniej Czterech Skoczni niezagrożony. Organizatorzy wydali komunikat
Skoki. Włodzimierz Szaranowicz broni systemu przeliczników. "To bardzo dobra droga"

Komentarze (0)