IO kobiet: podsumowanie spotkań grupy A

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Pierwsza kolejka turnieju siatkówki halowej kobiet już za nami. Pierwsze zwycięstwa odniosły zespoły Kuby, Chin i Stanów Zjednoczonych. Pozostałe ekipy, w tym nasza reprezentacja, na swój pierwszy triumf w hali Capital Gymnasium będą musiały jeszcze poczekać co najmniej do 11 sierpnia.

W tym artykule dowiesz się o:

Wenezuelki, debiutantki na Igrzyskach Olimpijskich, już na początku miały trudne zadanie - musiały zmierzyć się z obrończyniami tytułu, Chinkami. Rozpoczęły nieźle, lecz tylko do stanu 2:2. Potem stopniowo kontrolę zdobywały Chinki, które zdobyły dwa punkty pod rząd za sprawą dobrego ataku i serwisu Wang Yimei (3:6). Chinki na przerwie technicznej (5:8) i w dalszej części seta utrzymywały spokojny dystans, który jeszcze dodatkowo powiększyły w środkowej części odsłony za sprawą już nie tylko Wang Yimei, ale także Zhou Suhong. Azjatki miały ogromną przewagę, którą dowiozły do końca partii, którą zakończyła dobrym serwisem Li Juan.

Drugi set wyglądał bardzo podobnie. Wenezuelki wprawdzie zdobyły jako pierwsze punkt w tej odsłonie za sprawą ataku Aleoscar Blanco, lecz moment później było już 1:3 po świetnym bloku Zhou Ruirui. Na przerwie technicznej po ataku Wang Yimei Chinki miały identyczną przewagę jak w secie premierowym. Świetnie grał chiński tercet - Zhou Suhong, Wang Yimei i Zhou Ruirui. Yimei świetnie zbijała, Ruirui w tym secie poraziła kilkukrotnie zagrywką Joyce Andrade. Przewaga podopiecznych Chena Zhonghe jeszcze wzrosła, kiedy Desiree Glod i Yessica Paz Hidalgo nieskutecznie atakowały (11:20). Seta zakończyło źle wykonane zbicie Aleoscar Blanco.

Trzeci set wydawał się być ostatnim krokiem Chinek do zwycięstwa w tym meczu. Szybko osiągnęły przewagę (1:4) i wszystko zmierzało ku rychłemu końcowi. Zawodniczki z Ameryki Południowej zerwały się jednak do walki, kontrę wykorzystała Andrade, dobrą zagrywką popisała się Blanco i na tablicy widniał remis 4:4. Podopieczne Tomasa Fernandeza zaczęły grać bardzo konsekwentnie w ataku, dobry serwis dołożyła Yessica Paz i to Wenezuelki prowadziły na pierwszej przerwie technicznej 8:7. Wenezuelkom nie udało się jednak długo utrzymać równej walki z Azjatkami. Ostatni remis w tej partii zanotowaliśmy przy wyniku 9:9, a potem dla Paz i spółki było już tylko gorzej. Na prowadzenie Chinki wyprowadziła zagrywką Ma Yunwen, a Li Juan była nie do zatrzymania w ataku. Po chwili na tablicy wyników było już 14:20, a jedną z bezwzględnych egzekutorek okazała się także wyróżniająca się Wang Yimei. Mecz zakończył zepsuty serwis Jose Marii Perez.

Wenezuela - Chiny 0:3 (13:25, 13:25, 18:25)

Po Wenezuelkach i Chinkach na parkiet w Capital Gymnasium wyszły Japonki i Amerykanki.

