Nikt nie spodziewał się takich scen po finale. "On po prostu taki jest"
Gianluca Mancini jest na ustach kibiców z całego świata. Ale nie chodzi o to, że wygrał z kolegami z AS Roma pierwszą edycję Ligi Konferencji Europy. Chodzi o jego zachowanie po meczu, które było skandaliczne.
Po wygranej w szatni rzymian były śpiewy, tańce, do zabawy włączył się także Mourinho (pisaliśmy o tym TUTAJ >>). "Jose Mourinho, la la la la la la" - niosło się jeszcze długo po ostatnim gwizdku sędziego. Wydawało się, że ta sielankowa atmosfera udzieliła się wszystkim Włochom. Okazuje się, że nie do końca.
Kibicom nie uszło uwadze "dziwne" zachowanie jednego z piłkarzy. Gianluca Mancini - bo o nim mowa - nie robił sobie nic z obecności kamer na stadionie i uderzył dwóch... kolegów z zespołu.
Felix Afena-Gyan najpierw został lekko spoliczkowany, ale kilka sekund później Mancini rzucił się na niego z pięściami. To nie jest żart. 26-letni obrońca nie był w stanie się powstrzymać. Wyglądało to naprawdę poważnie.
Zresztą, zobaczcie sami.
Ale to nie koniec "popisów" Manciniego. Otóż wcześniej, zaraz po zakończeniu spotkania, mocny cios wymierzył innemu koledze - Bryanowi Cristante. Wydaje się, że znowu - tak zupełnie bez powodu.
Manciniego po meczu próbował bronić jeden z poszkodowanych. - On (Mancini) po prostu taki jest - przyznał w rozmowie z goal.com Afena-Gyan.