Dla mnie nic się nie zmienia - rozmowa Wojciechem Grzybem, pomocnikiem Ruchu Chorzów

Od spotkania z PGE GKS Bełchatów zespół Ruchu na plac gry wyprowadza Grzegorz Baran. Wojciech Grzyb zrezygnował z tej funkcji. W pojedynku z Cracovią "Grzybek" zagrał dużo lepiej niż w pierwszych spotkaniach bieżącego sezonu. Piłkarz zdobył gola, a mógł do siatki trafić jeszcze dwukrotnie.

W tym artykule dowiesz się o:

Michał Piegza: Mimo, że zrezygnowałeś z funkcji kapitana to zagrałeś tak, jak przyzwyczajałeś fanów Ruchu w poprzednich sezonach, gdy wyprowadzałeś zespół na boisko.

Wojciech Grzyb: Zawarłem jasny przekaz w komunikacie o rezygnacji z funkcji kapitana. Dla mnie nic się nie zmienia. Na boisku będę zostawiał tyle sił co zawsze. Dla mnie nie ma znaczenia czy gram z opaską kapitana, czy w Ruchu Radzionków, albo Ruchu Chorzów. Może nie do końca. Źle to ująłem. Obecnie gram w klubie, który mam w sercu i któremu od dziecka kibicuję. Natomiast opaska niczego nie zmieniała. Dla mnie był to zaszczyt, że byłem kapitanem tego zespołu. Przyszła pora, aby oddać to miano komuś innemu. To nie jest tak, że ściągnąłem opaskę i od razu zacząłem strzelać gole. Proszę sobie przypomnieć ile goli zdobyłem, gdy byłem kapitanem. W żadnym innym klubie tyli bramek nie zdobyłem. To na pewno nie był przypadek.

Po słabej grze przed tygodniem w Bełchatowie kibice mogli zobaczyć taki Ruch, do którego przyzwyczaili się w poprzednich meczach

- Na pewno w odróżnieniu od pojedynku w Bełchatowie, w moim wykonaniu jak i całego zespołu był to zupełnie inny mecz. Patrzę jednak przede wszystkim na siebie. Trochę zaniepokoiła nas tamta porażka, gdzie mogliśmy przegrać dużo wyżej, ale wszystko powróciło do normy. Zmieniłem tryb treningowy, znowu zacząłem uczęszczać na siłownię i od razu można było zobaczyć tego efekt.

Wojciech Grzyb w spotkaniu z Cracovią grał niczym napastnik. Tylu strzałów na bramkę w wykonaniu "Grzybka" w jednym meczu niewielu pamięta. W drugiej połowie niewiele zabrakło, aby zdobyć gola kolejki.

- Gdybym mógł zamienić, to na pewno wolałbym, aby przy strzale z dystansu padł gol. Mało takich bramek zdobyłem w swojej karierze. Wyszło mi dobre uderzenie i muszę przyznać, że Merda świetne obronił ten strzał. Śledziłem lot piłki i miałem nadzieję, że będzie gol.

Już po pierwszym strzale w twoim wykonaniu mógł paść gol.

- Uderzyłem z woleja, ale bramkarz obronił. Jakoś tak się złożyło, że oddawałem strzały w światło bramki. Merda był na posterunku, ale gdy raz się pomylił to piłka znalazła się w siatce.

Świetna seria Ruchu w Chorzowie trwa. Od początku sezonu przy Cichej wygrywacie wszystkie mecze do zera.

- Pamiętamy o tym. Na każdej odprawie podkreślamy sobie, że gramy przed własną publicznością, która kolejny raz pokazała jak wspaniale potrafi się bawić, gdy Ruch wygrywa. My im to ułatwiamy, bo zwyciężamy. Do tego nie tracimy bramek. Bardzo się z tego cieszymy. Po ostatniej przegranej na wyjeździe znowu zagraliśmy swoje. Cracovia za wiele okazji sobie nie stworzyła pod naszą bramką. Dobrze, że potrafiliśmy znowu zagrać konsekwentnie w obronie.

Przed sezonem planowaliście, że po siedmiu kolejkach będziecie tak wysoko w tabeli? Czujecie się na siłach, aby walczyć o najwyższe lokaty w lidze?

- Nie możemy popadać w huraoptymizm. Cieszymy się z 15 punktów. Na pewno jest to kapitał do pozazdroszczenia. Na obecną chwilę znowu jesteśmy na drugim miejscu i tak może zostać po tej kolejce. Nie sposób się z tego nie cieszyć. Twardo stąpamy po ziemi i staramy się na bieżąco niwelować wszystkie mankamenty w grze. Walczymy, zostawiamy na boisku to co najlepsze i jest tego efekt.

Dość niespodziewanie o drugie miejsce walczycie z Polonią Bytom. Wyniki i zwycięstwa rywala z sąsiedniego miasta wpływają na was w jakimś stopniu?

Poniekąd tak. Powiedziałem w jednym z przedmeczowych wywiadów, że po tej kolejce chciałbym, aby pozostał status quo. Na pewno Polonii będzie w spotkaniu z Wisłą trudniej niż nam. Bytomianie również grają z zespołem z Krakowa, ale mimo wszystko na dzień dzisiejszy, z całym szacunkiem dla Pasów, Cracovia to jeszcze nie Wisła. Mimo wszystko myślę, że po tej kolejce będziemy przed Polonią.

Pamiętasz kiedy ostatnio Ruch był tak wysoko w tabeli po siedmiu kolejkach?

Było tak dwie kolejki temu. A kiedy wcześniej? Trzeba by było bardzo cofnąć się w czasie. Być może nawet do czasów szkoleniowca, który zasiadł w meczu na ławce rywala, czyli Oresta Lenczyka. Dziennikarze kilka tygodni temu pogrzebali w statystykach i przytoczyli, że ostatnie cztery zwycięstwa z rzędu Ruch odniósł w 1989 roku, gdy zdobywał mistrzostwo Polski. Oczywiście nikt nie miałby nic przeciwko temu, aby to powtórzyć, ale do tego na pewno daleka droga.

Źródło artykułu: