- Ujmę to krótko: w drużynie nikt po nim nie płakał - mówił o Bartłomieju Drągowskim w czerwcu 2019 roku Czesław Michniewicz. W środę ten sam piłkarz wybiegnie w podstawowym składzie reprezentacji Polski prowadzonej przez wspomnianego trenera.
Drągowski nie był pewnie zachwycony, gdy w styczniu usłyszał nazwisko nowego selekcjonera Biało-Czerwonych. Choć w przeszłości był powoływany przez Michniewicza do reprezentacji U-21, koniec jego kariery w tej drużynie odbił się w środowisku szerokim echem.
Teraz bramkarz dostaje szansę od szkoleniowca. I tylko od niego zależy, czy ją wykorzysta.
Kontuzja czy rezygnacja?
O tym było naprawdę głośno. W czerwcu 2019 roku reprezentacja Polski U-21 przygotowywała się do Młodzieżowych Mistrzostw Europy, gdy nagle poinformowano, że z powodu kontuzji w turnieju nie będzie mógł wystąpić Bartłomiej Drągowski. Polski bramkarz zbierał wówczas świetne recenzje w Serie A i jego brak wydawał się być ogromną stratą.
ZOBACZ WIDEO: Uwaga! Milik może pobić polski rekord transferowy
W mediach pojawiły się jednak nieoficjalne doniesienia, że powodem nieobecności Drągowskiego wcale nie jest kontuzja. Piłkarz miał sam podjąć taką decyzję, bo nie chciał pogodzić się z rolą rezerwowego. Według Michniewicza numerem jeden miał być Kamil Grabara, który świetnie spisał się w decydujących meczach eliminacyjnych.
Drągowski nie zabierał głosu, więc temat budził emocje i domysły. Zgasł dopiero podczas turnieju we Włoszech, gdzie Grabara wyrósł na jednego z najlepszych zawodników Biało-Czerwonych i miał wielki udział w zwycięstwach zespołu nad Belgią (3:2) i Włochami (1:0).
Dopiero po mistrzostwach - krótko, ale dosadnie - na temat Drągowskiego wypowiedział się Michniewicz. - Ujmę to krótko: nikt w drużynie po nim nie płakał - ujawnił, na dodatek wychwalając pod niebiosa jego konkurenta.
- Choć gówniarz jest o trzy lata młodszy od reszty, zdominował grupę. Cieszę się, że się obronił. Gdyby przytrafił mu się błąd, byłoby gadanie: "a gdyby był Drągowski…". Dziś o Drągowskim nikt nawet nie wspomina. Co tu dużo mówić, Grabara jest lepszym bramkarzem i ma większy potencjał i bardziej pasuje do tej drużyny. To ktoś wyjątkowy - mówił obecny selekcjoner.
Nic więc dziwnego, że wiosną tego roku Drągowski mógł mieć poczucie, że do reprezentacji Polski mu naprawdę daleko. Zwłaszcza że w ciągu kilku miesięcy jego sytuacja w klubie mocno się pogorszyła.
W poszukiwaniu nowego klubu
Po dwóch sezonach, w których był podstawowym bramkarzem Fiorentiny i zbierał bardzo dobre recenzje, przyszedł dołek. Głównie spowodowany kontuzją uda, przez którą pauzował blisko trzy miesiące. To wykorzystał Pietro Terracciano i mimo powrotu Drągowskiego do zdrowia, nie oddał miejsca między słupkami.
Łącznie Polak rozegrał w ostatnim sezonie zaledwie dziewięć meczów we wszystkich rozgrywkach. I trzeba przyznać, że gdy już pojawiał się na boisku, nie przypominał siebie z poprzednich sezonów. Dwie czerwone kartki, do tego duży błąd w meczu z Juventusem w Pucharze Włoch (WIĘCEJ TUTAJ) - nawet na papierze nie wygląda to dobrze.
"Drągowski przeżywa koszmar" - pisały włoskie media, zastanawiając się, co dzieje się z bramkarzem, który wcześniej regularnie był jednym z najlepszych zawodników Fiorentiny. Po długiej przerwie Polak nie potrafił odnaleźć formy. Czy to zrobi? Na pewno, ale już chyba nie w Toskanii.
Od kilku tygodni osoby dobrze zorientowane na rynku transferowym przekonują, że tego lata bramkarz odejdzie z Fiorentiny, a nowym kierunkiem będzie prawdopodobnie Anglia. Drągowski ma zostać nowym bramkarzem Southampton i będzie miał duże szanse na regularną grę. Zespół opuszcza bowiem Fraser Forster (Tottenham).
Jedyna szansa
Najpierw 24-latek musi wykorzystać szansę w kadrze. Już samo powołanie dla niego było dużym gestem ze strony selekcjonera, który - jak widać, oddziela to, co było, grubą kreską i nie zamierza patrzeć w przeszłość.
Michniewicz już publicznie zapowiedział, że po występie Kamila Grabary przeciwko Walii w Brukseli szansę otrzyma Drągowski. Dla zawodnika będzie to też kapitalna okazja do pokazania swoich możliwości na tle tak renomowanego rywala. Nawet jeśli to nie mecz na wielkim turnieju, a rozgrywki Ligi Narodów.
Wielki turniej już jednak za kilka miesięcy, a miejsca w kadrze coraz mniej. Do Kataru pojedzie trzech bramkarzy - pozycja Wojciecha Szczęsnego jest niepodważalna, po świetnym występie przeciwko Szkocji wysoko stoją też akcje Łukasza Skorupskiego. Zostaje jedno miejsce, kandydatów nie brakuje.
A czas ucieka. Jeśli Drągowski chce zachować szansę na otrzymanie powołania, musi wskoczyć do ruszającego pociągu. Odjazd w środę o godz. 20:45.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty