Piotr Zieliński ogłosił decyzję. Z jego ust padła otwarta deklaracja

PAP/EPA / Na zdjęciu: Piotr Zieliński
PAP/EPA / Na zdjęciu: Piotr Zieliński

Od kilku tygodni włoska prasa rozpisuje się, że Piotr Zieliński odejdzie z Napoli. Reprezentant Polski nie miał udanego sezonu w klubie i mówi, jakie są jego plany.

W tym artykule dowiesz się o:

Zieliński występuje w SSC Napoli od sześciu lat. Odkąd trafił do tej drużyny z Empoli robił stałe postępy z sezonu na sezon. Na początku był bardziej uzupełnieniem składu, później stał się kluczowym graczem drużyny. Do efektownych zagrań dołożył też bardzo solidne liczby (gole i asysty). Poza pewien poziom, bardzo solidny, schodził bardzo rzadko.

Ale poprzednich rozgrywek Piotr Zieliński nie może zaliczyć do udanych. U trenera Luciano Spallettiego stracił miejsce w składzie i we włoskich mediach pojawił się temat odejścia polskiego zawodnika do innej drużyny.

Mówiło się o Lazio Rzym i Valencii, czyli dwóch zespołach prowadzonych przez trenerów, z którymi Zieliński już pracował. Chodzi o Maurizio Sarriego (Lazio) i Gennaro Gattuso (Valencia). Spekulowano także o Bundeslidze, nawet Bayernie Monachium.

ZOBACZ WIDEO: Co ten 19-latek zrobił?! Hiszpański bramkarz upokorzony

Piłkarz nie rozumie, skąd te informacje. - Myślę, że to nie koniec mojej przygody z Napoli - mówi nam. - Mam ważny kontrakt z klubem jeszcze przez dwa lata i dobrze czuję się w Neapolu, mimo że niektórzy twierdzą inaczej - zapewnia.

- Ani razu nie padło z moich ust, że chcę odejść, wręcz przeciwnie. Jeden słabszy okres, jaki miałem ostatnio, nie przekreśli czasu, jaki spędziłem w Napoli. Chcę dalej kontynuować tam swoją karierę, bo to świetny klub - jasno deklaruje zawodnik po meczu reprezentacji Polski z Holandią w Rotterdamie (2:2).

Zieliński rozegrał dla Napoli już 281 meczów we wszystkich rozgrywkach (40 goli, 33 asysty). Do tej pory sięgnął z klubem po jedno trofeum - w 2020 roku po Puchar Włoch.

Polska wywozi cenny punkt z Rotterdamu. Zobacz tabelę

To się stało! Polacy zaskakują, wielka niespodzianka!

Źródło artykułu: