Odkąd w czerwcu zeszłego roku Tymoteusz Puchacz zadebiutował pod wodzą Paulo Sousy, opuścił zaledwie 4 z 16 meczów, w tym jeden za kartki. Wydaje się, że powoli wyrasta na numer 1, jeżeli chodzi o obsadę lewej obrony kadry.
Z drugiej strony wydaje się, że z każdym kolejnym meczem niechęć fanów pod jego adresem rośnie. Pytanie, czy dziś faktycznie możemy sobie pozwolić na takie grymaszenie?
Długie lata niemocy
Jakub Wawrzyniak, który w reprezentacji Polski rozegrał 49 meczów, zwykł mawiać, że zastępuje w niej piłkarza, którego nie ma. Można niemalże stwierdzić, że problem z obsadą lewej obrony Polacy mają w genach.
ZOBACZ WIDEO: Gwiazdor wróci do Ekstraklasy? Ujawniamy: Turcy otwarci na rozmowy!
- Jeżeli spojrzymy na lewą obronę naszej reprezentacji, to nawet historycznie, są to już długie lata, gdy nie potrafimy znaleźć optymalnego zawodnika na tę pozycję. Stąd też być może tyle zarzutów w kierunku Tymka - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty były reprezentant Polski Marcin Baszczyński.
- Oczywiście, jak najbardziej, przydałoby się więcej dokładności na tej pozycji. Ja jednak zawsze patrzyłem na obrońców, aby proporcje w ich grze były 60 do 40 jeśli chodzi o obronę i atak. Puchacza na pewno bardziej bym zdyscyplinowałbym w obronie. W tym elemencie szukałbym u niego większej konsekwencji, a dopiero później rozliczałbym go z gry w ataku - dodaje nasz rozmówca.
Wiadomo jednak, że głównym atutem Puchacza jest "robienie wiatru" z przodu. Gdy spojrzymy na ostatnie mecze reprezentacji, to właśnie były piłkarz Lecha Poznań dużo częściej stara się podłączać do akcji ofensywnych, aniżeli jego odpowiednik po drugiej stronie boiska.
Rzecz w tym, że te próby z reguły na niewiele się zdają. W ostatnim czasie w internecie popularna jest statystyka dośrodkowań Puchacza w kadrze od Euro 2020. Na 39 prób, celnych było... 5. Wyniki takie jak 0/6 (celne dośrodkowania/wszystkie próby) z San Marino czy 1/10 z Walią mogą robić wrażenie. Oczywiście negatywne.
Z drugiej jednak strony prawda jest taka, że 5/39 daje celność dośrodkowań na poziomie niemal 13 procent. I choć to faktycznie niewiele, to nie jest to współczynnik tak dramatyczny, jakby się niektórym wydawało. Nie mówimy tu bowiem o krótkich podaniach, przy których celność wynosi z reguły 85-95 procent. W przypadku dośrodkowań najlepsi zawodnicy mogą z reguły pochwalić się skutecznością na poziomie 22-24 procent. I choć to wciąż zauważalnie więcej niż Puchacz, to jednak trudno tu mówić o przepaści.
Konkurencja? Mizerna
Obecnie największym atutem Puchacza wydaje się brak jakościowych konkurentów. Oczywiście, w ostatnim czasie rozkwitł talent Nicoli Zalewskiego, który w przyszłości może na stałe zająć miejsce na lewym wahadle, jednak póki co w reprezentacji Polski rozegrał 50 minut.
Innym interesującym piłkarzem, który wciąż czeka na swoją szansę w kadrze, jest natomiast Kamil Pestka.
- Jeżeli chodzi o lewą obronę, to najbardziej ciekawi mnie, jakby wyglądał tam Kamil Pestka. Wydaje mi się, że on sam się nieco zasiedział w Cracovii. Gdyby wcześniej zdecydował się na zmianę otoczenia, dziś mógłby być krok do przodu. Myślę, że ten zawodnik jest w stanie się jeszcze mocno rozwinąć - ocenia Marcin Baszczyński.
Podobnego zdania jest zresztą Jerzy Engel: - Osobiście bardzo lubię Pestkę i jego sposób gry, bardzo ofensywny. Poza tym jest świetnie zbudowanym, wysokim zawodnikiem. Myślę, że w przyszłości będziemy mieli wiele radości z jego gry na lewej stronie - stwierdził w rozmowie z naszym serwisem były selekcjoner.
Pytanie, czy dziś, na nieco 5 miesięcy przed startem mundialu, mamy czas na tego typu testy.
- Czesław Michniewicz musi teraz już stawiać na ten skład, co do którego będzie miał pewność, że z takim wyjdzie na mistrzostwa świata. Ten zespół musi się zgrywać - podkreślił Engel.
- Trzeba podkreślić, że nie mamy za dużego bogactwa, jeżeli chodzi o tę pozycję i czasem warto wybrać jednego zawodnika, mocniej na niego postawić i próbować go budować i kształtować. Częste zmiany też nie zawsze dają dobre efekty - dodał z kolei Baszczyński.
Jeszcze jakiś czas temu wydawało się, że problem obsady lewej obrony rozwiązał Maciej Rybus. 32-latek często jednak zmagał się z urazami, co wykluczało go ze zgrupowań i zmuszało selekcjonerów do szukania alternatyw. Teraz natomiast, po tym jak zdecydował się pozostać w lidze rosyjskiej, wiele osób nawołuje do definitywnego skreślenia go z kadry. Z taką opinią nie zgadza się jednak Jacek Bąk.
- Nie powinno tak być. Zakochał się, ma dzieci, które kocha z żoną, która pochodzi z Rosji. Nie należy go skreślać, to moje zdanie - mówił nam były kapitan reprezentacji Polski.
Na ten moment jednak Rybus wydaje się być dalej niż bliżej ponownej gry w kadrze. Wygląda zatem na to, że w kwestii gry na lewej obronie Puchacz nie ma wielkiej konkurencji. Chyba, że po raz kolejny spróbujemy powrócić do koncepcji gry z zawodnikiem prawonożnym. To w wielu reprezentacjach zdaje egzamin. U nas jednak w ostatnich latach jedynym piłkarzem, który odnajdywał się w takiej roli był Artur Jędrzejczyk.
Bartłomiej Bukowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Oficjalnie: Jagiellonia Białystok podjęła decyzję ws. trenera
- Holendrzy tak napisali o Polakach po meczu z Belgią