Robert, czapki z głów. Dokonałeś tego!

Zareagował śmiechem! Gwiazdor Realu o transferze Lewandowskiego

To jedna z najbardziej prestiżowych nagród w świecie futbolu. Nikt tutaj nie głosuje, nikt nie wydaje opinii. Liczą się tylko i wyłącznie bramki. Dlatego zdobycie Złotego Buta jest ukoronowaniem wspaniałego sezonu, bo taki trzeba zaliczyć, żeby pokonać wszystkich przeciwników.

Piłkarze z innych lig, gdzie współczynnik jest niższy (o tym szerzej niżej), w tym roku nie mogą mieć żadnych pretensji. Nikt w Europie nie strzelił tylu ligowych goli, co Robert Lewandowski.

To może budzić kontrowersje

Klasyfikacja Złotego Buta ma zdecydowanie więcej zwolenników niż przeciwników. O ile w głosowaniu na Złotą Piłkę jest bardzo dużo niejasności, niejednokrotnie decyduje popularność danego zawodnika, tak w Złotym Bucie jest inaczej. Przeciwnicy Złotego Buta mogą wymienić tylko dwie rzeczy, które i tak można wybronić.

Zobacz wszystkie gole Lewandowskiego w Bundeslidze w tym sezonie:

Po pierwsze: bramki są mnożone przez współczynnik trudności rozgrywek. Najwyższy - dwa - ma pięć czołowych lig. Obecnie: hiszpańska, angielska, niemiecka, francuska i włoska (współczynnik zależy od wyników klubów z każdej ligi w europejskich pucharach w ciągu ostatnich pięciu sezonów). Powstaje on zatem na podstawie osiągnięć klubów w Europie, więc piłkarze z dużo słabszych lig nie mogą mieć pretensji, że strzelili więcej goli niż Lewandowski, a złotego buta nie dostaną.

Po drugie: nie wszystkie ligi mają taką samą liczbę meczów do rozegrania. Ta sprawa z top 5 dotyczy właściwie tylko Bundesligi. W pozostałych czołowych ligach piłkarze grają w sumie 38 kolejek i mają więcej szans na zdobycie goli. Z drugiej strony zawodnicy, którzy grają ciut rzadziej, są świeżsi i mniej narażeni na kontuzje.

Pojawiały się pomysły, żeby do Złotego Buta liczyć średnią bramek na mecz, ale wydaje się, że obecny system jest najbardziej sprawiedliwy. Dwukrotne zwycięstwo Lewandowskiego pokazuje, że piłkarze z Bundesligi śmiało mogą rywalizować o końcową wygraną.

To naprawdę niebywała statystyka 

Zdobycie korony króla strzelców Bundesligi oraz sięgnięcie po Złotego Buta sprawiają, że Lewandowski dobił do granicy 20 nagród za osiągnięcia strzeleckie. Zaczynał od najlepszego strzelca na trzecim poziomie rozgrywek w Polsce (rok 2007), by powoli piąć się w hierarchii. Później była korona w II lidze, ekstraklasie.

Pierwszy tytuł zagraniczny to rok 2012, gdy Lewandowski sięgnął po wygraną w klasyfikacji najlepszego strzelca Pucharu Niemiec. Przełomowy był rok 2014. Wówczas pierwszy raz został królem strzelców Bundesligi. Dzisiaj ma na koncie już siedem takich nagród.

W swojej kolekcji "Lewy" ma także triumf w Lidze Mistrzów czy eliminacjach do mistrzostw Europy i świata z reprezentacją Polski.

Tytuły strzeleckie Lewandowskiego:

Co dalej?

Bez wątpienia Robert Lewandowski w przyszłym sezonie będzie faworytem do wygrania Złotego Buta. I nieważne czy będzie grał w Bayernie Monachium, czy w Barcelonie. W obu klubach będzie miał ogromną szansę na przejście do historii.

Dwa razy z rzędu Złotego Buta wygrywali do tej pory tylko trzej piłkarze: Thierry Henry, Cristiano Ronaldo oraz Lionel Messi. Teraz dołączył do nich "Lewy". Argentyńczyk to absolutny król, który sześciokrotnie zostawał najlepszym strzelcem Europy. Messi to też jedyny piłkarz w historii, któremu trzy razy z rzędu udało się wygrać Złotego Buta. Lewandowski ma wszelkie umiejętności ku temu, by dogonić rekord Messiego.

Złoty But: czołówka klasyfikacji sezonu 2021/2022 (TOP 5 lig w Europie):

Poprzedni zwycięzcy:
2021 - Robert Lewandowski (41 goli)
2020 - Ciro Immobile (36 goli)
2019 - Leo Messi (36 goli)
2018 - Leo Messi (34 gole)
2017 - Leo Messi (37 goli)
2016 - Luis Suarez (40 goli)
2015 - Cristiano Ronaldo (48 goli)
2014 - Cristiano Ronaldo, Luis Suarez (31 goli)
2013 - Lionel Messi (46 goli)
2012 - Lionel Messi (50 goli)
2011 - Cristiano Ronaldo (40 goli)
2010 - Lionel Messi (34 gole)

Zobacz także: Jest reakcja Bayernu na ofertę za Lewandowskiego!
Zobacz także: Bayern uderza w agenta Lewandowskiego! "Dziwi mnie to"

Bartosz Zimkowski, WP SportoweFakty