Kristi Harrower: One nas zdemolowały

Czwarte kolejne złoto olimpijskie wywalczyły koszykarki z USA. W Pekinie Amerykanki były nie do ugryzienia dla swoich rywalek wygrywając swoje mecze bardzo pewnie i bardzo wysoko. Nie inaczej było w finałowej konfrontacji z Australijkami, gdzie podopieczne Anny Donovan wygrały 92:65. Było to 33 z rzędu zwycięstwo reprezentacji USA na Igrzyskach Olimpijskich.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

Amerykanki po zajęciu zaledwie trzeciego miejsca w Mistrzostwach Świata rozgrywanych w 2006 roku w Brazylii, do Pekinu przyjechały z jasno określonym celem - wygrać złoty medal. Znaczący wkład w osiągnięty sukces miała doświadczona środkowa Lisa Leslie, która w Brazylii była nieobecna. Dzięki zwycięstwu w Pekinie Leslie jest drugą zawodniczką po Teresie Edwards, która wywalczyła złote medale olimpijskie na czterech kolejnych Igrzyskach Olimpijskich.

- Jestem niesamowicie szczęśliwa. Po prostu nie wiem co powiedzieć, nie potrafię wypowiedzieć żadnych słów - mówiła po finale prze szczęśliwa Leslie, która w pojedynku z Australijkami zanotowała 14 punktów i 7 zbiórek. - W ciągu tego miesiąca osiągnęliśmy tak wiele. Cały zespół pracował na ten sukces niesamowicie ciężko. Jednak jak widać praca dała oczekiwany efekt. Ważne było to, że tworzyliśmy zespół o nazwie USA, a nie zlepek indywidualności. To niesamowite doświadczenie dla mnie wygrać po raz czwarty złoty medal olimpijski.

Australijki już w połowie meczu wiedziały, że wygrać z Amerykankami w tym meczu będzie niesamowicie ciężko. Amerykanki znakomicie broniły, a w ataku pewnie dążyły do celu. Po pierwszej połowie najbardziej sfrustrowana była liderka Australijek Lauren Jackson, która w pierwszych 20 minutach zdobyła zaledwie 6 punktów. - To naprawdę boli. Nie wiem co się dzieje. Naprawdę nie wiem co się dzieje z nami w tym meczu. Musimy w szatni ze sobą porozmawiać i w drugiej połowie postarać się odmienić losy meczu. Wiem jednak, że Amerykanki grają dzisiaj znakomity mecz. Wiedzą czego chcą i są znakomicie przygotowane. Grają zdecydowanie lepiej od nas - mówiła w przerwie LJ. Gwiazda żeńskiej koszykówki musiała przeżyć w drugiej połowie jeszcze większe rozczarowanie. Amerykanki bowiem nie dość, że utrzymywały wysokie prowadzenie, to w czwartej kwarcie dodały jeszcze kolejnych 12 punktów. Jackson ostatecznie zakończyła mecz z dorobkiem 20 punktów i 10 zbiórek będąc bezsprzecznie najlepszą zawodniczką swojego zespołu.

Również australijska rozgrywająca Kristi Harrower była po meczu załamana. - Jesteśmy zdecydowanie lepszym zespołem, niż to pokazałyśmy w dzisiejszym finale. Dzisiaj zostałyśmy zdemolowane! Zaczęłyśmy całkiem nieźle, jednak potem zaczęłyśmy popełniać błędy. A kiedy popełniasz błędy przeciwko takiej drużynie jak USA, nie możesz osiągnąć dobrego wyniku. Harrower uważa jednak, że Australijki zagrały dobry turniej i nie mają się zupełnie czego wstydzić. - Uważam, że grałyśmy nieźle w ciągu tych dwóch tygodni. Nieźle.. Jednak żeby wygrywać musisz grać wspaniale. Wierzyłyśmy, że jesteśmy w stanie wygrać złote medale, jednak przeciwko tak znakomitej drużynie jak USA musisz grać wspaniale przez 40 minut, a my tego nie zrobiłyśmy. Szkoda również, że nie mogła nas w pełni wspomóc Penny Taylor. Można powiedzieć, że była tylko w 50 proc. z nami.

W zupełnie innych nastrojach były Amerykanki. Trudno im się jednak dziwić. Nie dość, że wywalczyły olimpijskie złoto, to jeszcze dokonały tego w niebywałym stylu. - Jestem naprawdę dumna z mojej drużyny. Broniliśmy dobrze, rzucaliśmy dobrze, nie mogę być bardziej zadowolona niż jestem! - mówiła po meczu Anna Donovan. To najlepszy i najbardziej bezinteresowny zespół z jakim miałam przyjemność pracować. Wszyscy postawili sobie jeden cel i go zrealizowali. Po chwili opiekunka Amerykanek odniosła się jeszcze do Mistrzostw Świata z 2006 roku. - Po porażce w półfinale w Brazylii przeciwko Rosji czułam się fatalnie. Było nam tym bardziej źle, że zdobyłyśmy tylko brązowe medale, a czułyśmy, że zasługujemy na zdecydowanie więcej bo jesteśmy lepsze. Od tego czasu każdego dnia myślałam a tamtym turnieju. Nikt nie postawił mi większej presji niż ja sama. Przyjechaliśmy do Pekinu po odkupienie. Teraz, po wygranej, będę mogła już spać spokojnie.

Amerykanki w każdym ze spotkań pokazały niesamowity charakter, twardą obronę i skuteczną grę w ataku. Podopieczne Donovan zaprezentowały pełen profesjonalizm. W meczach, w których prowadziły już różnicą kilkudziesięciu punktów nie odpuszczały. Nawet zmienniczki, które pojawiały się na parkiecie walczyły o każdy centymetr boiska. W ten sposób zdobywa się uznanie, w ten sposób wygrywa się mistrzostwa. Amerykanki swoje mecze wygrywały kolejno różnicą 40 (z Czechami), 45 (z Chinami), 56 (z Malii), 38 (z Hiszpanią), 36 (z Nową Zelandią), 44 (z Koreą), 15 (z Rosją) oraz 27 punktów (z Australią). Jak zatem widać w pełni zasłużyły sobie na wywalczenie kolejnych złotych medali olimpijskich. Tym samym Amerykanki udowodniły wszystkim, że nadal rządzą koszykówką.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×