IO Koszykówka Mężczyzn: Mistrzowie Europy znów przegrali! Litwa nadal niepokonana

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Rosja odniosła już drugą porażkę, w swoim trzecim meczu na igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Tym razem koszykarze Davida Blatta nie potrafili przeskoczyć poprzeczki ustawionej przez Litwinów. Dla podopiecznych Ramunasa Butautasa był to już trzeci triumf na olimpiadzie. Mistrzowie Europy z 2003 roku zachowują więc miano niepokonanej drużyny. Takim osiągnięciem jak na razie może pochwalić się tylko ekipa aktualnych mistrzów świata - Hiszpanii.

W tym artykule dowiesz się o:

Inauguracyjna odsłona była niezwykle wyrównana. Jednak w pierwszych minutach dominowali podopieczni Ramunasa Butautasa, którzy w przeciągu niespełna 3 minut zdołali zdobyć 9 punktów, zaś rywale zaledwie 3. Następnie podgonili Rosjanie, wśród których wyróżniał się rozgrywający - John Robert Holden. Kolejne kilka minut to wyrównana gra z obu stron - żadna z ekip nie zdołała wypracować sobie znaczącej przewagi. Uległo to zmianie nieco ponad 120 sekund przed końcem pierwszej kwarty. Wówczas to po celnych rzutach Krzysztofa Lawrynowicza oraz Sarunasa Jasikeviciusa na tablicy pojawił się wynik 21:16 dla Litwinów. Koszykarze Davida Blatta nie zamierzali składać "broni" i przystąpili do ofensywy, jak się okazało, niezwykle skutecznej. Minęła zaledwie jedna minuta i już był remis po 21. Chwilę później mistrzowie Europy wyszli na pierwsze w tym pojedynku prowadzenie. Aż sześć oczek z rzędu zapisał na swoje konto Andrei Kirilenko - koszykarz Utah Jazz. Ostatecznie po 10 minutach gry było 24:23 dla Sbornej.

Druga odsłona potoczyła się już jednak po myśli niepokonanych do tej pory graczy Ramunasa Butautasa. W pierwszych minutach trwała wymiana ciosów, ale dzięki fantastycznej postawie Linasa Kleizy ekipa mistrzów Europy sprzed 5 lat zdołała odskoczyć na 3 punkty. Mierzący 203 cm wzrostu gracz, pełniący na parkiecie rolę skrzydłowego w pierwszej połowie zdołał zebrać aż 10 piłek, a także bardzo szybko dopisał do swojego dorobku 4 oczka. Ale seria 6:0 Rosjan sprawiła, że to właśnie oni uzyskali przodownictwo w tym pojedynku. Nie trwało to jednak zbyt długo, gdyż ostatnie minuty należały już zdecydowanie do zawodników Butautasa. Korzystny wynik dla Litwinów to przede wszystkim zasługa graczy obwodowych. Niesamowicie grał wspomniany wcześniej Jasikevicius, ale także znany z występów w Montepaschi Siena Rimantas Kaukenas oraz koszykarz CSKA Moskwa - Ramunas Siskauskas. Ważną rolę odegrała także żelazna defensywa, która sprawiła przeciwnikowi wiele problemów.

Po przerwie nasi północno-wschodni sąsiedzi nadal byli w dobrej dyspozycji. W zaledwie 2 minuty zdołali ze stanu 44:41 doprowadzić do rezultatu 50:41. Wydawało się, że podopieczni izraelskiego szkoleniowca nie będą mieli już najmniejszych szans na dogonienie przeciwnika, ale to stwierdzenie okazało się bardzo mylne. Mistrzowie Europy przystąpili do zmasowanego ataku. W pierwszej jego fazie nie udawało się zbyt wiele odrobić, ale kiedy Rosjanie się rozkręcili grali grali kapitalnie. Na nieco ponad 3 minuty przed końcem trzeciej odsłony doprowadzili oni do kolejnego remisu w tym spotkaniu - 59:59. Litwini jednak zażegnali swój kryzys i po raz kolejny zdołali odskoczyć. Tym razem na 9 oczek. Ostatnie słowo w tej "ćwiartce" należało jednak do teamu prowadzonego przez Blatta. Dwukrotnie z linii rzutów osobistych do kosza trafił John Robert Holden, w efekcie czego strata jego drużyny wynosiła już tylko 7 punktów.

Tak jak się spodziewano - najwięcej emocji przyniosła kwarta rozstrzygająca. Ekipa Butautasa wyglądała na nieco rozluźnioną, co bezlitośnie wykorzystywali mistrzowie Starego Kontynentu. Już po nieco ponad 3 minutach gry w tej partii był remis po 73. Wyrównany rezultat utrzymywał się jeszcze przez 180 sekund, ale Kaukenas, a także Tomas Maciulis sprawili, iż Rosjanie mogli już tylko marzyć o triumfie w tej rywalizacji. Seria 7:0 mówi sama za siebie. Ostatecznie po dwóch celnie wyegzekwowanych wolnych przez Simasa Jasaitisa Litwa wygrała z Rosją 86:79.

Podopieczni Ramunasa Butautasa zachowują więc miano niepokonanej drużyny. Litwini mogą pochwalić się bilansem 3 zwycięstw i 0 porażek. Być może niebawem do tego elitarnego grona - w którym znajduje się również Hiszpania - dołączą jeszcze dwie reprezentacje - Chorwacji (mecz z Argentyną) oraz USA (mecz z Grecją).

Litwa - Rosja 86:79 (23:24, 21:17, 25:21, 17:17)

Litwa: Kaukenas 20, Siskauskas 16, Jasikevicius 12, Krzysztof Lawrynowicz 11, Javtokas 7, Maciulis 7, Jasaitis 7, Kleiza 4 (11 zbiórek), Petravicius 0, Lukauskis 0.

Rosja: Holden 25, Kirilenko 17, Khryapa 11, Savrasenko 10, Keyru 5, Monya 3, Pashutin 2, Morgunov 2, Vorontsevich 2, Bykov 2, Samoylenko 0.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)