"Skupimy wszystkie wysiłki na odbudowę". Wielki plan właściciela klubu

PAP/EPA / Na zdjęciu: Rinat Achmetow (w kółku) i zakład Azowstal
PAP/EPA / Na zdjęciu: Rinat Achmetow (w kółku) i zakład Azowstal

Rinat Achmetow od ośmiu lat jest pogodzony z tym, że jego Szachtar ciągle gra na wyjeździe. Separtatyści zniszczyli stadion, a piłkarze musieli wyjechać z Doniecka. Zamiast kontynuowania piłkarskiej potęgi, wspiera rodaków walczących z Rosją.

W tym artykule dowiesz się o:

Rinat Achmetow jest jednym z najhojniejszych przedsiębiorców podczas wojny. Na pomoc humanitarną i wsparcie w walce z Rosją przekazał co najmniej 72 miliony dolarów. Żaden z biznesmenów zaangażowanych w ukraiński sport nie przekazał więcej środków.

Niedawno kolejne 40 tysięcy paczek z pomocą humanitarną od jego fundacji dotarło do Kijowa. W sumie zestawy z najpotrzebniejszymi środkami ma dostać 200 tysięcy mieszkańców stolicy.

Piłkarska potęga

Przez wojnę oligarcha odsunął na bok myśli o umacnianiu piłkarskiej potęgi Szachtara. Od 2014 roku, czyli od przejęcia Doniecka przez finansowanych z Rosji separatystów, jego klub gra poza swoim miastem. Najpierw we Lwowie i Charkowie, a potem w Kijowie, w którym rozbudowywali swoją akademię. Już sześć lat temu okupanci zniszczyli ich stadion, Donbas Arenę. Oddany do użytku już w 2009 roku, najszybciej ze wszystkich stadionów na polsko-ukraińskie Euro 2012.

ZOBACZ WIDEO: Komu należy się Złota Piłka? "Tu nie ma wątpliwości"

Wojna sprawiła, że trener i piłkarze Szachtara opuścili Ukrainę. Być może mecze przyszłego sezonu Ligi Mistrzów będą rozgrywać w Warszawie.

- To byłby rodzaj naszej wdzięczności. Szkoda, że żaden klub z Polski nie gra w Champions League, ale jeśli my moglibyśmy "przynieść" te rozgrywki do Polski, to byłbym zadowolony - zdradził nam dyrektor sportowy Szachtara, Dario Srna.

I nie byłby to pierwszy raz, kiedy drogi Szachtara krzyżują się z Polską. Z Mariuszem Lewandowskim w składzie zespół zdobył Puchar UEFA w 2009 roku. Po latach Polak pomógł swojej drużynie w przyjeździe do Gdańska na mecz towarzyski z Lechią. Było to już po wybuchu wojny.

Opowiedział, że koledzy byli zachwyceni skalą pomocy Polaków dla Ukrainy. - Bardzo dobrze odebrali przyjęcie w Polsce. To oczywistość, ale cały klub jest pod ogromnym wrażeniem, jak Polacy zachowują się w czasie wojny, jak pomagają Ukrainie - mówił nam Lewandowski.

Achmetow marzył, by mieć w klubie kolejnego Polaka. Kiedy w 2010 roku ważyły się losy transferu Roberta Lewandowskiego z Lecha Poznań do Borussii Dortmund, w grze był również... Szachtar. Szefowie Szachtara oferowali większe pieniądze niż Niemcy, ale "Lewy" obrał kurs na Zachód.

- Błyskawicznie zorientowaliśmy się, że Robert Lewandowski to zawodnik wyjątkowy. Chcieliśmy go kupić do Szachtara, bo czuliśmy, że to może być świetny strzał - wspominał nam Mircea Lucescu, ówczesny trener Szachtara.

Twierdza od 82 dni

Dziś Achmetow nie skupia się na piłce. Nawet odejścia obcokrajowców stanowiących o sile zespołu to drugorzędna sprawa. Oligarcha wspiera bohaterów z Azowstalu, należących do niego zakładów metalurgicznych w Mariupolu. To tam od początku wojny ukrywają się cywile, a żołnierze stworzyli twierdzę odporną na ataki okupantów.

- Chcę przekazać słowa od Rinata Achmetowa. Wszyscy jesteśmy przekonani, że Ukraina będzie wyzwolona. Kiedy tak się stanie, skupimy wszystkie wysiłki na odbudowę Mariupola i całego naszego kraju - przekazał na początku maja Serhij Palkin, dyrektor Szachtara.

