Argentyna złapała wiatr w żagle

To nie jest udany turniej dla mistrzów Europy. Tym razem Rosjanie przegrali z niepokonaną do tej pory Litwą. W elitarnym gronie drużyn bez porażki znajdują się jeszcze dwie ekipy - USA oraz mistrz świata - Hiszpania. W coraz lepszej dyspozycji znajdują się obrońcy tytułu, którzy tym razem odprawili z kwitkiem nieźle spisującą się wcześniej reprezentację Chorwacji.

Patryk Kurkowski
Patryk Kurkowski

Hiszpania znów wygrywa w wielkim stylu

Hiszpania odnotowała już trzecią wygraną na turnieju olimpijskim w Pekinie. Przez długi czas utrzymywał się w miarę wyrównany wynik, ale nie było mowy o tym, aby to reprezentacja Niemiec wyszła z tego pojedynku zwycięsko. Ostatecznie podopieczni Aito Garcii Renesesa pokonali ekipę Dirka Bauermanna różnicą 13 oczek - 72:59. Po raz kolejny mistrzowie świata zaprezentowali się znakomicie w defensywie. Ograniczenie największej gwiazdy naszych zachodnich sąsiadów - Dirka Nowitzkiego było kapitalne. Koszykarz Dallas Mavericks robił co mógł, ale obrona wicemistrzów Starego Kontynentu z ubiegłego roku była nie do przejścia. Niemcy - dość niespodziewanie - ponieśli klęskę w walce o zbiórki. Hiszpanie zdołali zebrać aż 41 piłek, zaś ich rywal zaledwie 30. Reneses wykorzystał możliwości praktycznie każdego zawodnika. Wszyscy z nich wnosili do gry ofensywnej coś nowego co kompletnie zdezorganizowało naszych zachodnich sąsiadów w destrukcji. Wicemistrzowie Europy z 2005 roku mimo, iż na swoim koncie mają tylko jedną wygraną zajmują 3. miejsce w grupie B. Jednak nie mogą być oni pewni awansu do kolejnej rundy rozgrywek, albowiem tylko różnicą małych punktów przegrywa z nimi Grecja, a także Australia.

Hiszpania - Niemcy 72:59 (12:15, 27:21, 20:12, 13:11)

Hiszpania: Calderon 15, Mumbru 14, Pau Gasol 13, Rubio 7, Marc Gasol 7, Garbajosa 6, Fernandez 3, Lopez 3, Navarro 2, Reyes 2, Rodriguez 0.

Niemcy: Hamann 15, Nowitzki 11, Greene 9, Kaman 8, Jagla 5, Roller 3, Schultze 2, Garrett 2, Wysocki 2, Femerling 2, Ohlbrecht 0.

Kangury lepsze od Iranu

To był pogrom w wykonaniu mistrzów Oceanii. Australia odnotowała pierwsze zwycięstwo pokonując mistrzów Azji - Iran różnicą aż 38 punktów - 106:68. Kluczem do sukcesu - podobnie jak w przypadku Hiszpanów - okazała się znakomita gra pod obiema tablicami. Podopieczni Rajko Toromana zebrali tylko 25 piłek. Aż o 14 zbiórek więcej mieli koszykarze The Boomers. Australia od samego początku narzuciła swój - niezwykle ofensywny - styl gry. Irańczycy nie mogli się w niego wpasować w efekcie czego już po kilkunastu minutach wyraźnie przegrywali. Ponownie świetnie grał w teamie z Azji - Mohammadsamad Nikkhah Bahrami, który zgromadził 23 punkty, ale brakowało wsparcia pozostałych kolegów. Warto odnotować, iż zaledwie pięciu reprezentantów Iranu trafiało do kosza. Natomiast w szeregach Australii wszyscy - 12 zawodników - zapisało na swoje konto kolejne oczka. Zawodnicy z Oceanii zajmują aktualnie 5. miejsce w tabeli, ale do trzeciej pozycji, na którym plasują się Niemcy brakuje im tylko lepszego bilansu małych punktów. Mistrzowie Azji zaś z bilansem - 0 zwycięstw i 3 porażki - "zasiadają" na ostatniej - 6. lokacie. - Ten mecz był bardzo dobry. Wiele osób krytykuje za słabą postawę Andrewa Boguta. Nie sądzę, że jest ktoś taki, kto przez dwa tygodnie trenuje z zespołem, rozgrywa raptem dwa spotkania i od razu staje się liderem drużyny. On ma 23 lata, cały czas się rozwija i myślę, że z meczu na mecz gra coraz lepiej. Sądzę, iż postawa zawodników z NBA jest bardzo ważna dla naszej drużyny. W zespole nie ma czegoś takiego, że ktoś bije się o minuty, każdy akceptuje czas, który ja osobiście przydzielam. Bogut na pewno jest ważnym ogniwem naszego teamu. Jest przyszłością tej drużyny, jej fundamentem. Niewątpliwie sukces w tym meczu zawdzięczamy jednak przede wszystkim Newley'owi, Barlowi i Millsowi - mówił na pomeczowej konferencji Brian Goorijan, szkoleniowiec The Boomers.

