Mikaela Shiffrin, amerykańska gwiazda narciarstwa alpejskiego, poinformowała na Instagramie o niespodziewanej operacji, której musiała się poddać po upadku w Killington. Wszystko z uwagi na to, że odczuwała dyskomfort, co doprowadziło do zabiegu chirurgicznego.
Shiffrin wyjaśniła, że miała niewielką jamę wypełnioną starymi krwiakami, które nie mogły być prawidłowo opróżnione. "Musieliśmy to oczyścić i zamknąć szwami oraz małym drenażem JP, aby zapewnić odpływ" - opisała 99-krotna zwyciężczyni Pucharu Świata.
Mimo trudności Shiffrin nie traci ducha. "Największym problemem jest to, że nie mogę osobiście kibicować moim koleżankom w Beaver Creek, ale oglądam i kibicuję przed telewizorem!" - zapewniła.
Dwa tygodnie temu, 29-latka doznała licznych stłuczeń i głębokiej rany brzucha podczas zawodów w Killington. Jej pozytywne nastawienie mimo przeciwności cieszy fanów, czego idealnym potwierdzeniem jest ponad 50 tysięcy polubień.
Na ten moment niewiadomą pozostaje, jak długa przerwa czeka Shiffrin. Nie ma jednak wątpliwości, że jej powrót do rywalizacji jest mocno wyczekiwany przez społeczność.
ZOBACZ WIDEO: Polska mistrzyni o rozstaniu rodziców. "To było rozwiązanie sytuacji"