Amerykanie rozpoczęli w składzie z Jasonem Kiddem i Dwyane Wadem na obwodzie, Kobe Bryantem i Carmelo Anthonym na skrzydle oraz Dwightem Howardem na pozycji środkowego. Starcie ze słabiutką Kanadą wyrównane było tylko w pierwszej kwarcie. W niej podopieczni Leo Rautinsa dotrzymywali jeszcze kroku Amerykanom przegrywając różnicą zaledwie 6 punktów. W drugiej odsłonie gracze trenera Mike’a Krzyzewskiego pokazali wszystko to, co mają najlepsze. Świetna gra w ofensywie oraz niezwykle szczelna defensywa od razu rozwiały wątpliwości, kto w tym meczu zasługuje na zwycięstwo. Kanadyjczycy zaczęli seryjnie popełniać straty, a ich rzuty coraz częściej okazywały się chybione. Szczególnie dobrze zaprezentował się Dwyane Wade, który rozegrał pierwszy mecz od 4 miesięcy. Lider Miami Heat zapisał na swoim koncie 20 punktów, podobnie jak dwójka jego kolegów - Michael Redd (6/8 za trzy punkty) i Carmelo Anthony.
Amerykanie trafili 16 z pierwszych 20 rzutów z gry, a w całym meczu rzucali na 65,7 proc. skuteczności. W drugiej połowie emocji było już jak na lekarstwo, a każda możliwa akcja w wykonaniu USA kończyła się efektownym wsadem piłki do kosza. Grę głównych faworytów do olimpijskiego złota w Pekinie świetnie prowadził duet Chris Paul - Deron Williams. Pomiędzy tymi zawodnikami rozstrzygnie się walka o pozycję drugiego rozgrywającego, bowiem w ekipie trenera Krzyzewskiego pewne miejsce w wyjściowym składzie ma doświadczony Jason Kidd. Wśród zwycięzców zabrakło jedynie LeBrona Jamesa, który lekko podkręcił kostkę i dostał wolne. Dla Kanady najwięcej punktów uzbierał Jermaine Anderson, który jeszcze niedawno występował na polskich parkietach w barwach Polpaku Świecie.
- To był pierwszy mecz, który rozegraliśmy razem, tak więc to musiało trochę potrwać - powiedział trener USA Mike Krzyzewski porównując grę w obronie w pierwszej i drugiej kwarcie. - Drużyna wciąż się rozwija, poznajemy się nawzajem, jednak do Pekinu wszystko będzie w najlepszym porządku. W miarę upływu czasu nasza gra wyglądała coraz lepiej - dodał szkoleniowiec. Od razu po spotkaniu kadra USA wylatuje do Chin, gdzie spędzi 12 dni. Najpierw w Macao rywalami ekipy trenera Krzyzewskiego będą silni jak zawsze Litwini i Turcy. Po przenosinach do Szanghaju Amerykanie potykać się będą z kolei z Rosją i Australią. Tournee zakończy się 6 sierpnia.
USA - Kanada 120:65 (30:24, 31:14, 34:18, 25:9)
USA: C. Anthony 20, D. Wade 20, M. Redd 20, K. Bryant 15, D. Williams 14, C. Paul 11, D. Howard 6, C. Bosh 6, T. Prince 4, C. Boozer 4, J. Kidd 0.
Kanada: J. Anderson 18, R. Barrett 11, C. English 11, O. Famutimi 7, J. Young 7, R. Brempong 4, L. Kendall 3, J. Anthony 2, T. Kepkay 2, A. Rautins 0, A. Doornekamp 0, J. Bucknor 0.