Australia - Iran 106:68 (28:15, 25:14, 22:19, 31:20)

Australia: Newley 24, Mills 15 (5 as), Anstey 13, Bogut 10 (7 zb), Andersen 10 (5 zb), Redhage 9, Nielsen 8, Worthington 6 (5 as), Broton 5 (5 as), Ingles 2, Barlow 2, Saville 2.

Iran: Nikkhah 23, Afagh Eslamieh 15, Ehadadi 15 (8 zb), Sohrabnejad 10, Zandi 3, Sahakian 2 (4 zb).

Pierwsza wygrana gospodarzy

Dopiero w trzeciej kolejce spotkań pierwsze zwycięstwo na swoje konto zapisali koszykarze gospodarzy - reprezentanci Chin. Bez najmniejszych problemów uporali oni się z aktualnymi mistrzami Afryki - Angolą, wygrywając 85:68. Już w pierwszej odsłonie podopieczni Jonasa Kazlauskasa pokazali, że są zdecydowanie silniejszym zespołem. Kapitalne grał Yao Ming, który miał przez długi czas 100 procentową skuteczność rzutów. Ale i wicemistrzom Azji przytrafił się mały kryzys, który wykorzystali zawodnicy Alberto De Carvalho, triumfując w drugiej kwarcie 27:16. Po przerwie ponownie do kapitalnej gry powrócili gospodarze. Reprezentant Chin - Jianlian Yi zanotował double-double - 10 punktów, 11 zbiórek, co na turnieju olimpijskim jest jak na razie rzadkością. W ekipie z Afryki brylował Carlos Morais, który znajduje się w gronie najlepszych strzelców na IO w Pekinie. Kluczowym elementem, który dał pewne zwycięstwo koszykarzom litewskiego trenera była wygrana walka na desce. - To wspaniałe uczucie zwyciężać na igrzyskach olimpijskich grając we własnym domu, na oczach tylu fanów. Czuję się wspaniale. Grałem ramię w ramię, ręka w rękę. Pokazaliśmy, że tworzymy zespół i wygraliśmy. Czułem strach po naszych pierwszych dwóch porażkach, ale dzisiaj jestem pełen nadziei. Zaczęliśmy bardzo dobrze, bo byliśmy świetnie przygotowani do tego spotkania. Nie wiem co się z nami działo w drugiej kwarcie. Byliśmy chyba zbyt zrelaksowani i myśleliśmy, że mecz już się zakończył - mówił uradowany pierwszym zwycięstwem Yao Ming, zdobywca 30 oczek. Gospodarze nadal walczą o awans do kolejnej fazy rozgrywek. W kolejnych meczach zmierzą się oni z Grecją i Niemcami.

Angola - Chiny 68:85 (15:28, 27:16, 9:21, 17:20)

Angola: Gomes 17 (3 as), Morais 13, Mingas 11 (5 zb), Costa Luis 10, Costa Armando 9, Barros 3, Jeronimo 3, Moussa 2.

