Reprezentacja Chorwacji dzięki wygranej z Niemcami wywalczyła bilet do Pekinu na IO. Koszykarze z Bałkanów świetnie spisywali się w pierwszej odsłonie. Dobra defensywa oraz skuteczny atak sprawiły, że prowadzili oni różnicą 10 oczek. Niemcy głównie swoją grę opierali na zawodnikach podkoszowych - Chrisie Kamanie oraz Dirku Nowitzkim. Ten pierwszy nie miał jednak tak świetnego dnia jak ostatnio, zaś gwiazda Dallas Mavericks tym razem była mało skuteczna zza linii 6,25.
W drugiej odsłonie obraz gry się zmienił. Dirk Bauermann uszczelnił obronę swojego zespołu, w efekcie czego Chorwaci oddawali rzuty z nie najlepszych pozycji, czasem wręcz kompletnie nieprzygotowanych. Jednak nasi zachodni sąsiedzi nie byli w stanie tego do końca wykorzystać. Zarówno Konrad Wysocki jak i Demond Greene nie mogli się w strzelić. Duża w tym też zasługa nadal dobrze spisującej się chorwackiej obrony. To pozwoliło im utrzymać prowadzenie.
Po przerwie wydawało się, że Niemcy łatwo sobie poradzą z rywalem. Nowitzki raz po raz wymuszał faule i skutecznie egzekwował swoje rzuty wolne. Znacznie lepiej spisywał się już środkowy Los Angeles Clippers. W zespole Repesy, brylował Marko Tomas, który tego dnia wykorzystał swoje wszystkie atuty. Również i w tej odsłonie dominowała defensywa. Koszykarze z Niemiec wyszli nawet na 2 punktowe prowadzenie - 44:42, ale po chwili je stracili, po czym znów odzyskali. Na 10 minut przed końcem Chorwacja przegrywała z teamem Bauermanna 47:48.
Ostatnia kwarta to już zdecydowana dominacja zawodników z Bałkanów. Marko Tomas oraz Nikola Prkacin najlepiej spisywali się w tej partii. W szczególności dobra postawa tego drugiego sprawiła, że Chorwacja wyszła na kilkupunktowe prowadzenie, którego nie oddała już do końca meczu. Niemcy próbowali jeszcze gonić rywala, kiedy jednak dochodzili na różnicę 2-4 oczek natychmiast podopieczni Jasmina Repesy znów odskakiwali przeciwnikowi. Na niespełna 40 sekund przed końcem po celnym rzucie Nowitzkiego jego zespół przegrywał już tylko 67:69, ale zarówno Tomas jak i Marko Popović w inteligentny sposób potrafili wymusić faul, czego skutkiem były rzuty wolne. Obaj wykonywali je w miarę skutecznie. Ostatecznie zwyciężyła Chorwacja 76:70.
Chorwacja triumfowała dzięki możliwości głębokiej rotacji. Zarówno na obwodzie jak i pod koszem było kilku graczy, którzy grali na tym samym poziomie, co podstawowi. Zawiódł nowy nabytek Toronto Raptors - Roko Ukić, natomiast z bardzo dobrej strony zaprezentował się Zoran Planinić, który w drugiej połowie grał przez bardzo długi czas.
- Marzenie stało się prawdą - powiedział po meczu Popović. - To jest wielki sukces, wspaniały prezent dla nas, ale nie pojedziemy do Pekinu jako turyści. Zamierzamy pojechać i zagrać, ale najpierw będziemy świętować - dodał chorwacki defensor. - Niemcy to świetna drużyna ze wspaniałymi zawodnikami, prawdopodobnie jedna z najlepszych na świecie i jesteśmy szczęśliwi, że ich pokonaliśmy - powiedział na koniec gracz Żalgirisu Kowno.
W drugim spotkaniu Grecja pokonała Portoryko 88:63. Tym samym także gospodarze tego turnieju zapewnili sobie udział w sierpniowych Igrzyskach Olimpijskich. Podopieczni Panagiotisa Yannakisa już w pierwszej odsłonie pokazali, że są znacznie silniejszym zespołem. Po niespełna minucie gry, byli mistrzowie Europy prowadzili już 6:0. W ekipie znad Morza Karaibskiego na parkiecie istniało tylko dwóch koszykarzy - Carmelo Lee oraz PJ Ramos. To właśnie oni zdobyli wszystkie 11 oczek w pierwszej partii. Reszta natomiast spisywała się fatalnie, nie wnosząc praktycznie niczego do gry swojego zespołu. Natomiast w teamie z Bałkanów dobrze spisywali się: podkoszowy - Konstantinos Tsartsaris oraz rozgrywający - Vassilis Spanoulis.
Druga partia była już bardziej ofensywna. Obie ekipy poprawiły swoją skuteczność rzutową, ale także i tym razem lepsi byli gospodarze, którzy zdobyli 29 oczek przy 22 rywala. W pewnym momencie Grecy prowadzili już nawet 15 punktami, ale podopiecznym Manuela Cintrona udało się minimalnie zmniejszyć stratę - 13 oczek. W tym zespole przebudził się Jose Juan Barea, który świetnie penetrował. Z dobrej strony pokazali się również: Daniel Santiago oraz Filiberto Rivera. Po stronie greckiej brylowali Ioannis Bouroussis, a także Sofoklis Schortsianitis.
Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Reprezentacja Grecji, która grała przed własną publicznością choć rozpoczęła źle w miarę upływu czasu się rozkręcała i to ona wygrała zarówno III jak i IV kwartę tym samym nie dając nawet cienia złudzenia swojemu egzotycznemu przeciwnikowi. Najwięcej oczek dla ekipy Cintrona uzbierał Barea, zaś najwięcej punktów dla byłych mistrzów Europy zdobył Dimitris Diamantidis, który w szczególności w drugiej połowie zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Świetnie spisał się również Theodoros Papaloukas, który jak przystało na prawdziwego playmakera znakomicie dogrywał partnerom i prócz 9 punktów dołożył 10 asyst.
Chorwacja - Niemcy 76:70 (24:14, 12:17, 11:17, 29:22)
Chorwacja: Tomas 21, Prkacin 10, Kus 9, Planinić 8, Loncar 8, Popović 6, Banić 5, Barac 5, Nicević 4.
Niemcy: Nowitzki 30 (13 zbiórek), Kaman 12, Hamann 10, Roller 9, Garrett 5, Wysocki 4.
Portoryko - Grecja 88:63 (11:19, 24:29, 15:20, 13:20)
Portoryko: Barea 16, Rivera 8, Lee 7, Santiago 7, Ramos 6, Sanchez 6, Falcon 4, Jones 4, Mojica 3, Ayuso 2.
Grecja: Diamantidis 15, Spanoulis 14, Schortsianitis 13, Tsartsaris 11, Bouroussis 10, Vassilopoulos 10, Papaloukas 9 (10 asyst), Fotsis 6.