Mimo serii kontuzji w tym roku, Ryan Crouser udowodnił swoją dominację w pchnięciu kulą. W sumie miał trzy pchnięcia lepsze od jego rywali. Rozkręcał się z każdym z nich, bo rozpoczął od 22,64 m, później dołożył pięć centymetrów, a w trzeciej serii zaliczył 22,90 m.
Trzy kolejne próby spalił, ale i tak nikt nie zdołał się do niego zbliżyć. Joe Kovacs również powtórzył swój sukces z poprzednich edycji igrzysk, zdobywając srebrny medal. W finałowej rundzie uzyskał wynik 22,15 m, co zrównało go z jamajskim zawodnikiem Rajindrą Campbellem.
Jednak dzięki lepszemu drugiemu wynikowi, to Kovacs wywalczył srebro, a Campbell musiał zadowolić się brązowym medalem. Choć walka o to trwała do samego końca. Campbell w ostatniej serii musiał posłać kulę na przynajmniej 21,72 m. Pod względem odległości to zrobił, ale okazało się, że próba była spalona.
W sobotnim finale nie oglądaliśmy reprezentantów Polski. Michał Haratyk i Konrad Bukowiecki odpadli w piątkowych eliminacjach.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Brąz Świątek sukcesem czy niedosytem? "Trzeba zmienić narrację"