Chiny: Ming 30 (7 zb), Sun 11, Liu 10, Zhu 10, Yi 10 (11 zb), Wang Shipeng 8, Chen 4, Zhang 2.

Litwa dąży do pierwszego miejsca

Litwa zanotowała kolejne zwycięstwo w turnieju olimpijskim. Tym razem więcej oczek od ekipy Ramunasa Butautasa nie zdołali zdobyć Rosjanie, dla których była to już druga przegrana podczas IO w Pekinie. Ostatecznie mistrzowie Starego Kontynentu z 2002 roku pokonali aktualnych mistrzów Europy 86:79. Spotkanie to było bardzo wyrównane, a rywale godni siebie. Drużyna znad Bałtyku triumfowała albowiem - podobnie jak we wcześniejszych meczach - miała przewagę pod koszem. Znakomita postawa Linasa Kleizy oraz Robertasa Javtokasa pod obiema tablicami była kluczowa. W zbiórkach Litwini zwyciężyli 48:34. Warto odnotować, aż dziesięć trafionych trójek przez team Butautasa. W zespole mistrzów Europy brylował John Robert Holden, który dwoił się i troił, a i tak było to za mało. Rozgrywający CSKA Moskwa i reprezentacji Rosji zdobył 25 punktów, zebrał 3 piłki, i 5 razy otwierał drogę do kosza partnerom. Na dodatek pochodzący ze Stanów Zjednoczonych zawodnik grał niezwykle skutecznie. Tego samego nie można jednak powiedzieć o grze pozostałych koszykarzy Sbornej. - To było dobre zwycięstwo. Rosja ma doskonałych zawodników, oni znają się nawzajem bardzo dobrze, bowiem wielu z nich gra razem ze sobą w CSKA Moskwa. Mają oni także dobrego szkoleniowca. David Blatt jest trenerem lubiącym grę ofensywną. Rosjanie grają niezwykle atrakcyjną koszykówkę, bardzo szybką. Uważam, że nie zagraliśmy dziś dobrze, w szczególności w obronie. Byliśmy wiele razy w dobrej sytuacji, ale często faulowaliśmy przeciwnika, przez co oni dostawali bardzo łatwe punkty. Jesteśmy w bardzo dobrej pozycji do walki o pierwszej miejsce w grupie. Teraz musimy spróbować o tym spotkaniu i zacząć myśleć o pojedynku z Chorwacją. To co musisz robić podczas tego turnieju - myśleć o kolejnych meczach. Musimy wygrać jeszcze jeden mecz. Wiemy co musimy zrobić. Wiemy również czego nie możemy zrobić. Musimy wygrać jeszcze jeden mecz i liczyć że szczęście będzie z nami. - komentował po meczu Sarunas Jasikevicius.

Litwa - Rosja 86:79 (23:24, 21:17, 25:21, 17:17)

Litwa: Kaukenas 20, Siskauskas 16, Jasikevicius 12, Krzysztof Lawrynowicz 11, Javtokas 7, Maciulis 7, Jasaitis 7, Kleiza 4 (11 zbiórek), Petravicius 0, Lukauskis 0.

Rosja: Holden 25, Kirilenko 17, Khryapa 11, Savrasenko 10, Keyru 5, Monya 3, Pashutin 2, Morgunov 2, Vorontsevich 2, Bykov 2, Samoylenko 0.