Na naszych łamach o heroicznej obronie i wsparciu oligarchy mówił Darijo Srna, dyrektor sportowy i były piłkarz Szachtara.

- Byłem kilka razy w Azowstalu. Też często myślę o tym miejscu teraz. Dla mnie ci obrońcy to bohaterowie. Przy brakach jedzenia i wody potrafią się tak bronić. To coś niesamowitego. I ta ich zapowiedź: że będą walczyć do końca. Niezwykli ludzie, niezwykłe bohaterstwo. A Rinat Achmetow jest na Ukrainie, pomaga ludziom. Jest Ukraińcem i robi teraz wszystko, żeby wspomóc swój kraj - opowiadał Chorwat.

Aż 82 dni ukraińscy obrońcy dzielnie stawiali opór rosyjskim najeźdźcom w Mariupolu. Ich twierdzą stały się zakłady Azowstal - jedyne miejsce, którego okupanci nie potrafili zdobyć w tym mieście. A w ostatnich dniach sięgali po wyjątkowo groźną broń.

Petro Andriuszczenko, doradca mera Mariupola, przyznał, że na Azowstal Rosjanie zrzucali nawet bomby zapalające lub fosforowe. W miejscu ataku wywołują one pożary. Ponadto białego fosforu składającego się na te pociski nie da się ugasić wodą. Używając ich Rosjanie łamią przepisy międzynarodowe, które zakazują użycia podczas walk tego typu środków.

Pod zakładami Azowstal jest gęsta sieć wytrzymałych korytarzy, zbudowanych z bardzo grubego i mocnego betonu. To dlatego tak długo Ukraińcy potrafili stawiać tam opór. Jednak jest tam zbyt wielu rannych żołnierzy i przebywających w strasznych warunkach cywilów, by móc dalej odpierać coraz brutalniejsze ataki Rosjan.

Dlatego na początku tygodnia przeprowadzono stamtąd pierwsze ewakuacje rannych. Wiceminister obrony Ukrainy Anna Maljar potwierdziła, że zakłady opuściło 260 żołnierzy, 53 rannych przewieziono do szpitala w okupowanym przez Rosjan Nowoazowsku.

- Żadna jednostka wojskowa nie będzie działać bez profesjonalnie wyszkolonych żołnierzy, co czyni ich najcenniejszym elementem armii. Aby ratować ludzkie życie, cały garnizon w Mariupolu podporządkuje się zatwierdzonej decyzji Naczelnego Dowództwa Wojskowego i będzie liczył na wsparcie narodu ukraińskiego - tłumaczył na "Telegramie" Denis Prokopenko, dowódca pułku Azow broniącego Mariupola.

Pogodził się z prezydentem

Przez 25 lat rządów Achmetowa Szachtar zdobył w sumie 35 trofeów i 16 razy zagrał w Lidze Mistrzów. W Ukrainie rywalizację z nimi potrafiło nawiązać jedynie Dynamo Kijów. Tak oligarcha stworzył piłkarską potęgę na miarę przejętych wcześniej grupy metalurgicznej czy holdingu DTR posiadającego blisko 70 procent elektrowni cieplnych w kraju.

Od początku swojej działalności angażuje się też w politykę. Posiada grupę medialną, która posiada najpopularniejszy kanał w kraju "Ukraina" oraz stację informacyjną "Ukraina 24". Od lat Achmetow znany był z tego, że potrafił nawiązać porozumenie z kolejnymi przywódcami Ukrainy.

Jednak z Wołodymyrem Zełenskim od końcówki ubiegłego roku był w konflikcie. Kością niezgody była ustawa o oligarchach ograniczająca m.in. wpływy osób uznanych za oligarchów na krajową politykę.

Jednak kiedy nadeszła wojna, Achmetow zapewnił, że stoi po stronie Zełenskiego. - Naszym wspólnym celem jest wolna i niezależna Ukraina. Chcemy pomóc w wygraniu tej wojny i pomóc Ukraińcom przetrwać - zapewniał Amerykanów.

Maciej Siemiątkowski, WP Sportowe Fakty

Jest konkretny plan. Ukraińcy chcą się odwdzięczyć Polsce

Nadchodzą sądne dni. Jeśli Bayern zablokuje Lewandowskiego, podejmie ogromne ryzyko