To spotkanie dużo lepiej rozpoczęły zawodniczki Jenny Lang Ping. Dobry atak Haneef i dwa skuteczne zbicia Scott-Arrudy i to Amerykanki prowadziły 3:0. Po dobrym serwisie Haneef mieliśmy już nawet 6:2, jednak Japonki przystąpiły do niwelowania strat. Dobry atak Araki, świetny blok Sachiko Sugiyamy na Kim Willoughby i atak Saori Kimury wystarczyły do wyrównania stanu seta na po 7. Po przerwie technicznej Amerykanki znów osiągnęły delikatną przewagę (8:11, 9:12, 10:13). Dobrze w tej fazie seta prezentowała się Haneef. Zawodniczki zza wielkiej wody wykorzystywały każdy najmniejszy błąd rywalek na powiększenie własnej przewagi. Po złym zbiciu Araki było 12:18, a kiedy Scott-Arruda zatrzymała Kimurę, Amerykanki prowadziły już 20:13. W końcówce partii dwoma blokami błysnęła jeszcze Haneef, a odsłonę zakończył dobry atak Danielli Scott-Arrudy.

Dużo lepiej Japonki zainaugurowały partię drugą. Dobry blok Sugiyamy, skuteczne zbicie Kimury i już Amerykanki zostały zmuszone do pościgu. Świetny atak dołożyła Miyuki Takakashi i Japonki miały trzy punkty z przodu (4:1). Za sprawą ataku i po części także błędów Amerykanek ekipa Shoichiego Yanagimoto prowadziła na przerwie technicznej 8:4. W tym fragmencie seta warto zauważyć świetną postawę Takahashi, która seriami zdobywała oczka z ataku. Miyuki wsparły wszystkie koleżanki i atak wśród zespołu Kraju Kwitnącej Wiśni zaczął rozkładać się bardziej interesująco, co miało również swoje przełożenie na rezultat. Azjatki utrzymywały 4,5 punktów przewagi i choć ekipa Lang Ping zbliżyła się na jedno oczko (20:19), to Kurihara i Araki zachowały zimną krew, pociągnęły grę zespołu Japonii i w efekcie po dwóch partiach tego meczu mieliśmy remis.

Trzecia odsłona była bardzo wyrównana, a o zaciętości partii niech świadczy fakt, że do stanu 19:20 najwyższa przewaga jednej z drużyn wynosiła dwa punkty. Japonia wychodziła na prowadzenie 14:12, 16:14 i 17:15, jednak za każdym razem dystans był niwelowany przez rywalki. Co ciekawe, oczka zdobywała w zasadzie każda zawodniczka z parkietu, mieliśmy więc okazję oglądać ciekawy urywek spotkania. Jednak do czasu. Przy stanie 19:21 Japonki nagle pękły i zaczęły popełniać błędy. Fatalnie zbiła Kurihara, dobrym serwisem popisała się Berg, a seta zakończył dobry blok Heather Bown.

Set czwarty miał podobny początek do seta trzeciego, znów nieznacznie do przodu wysunęły się Japonki za sprawą dobrego zbicia Megumi Kurihary, a przewagę utrzymywały głównie dzięki zagraniom Eriki Araki. Przewaga Japonek rosła, z dwóch punktów (8:6, 9:7, 10:8) w pewnym momencie po asie serwisowym Takahashi zrobiło się pięć (14:9), lecz na technicznej wszystko powróciło do normy - na tablicy widniał wynik 16:14 na korzyść Azjatek. Japonki ponownie jednak nie utrzymały dobrego poziomu gry, błędy w ataku popełniły Kurihara i Kimura, co pozwoliło Amerykankom wyrównać na 18:18. Ekipa Lang Ping nie zamierzała wypuścić takiej okazji z rąk i gdy tylko "poczuła krew", natychmiast atakowała. Amerykanki konsekwentnie wyrównywały (19:19, 20:20, 21:21), czekając na błędy Japonek. Nie trzeba było długo czekać - ostatnie cztery akcje to 4 marnie wykonane zbicia ekipy Yanagimoto.

Japonia - USA 1:3 (20:25, 25:20, 19:25, 21:25)

Źródło artykułu:
Komentarze (0)