Słodki rewanż

Reprezentacja USA pokazała klasę pokonując w swoim trzecim meczu na olimpiadzie wicemistrzów świata - Grecję 92:69. Podopieczni Panagiotisa Yannakisa jedynie w pierwszej kwarcie zdołali powalczyć z koszykarzami zza oceanu. Jednak od początku drugiej odsłony gracze Mike'a Krzyzewskiego spisywali się fantastycznie. Aż 31 punktów zdobyli oni właśnie w tej partii. Warto dodać, że Grecy uchodzą za jeden z najlepszych, defensywnych zespołów na całym świecie. Druga połowa to już tylko kontrolowanie wyników przez reprezentantów Stanów Zjednoczonych. Tym razem liderów w ekipie USA było dwóch - Kobe Bryant oraz Chris Bosh. Obaj zapisali na swoje konto po 18 oczek. Nadal dobrze prezentuje się Dwyane Wade, który aktualnie jest najlepszym strzelcem w turnieju olimpijskim. Co jego godne odnotowania - padł remis w zbiórkach, a mimo tego wicemistrzowie świata przegrali aż 23 punktami. Zawodnicy z NBA są już pewni awansu do dalszej rundy. Pozostaje już tylko pytanie, z którego miejsca bowiem nadal są szanse na to, że wyprzedzi ich reprezentacja Hiszpanii. Natomiast biało-niebiescy plasują się obecnie na 4. miejscu i nie są oni pewni gry w kolejnej fazie turnieju. - - Gramy każdy mecz tak, jakby był naszym ostatnim. Staramy się w meczu z każdym przeciwnikiem. To jest szansa dla nas, aby być jeszcze lepszym, aby zaprezentować jak dobrzy jesteśmy - powiedział po spotkaniu LeBron James.

USA - Grecja 92:69 (20:16, 31:16, 23:22, 18:15)

USA: K. Bryant 18, C. Bosh 18, D. Wade 17, L. James 13, C. Anthony 8, D. Williams 5, C. Boozer 4, C. Paul 4, M. Redd 3, D. Howard 2, J. Kidd 0, T. Prince 0.

Grecja: T. Papaloukas 15, V. Spanoulis 14, I. Bourousis 9, A. Fotsis 9, K. Tsartsaris 6, M. Pelekanos 5, N. Zisis 3, P. Vasilopoulos 3, S. Schortsanitis 3, A. Glyniadakis 2, G. Printezis 0, D. Diamantidis 0.

Argentyna złapała wiatr w żagle

Argentyna pokonała niepokonanych. Mistrzowie olimpijscy z Aten okazali się bowiem lepsi od reprezentacji Chorwacji - 77:53. Podopieczni Sergio Hernandeza kapitalnie zagrali w defensywie. Uniemożliwili oni łatwe rozgrywanie przeciwnikowi. Hrvatska w pierwszej połowie oddała aż 10 rzutów za 3 punkty - żaden z nich nie trafił do celu. To była jedna z przyczyn porażki, wysokiej porażki. Niezwykle zmobilizowani gracze z Ameryki Południowej grali jak natchnieni. Zarówno rzuty spod kosza, z półdystansu jak i te z najdalszej odległości niezwykle często znajdowały drogę do kosza. Najwięcej punktów dla obrońców tytułu zdobył Andres Nocioni - 18. Koszykarz ten był także blisko double-double, ale ostatecznie zabrakło mu dwóch zbiórek - 8. Warty podkreślenia jest fakt, że żaden zawodnik z Bałkanów nie zdołał przekroczyć magicznej bariery dwucyfrowej ilości punktów. Najwięcej zdobyli Marko Tomas oraz Marko Banić - po 9. Chorwaci wygrali deskę 34:29, ale nie potrafili tego wykorzystać. Skuteczność rzutów z gry podopiecznych Jasmina Repesy wyniosła zaledwie 33 procent, zaś przeciwnika aż 52. Dzięki zwycięstwu Argentyna wskoczyła na drugie miejsce w tabeli grupy A. Hrvatska natomiast spadła o jedną lokatę - 3. pozycja.

Argentyna - Chorwacja 77:53 (21:13, 19:9, 19:16, 18:15)

Argentyna: A. Nocioni 18, C. Delfino 15, M. Ginobili 14, L. Scola 12, P. Prigioni 7, F. Oberto 4, A. Quinteros 3, R. Gonzalez 2, J. Gutierrez 2, A. Porta 0, L. Gutierrez 0, G. Kammerichs 0.

Chorwacja: M. Tomas 9, M. Banic 9, M. Rozic 6, R. Ukic 5, D. Kus 5, S. Barac 5, Z. Planinic 4, N. Prkacin 4, M. Popovic 2, S. Nicevic 2, K. Loncar 2.

