- Oczywiście, że jestem niesamowicie podekscytowana faktem, że niedługo wystąpię na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie - mówi podstawowa rozgrywająca USA i Seattle Storm Sue Bird.
Aktualnie kadra przebywa na krótkim zgrupowaniu w Palo Alto w Californii. - Musimy się przestawić z WNBA na treningi w kadrze. Jesteśmy w trakcie sezonu, więc każda z nas jest w odpowiedniej formie fizycznej. Pozostaje jedynie odpowiednio się zgrać oraz poćwiczyć warianty taktyczne - mówi Bird. - Gdy jestem w Seattle koncentruję się tylko i wyłącznie na grze dla Storm. Teraz wszystko podporządkowane jest kadrze narodowej. Jest to niesamowita nobilitacja wystąpić na Olimpiadzie i walczyć o złote medale. Na zgrupowanie kadry wybieram się w znakomitym humorze, gdyż moja drużyna w WNBA zajmuje aktualnie pierwszą pozycję w swojej konferencji, dlatego wszystko ułożyło się idealne.
- W Pekinie czekać na nas będą inne bardzo dobre reprezentacje, dlatego musimy się solidnie przygotować. Zapowiada się naprawdę ciężki bój. Mamy dodatkową mobilizację, którą jest porażka w Mistrzostwach Świata. Teraz chcemy być najlepsze i wrócić do domów ze złotymi medalami. Z pewnością takie same chęci mają kadry Rosji, Australii, Chin czy Czech. Wiemy, że jesteśmy postrzegane jako główne faworytki, jednak nie czujemy się nimi. Myślimy jednak tylko i wyłącznie o złotych medalach! - zakończyła Bird.
- Mamy tutaj w Palo Alto znakomicie zorganizowany czas. Oprócz codziennych treningów wszyscy dbają, żeby w drużynie była jak najlepsza chemia, żeby poznać się jak najlepiej. To ma pomóc w lepszej komunikacji na boisku. Gramy ze sobą już od kilku lat w kadrze, jednak takie spotkania poza boiskiem są naprawdę znakomite. Wspólne wyjścia, spędzanie czasu sprzyja z pewnością lepszemu budowaniu dobrej atmosfery po treningach - mówi najlepsza strzelczyni WNBA Diana Taurasi.
Również liderka Phoenix Mercury jest pełna optymizmu i energii przed olimpijskim turniejem. Jest także żądna rewanżu za Mistrzostwa Świata z Brazylii. - Będziemy grały twardo i agresywnie. Mamy w sobie niesamowitą energię, która przełożona na walkę i zaangażowanie na parkiecie musi nam przynieść oczekiwany sukces. O motywację nie musimy się bać. To są Igrzyska Olimpijskie, z których każda z nas chce przywieść złoty medal. Po drugie, nasza porażka w Brazylii daje nam niemożliwego kopa. Chcemy pokazać, że jesteśmy najlepsze. Za główne rywalki kadry USA Taurasi wymienia Rosję i Australię.
Jedną z najbardziej doświadczonych zawodniczek w kadrze Anny Donovan jest Tina Thompson. Skrzydłowa Houston Comets jest czterokrotną mistrzynią WNBA oraz złotą medalistką Igrzysk Olimpijskich z roku 2008. Zatem dla skrzydłowej z Texasu nie będzie to debiut w walce na tym szczeblu.
- Igrzyska Olimpijskie nie są takie straszne - mówi z uśmiechem Thompson. - Byłam stremowana 4 lata temu. Moje pierwsze Igrzyska Olimpijskie były w Atenach i tam się denerwowałam. Udało się jednak wywalczyć złote medale i stres minął. Teraz jestem już spokojna, chociaż wiadomo, że jest podekscytowanie występem na takiej imprezie. Mobilizuje mnie to jednak to ciężkiej pracy. Mam nadzieję, że uda się znowu wrócić ze złotem.
- Teraz każda z nas, która jest w kadrze, ma jasno określony cel - wywalczyć złoto. Dlatego każda z nas daje z siebie wszystko i ciężko pracuje. Mamy nadzieję, że to wszystko przyniesie efekty w Pekinie, gdzie nasza praca przełoży się na wynik. Dysponujemy dużą siłą, są tu zawodniczki o przeogromnym talencie i sercu do walki i gry - mówi Thompson. - Nie uważam jednak naszej drużyny za jedynego faworyta tej imprezy. Wiadomo, że w każdym turnieju tak nas postrzegają wszyscy. My jednak chcemy zrobić swoje, a że na każdy turniej jedziemy po to, żeby go wygrać, to już inna sprawa.
Mistrzyni Euroligi ze Spartakiem Moskwa Region nie wymienia żadnej drużyny jako najgroźniejszego faworyta Dream Teamu. - Na Igrzyskach Olimpijskich nie ma różnicy z kim się gra. Tutaj nie ma słabych rywali. Nie można sobie pozwolić na dekoncentrację i chwilę słabości. Porażka to porażka i ewentualna każda z nich może nas pozbawić złotego medalu.
Thompson, obok wspomnianej już Lisy Leslie, jest najbardziej utytułowaną zawodniczką kadry USA. W porównaniu z innymi jest również najbardziej doświadczona. Gwiazda Comets nie uważa się jednak za lidera drużyny. - W takiej drużynie nie ma liderek. Każda zawodniczka może wejść na parkiet i zostać bohaterką - i jest właśnie naszą siłą, wyrównana kadra. To, że jestem najbardziej doświadczoną zawodniczką niczego nie oznacza. Zawsze chętnie komuś pomogę w potrzebie, bo w tym sporcie liczy się drużyna i chemia, a nie indywidualności. Słyszę, że nasze rywalki boją się Diany (Taurasi przyp. red.). I słusznie! Niech się boją i koncentrują na niej, a pozostałym dziewczynom będzie łatwiej.
W 12-osobowej kadrze USA na Igrzyska Olimpijskie w Pekinie znalazły się: Tina Thompson (Houston Comets), Sue Bird (Seattle Storm), Diana Taurasi, Cappie Pondexter (obie Phoenix Mercury), Delisha Milton-Jones, Lisa Leslie, Candace Parker (wszystkie trzy Los Angeles Sparks), Kara Lawson (Sacramento Monarchs), Katie Smith (Detroit Shock), Tamika Catchings (Indiana Fever), Seimone Augustus (Minneosta Lynx) i Sylvia Fowles (Chicago Sky).
Jak zatem widać, trenerka Anna Donovan połączyła w drużynie młode i doświadczone zawodniczki. Są bowiem bardzo doświadczone Thompson czy Leslie, a są również pierwszoroczniaczki z WNBA Candace Parker i Sylvia Fowles. Taka mieszanka właśnie ma być receptą na sukces w Pekinie. Ewentualny złoty medal USA będzie czwartym już kolejnym złotem dla Lisy Leslie. Kadra USA z Leslie w składzie triumfowała bowiem już w Atenach, Sydney i Atlancie.
W Pekinie USA zmierzy się w grupie B z reprezentacjami Chin, Czech, Hiszpanii, Mali oraz Nowej Zelandii. W grupie A natomiast wystąpią Australia, Białoruś, Brazylia, Korea Południowa, Łotwa oraz Australia.