Ancelotti: Moim najlepszym finałem był ten, który przegrałem

- Liverpool na pewno nastawi się na intensywne spotkanie, to ich zaleta. Oni chcą właśnie takiego meczu, natomiast my mamy swój plan - zapowiada Carlo Ancelotti. Włoch w sobotni wieczór stanie przed szansą na czwarte zwycięstwo w Lidze Mistrzów.

Bartłomiej Bukowski
Bartłomiej Bukowski
Carlo Ancelotti Getty Images / Matteo Ciambelli/vi/DeFodi Images / Na zdjęciu: Carlo Ancelotti
Czas na najważniejszy mecz sezonu. W finale Ligi Mistrzów zmierzą się Real Madryt  Carlo Ancelottiego oraz prowadzony przez Juergena Kloppa Liverpool FC. Obaj panowie mają spore doświadczenie w tego typu meczach. Dla Niemca będzie to czwarty, a dla Włocha piąty finał Champions League.

Dużo lepszą skuteczność w kluczowych momentach ma jednak Ancelotti, który trzykrotnie cieszył się z końcowego triumfu (02/03 i 06/07 z Milanem oraz 13/14 z Realem). Przegrał tylko raz - w sezonie 2004/2005, gdy prowadzony przez niego Milan po szalonym finale musiał uznać wyższość Liverpoolu. Co zaskakujące, to właśnie ten mecz doświadczony szkoleniowiec wspomina najlepiej.

- Faktycznie będzie to mój piąty finał. Może to trochę dziwne, ale najlepszym był jak dotąd ten przegrany z Liverpoolem. Nie powiem piłkarzom, by grali źle, ale powiem, że wszystko może się zdarzyć - stwierdził Włoch na przedmeczowej konferencji prasowej.

ZOBACZ WIDEO: Jak czytać grę Bayernu? Wiemy, o co chodzi prezesom mistrza Niemiec

- Pokażemy najlepszą wersję samych siebie, ale nie mam pewności, że to wystarczy. To jednak da nam większe szanse na zwycięstwo, jednak nigdy nie wiadomo co się stanie. Pewnej części futbolu nie da się kontrolować. To mój piąty finał i odczucia są wciąż te same. Trzeba cieszyć się przygotowaniami i nie myśleć za dużo o tym, co może się wydarzyć - podkreślił Ancelotti.

Nie ma wątpliwości, że jednym z kluczowych piłkarzy Realu będzie Karim Benzema, który we wcześniejszych rundach potrafił w pojedynkę rozmontować defensywy rywali. Ostatnio Francuza docenił m.in. prezydent UEFA, Aleksander Ceferin, który stwierdził, że jest on jednym z najbardziej niedocenianych piłkarzy w historii.

- Karim poprawił przede wszystkim to, że jest większą osobowością. Stał się liderem na boisku i poza nim. Nie zmieniła się natomiast jego jakość. Wciąż pozostaje topowym napastnikiem, a przy tym nie zatracił swojej skromności - przyznał Ancelotti.

Dla 62-latka sobotni finał będzie szczególny z jeszcze jednego względu. Nim objął ponownie Real, prowadził on Everton, czyli derbowych rywali Liverpoolu. Dziś liczy on, że kibice byłego zespołu wciąż będą po jego stronie.

- Mam dobre wspomnienia z niebieskiej części Liverpoolu. Wiem, że ta część będzie jutro ze mną - powiedział.

- Pokazaliśmy już swoje w tym sezonie i musimy to zrobić także w sobotni wieczór. Przez cały sezon byliśmy mocni jako drużyna, ale mieliśmy też dużą jakość indywidualną. Rezerwowi również zawsze dokładali coś od siebie robiąc różnicę. W sobotę trzeba to pokazać. Liverpool na pewno nastawi się na intensywne spotkanie, bo to ich zaleta. Mają intensywność, wertykalność i dobre indywidualności. Oni chcą właśnie takiego meczu, natomiast my mamy swój plan. Ostatecznie kto pokaże większą jakość ten wygra - podkreślił włoski trener.

Początek meczu Real Madryt - Liverpool FC w sobotę, 28 maja, o godzinie 21:00.

Czytaj także:
Ukrainiec zdradził, co się dzieje w jego rodzinnym mieście. Rosjanie nie mają wstydu
Laporta zirytował Messiego i jego otoczenie. "Mają dość aluzji"

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×