Tabela grupy A:

1. Litwa 3 6 264:221 +43
2. Argentyna 3 5 237:200 +37
3. Chorwacja 3 5 235:237 -2
4. Rosja 3 4 228:220 +8
5. Australia 3 4 256:250 +6
6. Iran 3 3 184:276 -92

Tabela grupy B:

1. USA 3 6 290:215 +75
2. Hiszpania 3 6 238:200 +38
3. Niemcy 3 4 218:225 -7
4. Grecja 3 4 222:237 -15
5. Chiny 3 4 230:254 -24
6. Angola 3 3 210:277 -67

Odpowiednio: miejsce, drużyna, ilość meczy, ilość punktów, ilość zdobytych i straconych małych punktów, bilans małych punktów

Najskuteczniejsi zawodnicy:

1. Dwyane Wade (USA) 55/ śr. 18,3
2. Emmanuel Ginobili (Argentyna) 54/ śr. 18
-. Yao Ming (Chiny) 54/ śr. 18
4. Pau Gasol (Hiszpania) 53/ śr. 17,7
5. Vasslis Spanoulis (Grecja) 52/ śr. 17,3
6. Carlos Morais (Angola) 51/ śr. 17
7. Andrei Kirilenko (Rosja) 50/ śr. 16,7
8. John Robert Holden (Rosja) 49/ śr. 16,3
9. Mohammadsamad Nikkhah Bahrami (Iran) 48/ śr. 16
10. Dirk Nowitzki (Niemcy) 47/ śr. 15,7

Najczęściej zbierający:

1. Yao Ming (Chiny) 26/ śr. 8,7
2. Hamed Ehadadi (Iran) 25/ śr. 8,3
-. Andres Nocioni (Argentyna) 25/ śr. 8,3
4. Yi Jianlian (Chiny) 23/ śr. 7,7
5. Robertas Javtokas (Litwa) 21/ śr. 7
6. Pau Gasol (Hiszpania) 20/ śr. 6,7
-. Linas Kleiza (Litwa) 20/ śr. 6,7
8. Antonis Fotsis (Grecja) 19/ śr. 6,3

Najczęściej asystujący:

1. Emmanuel Ginobili (Argentyna) 17/ śr. 5,7
2.Sarunas Jasikevicius (Litwa) 16/ śr. 5,3
3. LeBron James (USA) 14/ śr. 4,7
4. J.R. Holden (Rosja) 13/ śr. 4,3
5. Chris Paul (USA) 12/ śr. 4
6. CJ Bruton (Australia) 9/ śr. 3
-. Rudy Fernandez (Hiszpania) 9/ śr. 3
-. Andrei Kirilenko (Rosja) 9/ śr. 3

Najczęściej przechwytujący:

1. Jonas Maciulis (Litwa) 7 śr. 3,5 (zagrał w dwóch spotkaniach)
2. Dwyane Wade (USA) 9/ śr. 3
3. Andrei Kirilenko (Rosja) 8/ śr. 2,7
4. Pablo Prigioni (Argentyna) 7/ śr. 2,3
-. Ricky Rubio (Hiszpania) 7/ śr. 2,3
-. Ramunas Siskauskas (Litwa) 7/ śr. 2,3
7. CJ Bruton (Australia) 6/ śr. 2
-. LeBron James (USA) 6/ śr. 2
-. J.R. Holden (Rosja) 6/ śr. 2
-. Sergey Bykov (Rosja) 6/ śr. 2

Najczęściej blokujący:

1. Hamed Ehadadi (Iran) 9/ śr. 3
-. Andrei Kirilenko (Rosja) 9/ śr. 3
3. Yao Ming (Chiny) 8/ śr. 2,7
4. LeBron James (USA) 7/ śr. 2,3
5. Krzysztof Lawrynowicz (Litwa) 6/ śr. 2
6. Robertas Javtokas (Litwa) 5/ śr. 1,7
7. Pau Gasol (Hiszpania) 4/ śr. 1,3
8. Andrew Bogut (Australia) 3/ śr. 1
-. Patrick Femerling (Niemcy) 3/ śr. 1
-. Dwight Howard (USA) 3/ śr. 1

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×