- Jestem bardzo podniecona perspektywą gry w Pekinie. To mój największy cel od urodzenia synka. Bardzo chciałam być częścią reprezentacji mojego kraju, znaleźć się w gronie atletów i mieć swój udział w ich sukcesach. Mam nadzieję, że moi rodacy również tego chcą. Jestem niesamowicie dumna z bycia Amerykanką i z możliwości gry w tenisa na Olimpiadzie. Liczę na to, że przywiozę ze sobą medal - powiedziała 32-letnia Davenport.
Jedyne co może niepokoić amerykańską tenisistkę to kontuzja kolana, której nabawiła się podczas niedawnego turnieju w Wimbledonie. Z powodu tego urazu wycofała się już w drugiej rundzie zawodów. Jednak weteranka światowych kortów zapewnia, że zrobi wszystko, by wystąpić w Pekinie. - Przechodzę rehabilitację i staram się dojść do pełni formy. Na razie wszystko idzie w dobrą stronę, nie mogę robić nic na siłę. Lekarze twierdzą, że to po prostu zwykłe przemęczenie stawów kolanowych spowodowane długimi latami gry w tenisa. Wszelkie wyniki badań nie wykazują nic niepokojącego. Muszę odpoczywać i uważać na siebie, bo podczas tej imprezy chcę być gotowa na 100 procent - tłumaczyła.
Lindsay Davenport już raz w karierze cieszyła się z olimpijskiego złota - miało to miejsce w Atlancie w 1996 roku. Ponadto Amerykanka uczestniczyła jeszcze w walce o medale podczas Igrzysk w Sydney w 2000 roku. Nie startowała natomiast w Atenach cztery lata temu, gdyż chciała skupić się na US Open, którego termin koliduje z olimpijskimi zmaganiami. W Pekinie obok Davenport w drużynie USA wystąpią siostry Williams oraz specjalistka od gier deblowych - Liezel Huber.