Mateusz Skwierawski: Piłka nadal nam przeszkadza [Opinia]

Getty Images /  James Williamson - AMA / Na zdjęciu: piłkarze reprezentacji Polski
Getty Images / James Williamson - AMA / Na zdjęciu: piłkarze reprezentacji Polski

Reprezentacji Polski brakuje akcji, po których zwykły laik krzyknąłby: "wow". Najwyższy czas skończyć z podniecaniem się wynikiem. Nie możemy ciągle zadowalać się planem minimum, bo w naszej piłce nigdy nic się nie zmieni.

Oglądam każdy mecz reprezentacji Polski od wielu lat i nie potrafię zrozumieć, dlaczego nasi zawodnicy unikają gry w piłkę. Widzę w tym podobieństwo do swoich szkolnych czasów z lekcji matematyki. Dobrze było ulokować się gdzieś w środkowej ławce i za wiele nie mówić. Pamiętam, że mój wzrok błądził, żeby tylko nie spotkać się z nauczycielem i nie sprowokować go, by wziął mnie do tablicy. Cel był zawsze ten sam: jakoś przetrwać do dzwonka.

Wydaje mi się, że znacznie więcej do zaoferowania ma nasza drużyna narodowa, ale po sposobie gry, na przykład w środę we Wrocławiu z Walią wcale tego nie widać. Jako piłkarska nacja cierpimy na bardzo podstawowe braki. Nie ma w naszej grze przyspieszenia, próby złamania schematu. Brakuje akcji, po których zwykły laik krzyknąłby: "wow".

Jest za to szereg rzeczy zarezerwowanych dla słabeuszy z ambicjami, czyli "przesuwanie", "zagęszczanie", "rozbijanie" i "przerywanie". Nie jest to zespół cech rozwijający potencjał drużyny.

ZOBACZ WIDEO: Jaki jest cel na Ligę Narodów? Michniewicz ujawnia

Gdy patrzę na skład reprezentacji i widzę takich graczy jak Piotr Zieliński, Mateusz Klich i kilku innych, to dziwi mnie, dlaczego nadal wszystko zależy od nazwiska tej samej osoby - Roberta Lewandowskiego. Przecież wielu naszych zawodników pokazuje w swoich klubach wysoki poziom.

A może to właśnie nasz narodowy model gry? Najpierw przede wszystkim nie przegrać meczu, a jak rywal się zmęczy, to "szarpnąć z przodu" i powalczyć o bonus?

Słyszę od ludzi pracujących w akademiach polskich klubów, że trenerzy młodzieży, w tym juniorskich reprezentacji Polski, nie kwapią się do zmiany tego trendu. Widzieliśmy to choćby na ostatnim turnieju Euro, w którym wystąpiła reprezentacja do lat 17 prowadzona przez Dariusza Gęsiora. Odstawiliśmy od rywali w niemal każdym elemencie - podejmowaniu decyzji, kreacji, rozumieniu tej dyscypliny sportu.

Po wygranym meczu z Walią (2:1) w Lidze Narodów ze sztabu reprezentacji dochodzą niemal same pozytywne głosy. Czesław Michniewicz mówi: "W pierwszej połowie długimi fragmentami prezentowaliśmy się całkiem nieźle". Ja natomiast widziałem głównie uciekanie wzrokiem od piłki, siebie z matematyki.

Przestaliśmy tworzyć na boisku przewagę z europejskimi średniakami. Pokazały to wcześniejsze mecze - ze Szkocją w marcu (1:1) i w eliminacjach mundialu (choćby z Albanią czy Węgrami). A Walia wystawiła dodatkowo okrojony skład.

W grze reprezentacji Polski jest natomiast dużo strat, niecelnych podań, brak wymiany kilku celnych zagrań przy rozpoczęciu akcji. To elementarz, leżymy u podstaw. Piłka nam przeszkadza.

Dobrze, że przynajmniej głośno mówi o tym Lewandowski. - Szwankowały elementy ataku pozycyjnego, utrzymanie się przy piłce, stwarzanie bardziej klarownych sytuacji. Pressing też nie funkcjonował najlepiej - nasz kapitan jako jedyny zachowuje racjonalne spojrzenie, a to ważne, bo jego słowa ważą więcej. 

Najwyższy czas skończyć z podniecaniem się wynikiem i tym, co tu i teraz. Nie możemy ciągle zadowalać się planem minimum, bo w naszej piłce nigdy nic się nie zmieni. Co najwyżej zdobędziemy mistrzostwo świata w przesuwaniu i przeszkadzaniu rywalom.

Robert Lewandowski wskazał problemy reprezentacji. "To musimy poprawić"
Cezary Kucharski ostro o Niemcach. "Nie dotrzymują umów"

Źródło artykułu: