Iran "zbombardowany"
Iran w swoim drugim spotkaniu na igrzyskach olimpijskich przegrał z Litwą 67:99. Tym samym podopieczni Ramunasa Butautasa potwierdzili, że w Pekinie powalczą nie tylko o wysoką lokatę w grupie, ale i w kolejnej fazie rozgrywek. Złoci medaliści mistrzostw Europy z 2003 roku kapitalnie wykorzystali swoją przewagę na niemalże każdej pozycji. Jedynym zawodnikiem, który sprawił Litwinom dużo problemów był Hamed Ehadadi o którego już teraz walczy kilka klubów NBA. Warto dodać, że zawodnik ten mierzy aż 218 cm wzrostu. Niespodziewanie gracze z Bliskiego Wschodu walczyli jak równy z równym o zbiórki. Niesamowitą serię zaliczyli koszykarze Butautasa (asystentem tego trenera jest aktualny szkoleniowiec Śląska Wrocław - Rimas Kurtinaitis), którzy zdobyli aż 18 punktów z rzędu! Fantastycznie - ponownie - grał Sarunas Jasikevicius, który dopisał do dorobku swojego zespołu aż 20 "oczek", a także zanotował 3 asysty. Jednak znów najsilniejszym ogniwem był Linas Kleiza - "kat" Argentyńczyków. Na pomeczowej konferencji Ramunas Butautas stwierdził: - To był bardzo dobry początek w naszym wykonaniu, ale jednocześnie tylko początek. Wciąż mamy przed sobą wielkie spotkania z Rosją, Chorwacją i Australią. To nie będzie łatwa przeprawa. Igrzyska olimpijskie zawsze są trudne. Z Iranem zagraliśmy agresywnie w defensywie, ale również dobrze prezentowaliśmy się w ofensywie. To był klucz do zwycięstwa. Długo jednak nie mogliśmy się przyzwyczaić do wielkiego Hameda Ehadadiego.
Chorwacja nie boi się nikogo
Chorwacja w pierwszym swoim meczu w Pekinie nadspodziewanie łatwo pokonała mistrzów Oceanii - Australię 97:82. Natomiast we wtorek gracze Jasmina Repesy zdobyli więcej "oczek" niż aktualni mistrzowie Europy - Rosjanie 85:78. To było niezwykle interesujące spotkanie. W pierwszej połowie na desce zdecydowanie dominowali koszykarze z Bałkanów, ale udało im się odskoczyć dopiero pod koniec drugiej kwarty. Nie było mocnych na Chorwację w trzeciej odsłonie, kiedy to przewaga wzrosła do kilkunastu punktów. Tym samym team znad Morza Adriatyckiego, który udział w igrzyskach olimpijskich wywalczył dzięki eliminacjom, staje się jak na razie największą sensację tego turnieju. Wydaje się, że na brązowych medalistów Eurobasketu sprzed 13 lat nie ma mocnych albowiem nawet solidni w obronie Rosjanie nie zdołali powstrzymać "strzeleckich armat" Chorwatów. Ponownie skuteczność tej drużyny za 3 punkty była bardzo dobra - 53 procent. Po pojedynku Andrei Kirilenko powiedział: - Myślę, że zbiórki były kluczem do sukcesu przeciwnika, w szczególności w pierwszej połowie. Oni mieli zebrane aż 20 piłek, my zaś tylko 11 i to był ich atut, w szczególności w tej szczelnej grze. Natomiast niezwykle ciekawe słowa wypowiedział Zoran Planinić: - Nie boimy się nikogo i nie wiem jakie są nasze granice możliwości.
Grecki mur w Chinach
Grecja pokazała w drugim meczu na igrzyskach olimpijskich, że nie zamierza odpuścić. W świetnym stylu ograła bardzo silną ekipę Niemiec 87:64. W pierwszym spotkaniu podopieczni Panagiotisa Yannakisa byli zaskoczeni fenomenalną grą w destrukcji Hiszpanów. W tym pojedynku to oni zaskoczyli swojego przeciwnika walecznością w obronie. Nawet gwiazda ligi NBA - Dirk Nowitzki nie była wstanie przebić się przez grecki mur. Natomiast Chris Kaman biegał po boisku, ale nic więcej nie mógł zrobić. Nasi zachodni sąsiedzi zwykle wygrywali walkę na desce, ale tym razem było inaczej. To z całą pewnością duże zaskoczenie zważywszy na fakt, że teoretycznie najsłabsi w ekipie greckiej są właśnie koszykarze na pozycji środkowego. Jednak tym razem duet Ioannis Bourousis - Konstantinos Tsartsaris ze szwajcarską precyzją przewidywali w jakim kierunku poleci piłka. Znów liderem zawodników w biało-niebieskich strojach był Vassilis Spanoulis. Taki koszykarz to skarb w drużynie. Na swoje konto tego dnia 26-letni playmaker zapisał 23 punkty, a także 5 asyst. W samo sedno przyczyny porażki trafił Dirk Bauermann - szkoleniowiec reprezentacji Niemiec, który na konferencji prasowej mówił: - Jeśli grasz przeciwko Grecji wiesz, że ich sukces opiera się na ich obronie. Jeśli chcesz wygrać musisz grać tak samo twardo w obronie jak oni to czynią. My tego nie zrobiliśmy.
Hiszpańscy sprinterzy
Hiszpania po dogrywce pokonała gospodarzy - Chińczyków 85:75. To było niesamowicie dramatyczne spotkanie. Mistrzowie świata przez trzy kwarty grali beznadziejnie. Nowy nabytek Uniksu Kazań - Jorge Garbajosa, który w przyszłym sezonie zainkasuje na swoje konto 3 miliony euro grał jakby po raz pierwszy miał okazję wystąpić w meczu na tak wysokim poziomie. Rudy Fernandez rzucał jak szalony - momentami trafiał, momentami pudłował, ale mimo wszystko zrobił dobre wrażenie. Młodziutki Ricky Rubio dosłownie w ostatnej sekundzie czwartej partii nie zdobył punktów choć znajdował się już w polu 3 sekund. Jednak jeśli cofnąć się o 10 minut wstecz to można powiedzieć, że gracze Aito Garcii Renenesa mogli się cieszyć z dogrywki, bowiem po trzech kwartach było 61:47 dla gospodarzy! W dogrywce nie było już wątpliwości kto jest lepszym zespołem. Pau Gasol jak najbardziej zasłużył na miano MVP tego spotkania. Zdobył on aż 29 punktów, a także dołożył 9 zbiórek. Podopieczni litewskiego szkoleniowca - Jonasa Kazlauskasa mogli mieć tylko sami do siebie pretensję, że przegrali mecz. Ponownie nie zachwycił Yao Ming, który na swoje konto zapisał "tylko" 11 oczek. - To był bardzo trudny mecz, a szczególnie jego pierwsza połowa. Nie prezentowaliśmy tego, co najlepiej potrafimy. Chińczycy grali bardzo skutecznie. W trzeciej i czwartej kwarcie jednak wywieraliśmy na nich presję i lepiej broniliśmy, z czym mieli oni bardzo dużo problemów. Odrobiliśmy wszystkie straty i wygraliśmy mecz. Mimo tego myślę, że Chińczycy zagrali wielkie spotkanie - uważa Rudy Fernandez.
Dream Team czy Redeem Team?
Amerykanie nie dali najmniejszych szans mistrzom Afryki - Angoli i pokonali ich w swoim drugim meczu na olimpiadzie różnica 21 punktów - 97:76. Choć koszykarze Mike'a Krzyzewskiego triumfowali to mimo wszystko nie grali najlepiej. Popełniali dużo błędów w ataku, ale na takiego rywala w zupełności to wystarczyło. Teraz jednak przed nimi zdecydowanie trudniejsze spotkania. Zaczynają się schody i kto wie czy nie upadną oni zanim dojdą na sam szczyt. Zawodnicy Alberto De Carvalho zapewne są zadowoleni z tego wyniku, gdyż w gorszym stylu przegrali gospodarze. Godny odnotowania jest fakt, iż to drużyna z Afryki wygrała walkę pod koszem zbierając łącznie 38 piłek. Natomiast team USA zanotował 34 zbiórki. Nie od dziś wiadomo, że właśnie na pozycji środkowego jest duża luka w tym zespole, ale mało kto się spodziewał, że w tym elemencie koszykarskiego rzemiosła lepsi okażą się Angolczycy. - Na początku w imieniu całej drużyny, chciałbym podziękować Angoli, że grała z takim zaangażowaniem. Zmusili nas, abyśmy zagrali na najwyższym poziomie. Z meczu na mecz gramy coraz lepiej i jesteśmy z tego dumni - powiedział Dwyane Wade.
