Włosi jako ostatnia z drużyn zapewnili sobie awans do turnieju olimpijskiego, wygrywając z interkontynentalnym turnieju ostatniej szansy, jaki rozegrany został w Japonii na przełomie maja i czerwca tego roku. Azzurri wygrali tam wszystkie sześć spotkań (uczciwie powiedzmy, ze znacznie słabszymi rywalami) i dzięki temu srebrni medaliści sprzed czterech lat z Aten mogą walczyć o olimpijskie medale również w tym roku w Pekinie. Wydaje się jednak, że szanse na miejsce na podium, są w przypadku Włochów mniejsze niż w 2004 r.
Oczywiście Azzurri to nadal uznana siatkarska marka, z gwiazdami światowego formatu w składzie, jednak 10. miejsce w rankingu FIVB dobrze oddaje drogę w dół, jaką w ostatnim czasie przeszli Włosi. W 2005 r. na rozgrywanych w Rzymie i Belgradzie Mistrzostwach Europy drużyna z Półwyspu Apenińskiego sięgnęła po złoty medal, jednak był to ostatni sukces Azzurrich. W 2006 r. Włosi awansowali co prawda do rundy finałowej Ligi Światowej, ale po porażkach z Francją, Brazylią i Bułgarią zajęli w niej ostatnie, 6. miejsce. Również ich występ w Mistrzostwach Świata w tym samym roku (kiedy to Polacy sięgnęli po srebro) nie należał do udanych. Włosi zajęli na MŚ dopiero piąte miejsce, wygrywając w spotkaniu o 5. lokatę z reprezentacją Rosji 3:0. W 2007 r. Włosi byli dopiero 9. w Lidze Światowej, a podczas rosyjskich Mistrzostw Europy również zostali sklasyfikowani poza pierwszą czwórką. W tegorocznej Lidze Światowej również nie zdołali awansować do turnieju finałowego, trzykrotnie przegrywając w fazie grupowej z Rosjanami oraz raz z Kubą.
Włosi to jedna ze starszych reprezentacji na turnieju (średnia wieku 31,4), z prawdziwymi weteranami w swoim składzie. Podczas IO oglądamy więc 35-letnich Marco Peoni i Mirko Corsano, 34-latka Bovolenta, o rok młodszego Luigi Mastrangelo, czy 32-letnich Valerio Vermiglio i Hristo Zlatanov. Chociaż zawodnikom tym nie można odmówić doświadczenia i ogrania na imprezach najwyższej rangi, fizycznie znacznie ustępują oni młodszym zawodnikom. Z pewnością nie pomagają im także fakt, że wszyscy reprezentanci Włoch występują w Seria A, najmocniejszej, ale i najbardziej wykańczającej lidze świata, gdzie w każdym spotkaniu trzeba grać na maksymalnych obrotach. Po zakończeniu sezonu ligowego Włosi również nie odpoczywali, najpierw walczyli w turnieju kwalifikacyjnym do IO w Japonii, później z marszu przystąpili do rozgrywek Ligi Światowej, by po 2 tyg. przerwy poświęconych na treningi rozpocząć turniej olimpijski. Problemy fizyczne Azzurrich widać dobitnie po pladze kontuzji, która nawiedziła zespół włoski od początku tego turnieju. Alessandro Paparoni i Hristo Zlatanov musieli nawet zastępować przez kilka spotkań libero Mirko Corsano i środkowego Emanuele Birarellego. Podobno jednak obaj siatkarze mają być gotowi już gotowi na spotkanie z Polakami. Dużym problemem Włochów jest więc wprowadzanie do składu graczy młodych, który mogliby przejąć schedę po starszych kolegach. Kolejni trenerzy wciąż wolą polegać na wyeksploatowanych już gwiazdach, cechują się swoistą krótkowzrocznością i jakby zapominając, że dla większości z tych zawodników są to ostatnie igrzyska w karierze i że po Pekinie trzeba będzie na nowo budować włoską reprezentację.
Polacy z Włochami grają stosunkowo rzadko, mają jednak z tą reprezentacją wyrównany bilans zwycięstw i porażek. Ostatnie spotkanie między oboma zespołami zostało rozegrane podczas turnieju kwalifikacyjnego w Izmirze w styczniu 2008 r., kiedy to Polacy wygrali 3:0.
Nie oznacza to oczywiście, że Włosi to drużyna słaba, jednak ich forma wydaje się być daleka od stabilności. W fazie grupowej, podobnie jak Polacy przegrali oni tylko jedno spotkanie, jednak świetne występy (3:0 z Bułgarią), przeplatali słabymi meczami (wymęczone 3:2 z Chinami). Polacy przegrali również tylko raz - z Brazylią, w pozostałych spotkaniach prezentowali się jednak naprawdę dobrze, wygrywając na zakończenie fazy grupowej z odwiecznym rywalem - Rosją 3:2. Wygrana ta z pewnością podbuduje naszych siatkarzy psychicznie, bo ich fizyczna forma wydaje się być wysoka. Dużym atutem polskiej reprezentacji jest również niezwykle wyrównany skład, gdzie zawodnicy wchodzący z ławki rezerwowych potrafią przesądzić o losach pojedynku (Wika i Możdżonek w spotkaniu z Rosją).
Nie ma nic gorszego niż popadanie w huraoptymizm po udanej fazie grupowej (trzeba jednak odróżnić nadmierny optymizm od świadomości swojej siły i atutów), jednak wydaje się, że przed pojedynkiem z drużyną z Półwyspu Apenińskiego możemy być optymistami. Polscy siatkarze, o ile wyjdą na mecz odpowiednio skoncentrowani i zmotywowani, powinni w siatkarskiej walce okazać się znacznie lepszymi od Włochów. Nawet jeśli biało-czerwonym, podobnie jak w spotkaniu z Rosją nie wyjdą początkowe fragmenty pojedynku, trzeba pamiętać, że w spotkaniu z Włochami czas będzie działał na nasza korzyść, a im dłużej będzie się grało z zespołem Andrea Anastasi, tym szanse na zwycięstwo ze słabszym fizycznie rywalem wzrastają. A w półfinale na zwycięzcę pojedynku prawdopodobnie będzie czekała ciągle wielka Brazylia.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)