Portugalia - Polska 0:3 (21:25, 19:25, 24:26)
Składy:
Polska:Winiarski, Pliński, Zagumny, Wlazly, Kadziewicz, Świderski, Ignaczak (L) oraz Gruszka, Woicki
Portugalia: Cruz, Gaspar, Jose, Lopes, Santos, Pinheiro, Teixeira (L) oraz Malveiro, Sequeira
-Jeśli chcemy pojechać na Olimpiadę musimy wygrać trzy mecze i zagrać lepiej, niże w kwalifikacjach do ME, zwłaszcza w spotkaniu z gospodarzami - mówił na otwarcie rywalizacji w Espinho trener Raul Lozano. Przed ostatnim spotkaniem turnieju Portugalia i Polska miały po dwa zwycięstwa na koncie i o tym, która z tych drużyn pojedzie do Pekinu zadecydowała bezpośrednia konfrontacja. Podobnie, jak cztery lata temu, to Polacy wyszli z niej obronną ręką i awansowali do Igrzysk Olimpijskich w Pekinie.
Obydwa zespoły, mając świadomość wagi spotkania, rozpoczęły mecz nerwowo. Polscy siatkarze szybko jednak opanowali emocje i złapali właściwy rytm gry. Portugalczycy z kolei nie mogli wstrzelić się z zagrywką, a do tego popełniali sporo błędów w ataku i przy siatce. W polskim zespole dobrze zaczął Mariusz Wlazły (2:0, 5:3), czujnie na siatce grali nasi środkowi, a z każdą kolejną minutą meczu rozkręcał się Sebastian Świderski (9:6). U rywali właściwie tylko Santos potrafił przebić się przez ręce polskich blokujących, pozostali zawodnicy mieli ogromne kłopoty z kończeniem akcji - albo nadziewali się na szczelny blok, albo pakowali piłkę w aut. Na drugim czasie technicznym Polacy mieli już 6 oczek przewagi i pewnie zmierzali po zwycięstwo w secie otwierającym spotkanie. W końcowej fazie partii Lopes i Jose odzyskali skuteczność w polu zagrywki. Pierwszy ustrzelił Ignaczaka, a drugi zaliczył asa serwisowego. Trener Lozano tradycyjnie już desygnował do gry Gruszkę i Woickiego, ale tym razem, udana zazwyczaj podwójna zmiana wprowadziła sporo zamieszania w naszych szeregach i rywalom udało się zmniejszyć dystans do czterech punktów. Seta zakończył atakiem z szóstej strefy Sebastian Świderski.
Drugą odsłonę biało - czerwoni rozpoczęli od szybkiego prowadzenia 4:1. Trener Schmidt chcąc przerwać dobrą passę Polaków, poprosił o czas, na którym nie zdołał jednak zmobilizować swoich zawodników na tyle, by przestali popełniać proste błędy. Polscy siatkarze wciąż górowali na siatce, a do tego stopniowo wzmacniali zagrywkę (Świderski, Wlazły). Rywale natomiast grali głównie skrzydłami, a i tam mieli kłopoty z kończeniem akcji. Portugalski szkoleniowiec zdjął atakującego Gaspara i wprowadził za niego Sequeirę, mając nadzieję, że ten poderwie swoich kolegów do walki. Kiedy Mariusz Wlazły zaliczył kolejny punkt z zagrywki, dający nam prowadzenie 12:6, trener Portugalczyków ponownie wezwał swoich siatkarzy na rozmowę, ale i tym razem nic nie wskórał. Zaraz po czasie zmienił słabo grającego blokiem Santosa na Malveiro, ale również ten gracz nie odmienił obrazu gry gospodarzy, którzy nie potrafili znaleźć recepty na świetnie zorganizowaną grę Polaków i w drugim secie zdołali ugrać tylko 19 punktów.
Trzeci set dobrze rozpoczął Michał Winiarski (1:0, 3:1), który w poprzednich dwóch partiach miał kłopoty z kończeniem piłek. Przy stanie 3:1 Lopes dość nieszczęśliwie dostał piłką w nos i musiał na chwilę opuścić boisko. Ciężar ataku Portugalczyków spoczywał więc głównie na barkach Flavio Cruza, który jednak nie był już tak skuteczny, jak na początku spotkania. Ponownie pojawił się na boisku Gaspar i zdobył dwa punkty dla swojego zespołu (5:3, 6:4), ale chwilę po przerwie technicznej znów ustąpił pola Valdirovi Sequeirze. Kiedy Polacy wyszli na prowadzenie 14:10, w polu zagrywki stanął Jose, a Portugalczycy zdobyli dwa oczka pod rząd. Później jednak nasi siatkarze na nowo zbudowali wysoką przewagę i kiedy już powoli zaczynaliśmy się cieszyć z końcowego sukcesu (23:18), przeciwnicy rzucili się do odrabiania strat. Swoją zagrywką postraszył Polaków Sequeira, zmuszając ich do popełnienia błędów i doprowadzając w konsekwencji do wyniku 24:24 oraz nerwowej końcówki seta. Polscy siatkarze wykazali się jednak większym opanowaniem, niż rywale i ostatecznie wygrali 26:24.
Tuż po ostatnim gwizdku sędziego, po polskiej stronie wybuchnął szał radości. Biało - czerwoni, po raz siódmy w historii awansowali do Igrzysk Olimpijskich, ale przede wszystkim, zmazali nieco zmącony po eliminacjach do mistrzostw Europy, obraz naszej kadry narodowej. - Zeszła z nas ogromna presja, odzyskaliśmy spokój i harmonię, którą zatraciliśmy po mistrzostwach świata w Japonii. Spełniły się nasze marzenia - jedziemy na Olimpiadę - powiedział tuż po zakończeniu spotkania Łukasz Kadziewicz. Zawodnik podziękował za pośrednictwem telewizji polskim kibicom, którzy w licznej grupie wspierali naszych siatkarzy w Espinho. - Są z nami wszędzie, wspierają nas i dziś pomogli nam wywalczyć awans - dodał nasz środkowy.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)