Kangury przegrały z obrońcami tytułu
Nie było niespodzianki w meczu Argentyny. Mistrzowie olimpijscy odnieśli pierwsze zwycięstwo w Pekinie pokonując Australię 85:68. Kwartet: Emmanuel Ginobili - Luis Scola - Carlos Delfino - Francisco Oberto odegrał olbrzymie znaczenie w zwycięstwie ekipy z Ameryki Południowej. Łącznie ci koszykarze zdobyli aż 64 punkty! Nadal bez formy są Andrew Bogut oraz David Andersen. W drużynie The Boomers ponownie świetnie spisał się Brad Newley - 11 "oczek", ale najlepiej zagrał rozgrywający - Patrick Mills. Gracze Briana Goorjiana przegrali bowiem byli nieskuteczni w rzutach z dystansu, a także nie potrafili powalczyć na desce. Dla Argentyny to dopiero malutki krok w drodze do obrony tytułu. W kolejnym meczu mistrzowie Oceanii będą musieli postawić wszystko na jedną kartę, gdyż kolejna porażka oznacza dla nich koniec marzeń o kolejnej fazie rozgrywek.
Tabela grupy A:
1. Litwa 2 4 178:142 +36
2. Chorwacja 2 4 182:160 +18
3. Rosja 2 3 149:134 +15
4. Argentyna 2 3 160:147 +13
5. Australia 2 2 150:182 -32
6. Iran 2 2 116:170 -54
Tabela grupy B:
1. USA 2 4 198:146 +52
2. Hiszpania 2 4 166:141 +25
3. Grecja 2 3 153:145 +8
4. Niemcy 2 3 159:153 +6
5. Chiny 2 2 145:186 -41
6. Angola 2 2 142:192 -50
Odpowiednio: miejsce, drużyna, ilość meczy, ilość punktów, ilość zdobytych i straconych małych punktów, bilans małych punktów
Najskuteczniejsi zawodnicy:
1. Pau Gasol (Hiszpania) 40 punktów/ śr. 20
-. Emmanuel Ginobili (Argentyna) 40/ śr. 20
3. Carlos Morais (Angola) 38/ śr. 19
-. Vassilis Spanoulis (Grecja) 38/ śr. 19
-. Dwyane Wade (USA) 38/ śr. 19
6. Rudy Fernandez (Hiszpania) 37/ śr. 18,5
7. Dirk Nowitzki (Niemcy) 36/ śr. 18
8. Linas Kleiza (Litwa) 35/ śr. 17,5
9. Andrei Kirilenko (Rosja) 33/ śr. 16,5
Najczęściej zbierający:
1. Yao Ming (Chiny) 19/ śr. 9,5
2. Hamed Ehadadi (Iran) 17/ śr. 8,5
-. Andres Nocioni (Argentyna) 17/ śr. 8,5
4. Kresimir Loncar (Chorwacja) 16/ śr. 8
-. Joaquim Gomes (Angola) 16/ śr. 8
6. Pau Gasol (Hiszpania) 15/ śr. 7,5
-. Francisco Oberto (Argentyna) 15/ śr. 7,5
8. Jan Hendrik Jagla (Niemcy)14/ śr. 7
-. Oshin Sahakian 14/ śr. 7
-. Konstantinos Tsartsaris 14/ śr. 7
Najczęściej asystujący:
1. Sarunas Jasikevicius (Litwa) 11/ śr. 5,5
2. Emmanuel Ginobili (Argentyna) 9/ śr. 4,5
-. Chris Paul (USA) 9/ śr. 4,5
4. LeBron James (USA) 8/ śr. 4
-. J.R. Holden (Rosja) 8/ śr. 4
-. Marko Popović (Chorwacja) 8/ śr. 4
7. Rudy Fernandez (Hiszpania) 7/ śr. 3,5
8. Pablo Prigioni (Argentyna) 6/ śr. 3
-. Roko Leni-Ukić (Chorwacja) 6/ śr. 3
-. Vassilis Spanoulis (Grecja) 6/ śr. 3
Najczęściej przechwytujący:
1. Jonas Maciulis (Litwa) 5 śr. 5 (zagrał w jednym spotkaniu)
2. J.R. Holden (Rosja) 5/ śr. 2,5
-. Krzysztof Lawrynowicz (Litwa) 5/ śr. 2,5
-. Ricky Rubio (Hiszpania) 5/ śr. 2,5
Najczęściej blokujący:
1. Hamed Ehadadi (Iran) 6/ śr. 3
-. Andrei Kirilenko (Rosja) 6/ śr. 3
3. Krzysztof Lawrynowicz (Litwa) 5/ śr. 2,5
4. Yao Ming (Chiny) 4/ śr. 2
-. LeBron James (USA) 4/ śr. 2
6. Andrew Bogut (Australia) 3/ śr. 1,5
-. Pau Gasol (Hiszpania) 3/ śr. 1,5