"Od wieków są wrogo nastawieni". Rosjanie wykorzystali sytuację Szymańskiego do ataku na Polaków

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Sebastian Szymański
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Sebastian Szymański

FIFA przedłużyła możliwość zawieszania kontraktów dla graczy występujących w Ukrainie i Rosji. Rosyjscy dziennikarze wykorzystali przy tym obecną sytuację Sebastiana Szymańskiego, aby słownie zaatakować Polaków.

W tym artykule dowiesz się o:

Kontrakt Sebastiana Szymańskiego z Dynamem Moskwa obowiązuje do końca czerwca 2026 roku. Z uwagi na wojnę jego pozostanie w Rosji byłoby kontrowersyjne.

Piłkarz zamierza zmienić barwy klubowe. Początkowo pojawiły się informacje, że władze Dynama zarządają za niego minimum 12 mln euro.

Dzień później FIFA ogłosiła, że przedłużona została możliwość zawieszania kontraktów przez piłkarzy i trenerów pracujących w Rosji i Ukrainie. Sytuacja Szymańskiego została skomentowana w rosyjskich mediach.

ZOBACZ WIDEO: "Z Pierwszej Piłki". Czerwona kartka dla agenta Macieja Rybusa. "To było żenujące"

"Szymański może powiedzieć, że jeśli chce być w kadrze, musi odejść. Ale jednocześnie każdy, kto może go pozyskać, powtarza: dlaczego mamy za ciebie płacić, zostaw Dynamo za darmo. Trudny moment" - pisał dziennikarz Ilja Kazakow.

"Ale to Polacy, przedstawiciele państwa, które od wieków jest wrogo nastawione do Rosji" - podkręcał atmosferę.

"Maciej Rybus to osobna historia: żona Rosjanka, dwójka dzieci, rodzina w Moskwie i nie planują opuszczać kraju. Krychowiak, podobnie jak Szymański, nie wiąże swojej przyszłości z Rosją. I obaj wkrótce mogą odejść" - dodał.

Dalej autor zastanawiał się, którzy z obcokrajowców - poza Serbami - zdecydują się na pozostanie w rozgrywkach ligi rosyjskiej. Dużo wskazuje na to, że ich liczba będzie niewielka.

Rosjanie próbują się pocieszać, że brak gry w europejskich pucharach ma swój plus w postaci... braku rozczarowania.

Czytaj także:
Rosyjski polityk zabrał głos ws. Rybusa. "Ludobójstwo własnego narodu"
Minister sportu zareagował na decyzję Michniewicza. Broni selekcjonera