Z całej trójki Neymarowi najtrudniej będzie trafić do Barcelony. Prawdą jest, że Brazylijczyk tęskni za Katalonią, a przyjaciele piłkarza - zdaniem prasy - mówią, że Neymar żałuje, że w 2017 roku odszedł do Paris Saint-Germain. Dlatego plotki o powrocie pojawiają się niemal co chwilę.
Dzisiaj trudno oddzielić, co jest prawdą, a co jedynie domysłami. Niektóre źródła sugerują, że PSG chce się za wszelką cenę pozbyć piłkarza, a drugie, że jest nie do ruszenia i dostanie nowy kontrakt.
Lewandowski najpewniejszy
Na teraz najbardziej realnym transferem do Barcelony jest przybycie Roberta Lewandowskiego. Chociaż Bayern Monachium zapiera się rękami i nogami, to jednak czytając między wierszami można odnieść wrażenie, że to tylko kwestia czasu, gdy "Lewy" trafi na Camp Nou.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Grzegorz Krychowiak i niesamowite zwierzęta
Bayern w przestrzeni publicznej mówi wprost: Lewandowski ma ważny kontrakt, czekamy na ciebie na treningu. Ale po cichu wykonuje ruchy, które mają sprawić, że w batalii wizerunkowej ma wygrać właśnie on.
Za sprawą niemieckich mediów pomnik Lewandowskiego w Monachium kruszeje z dnia na dzień. Kibice zostali zniechęceni do Polaka, nie chcą widzieć go w składzie. W takiej sytuacji szefowie klubu, którzy przez ostatnie miesiące zbierali cięgi za nieudolną politykę transferową, będą wygranymi. Skoro nie chcecie Lewandowskiego w klubie, to my wyjdziemy wam naprzeciw i pozbędziemy się go, a przy okazji zarobimy dużo pieniędzy.
W Niemczech większość mediów uderza w "Lewego". Piszą, że i tak nie dogadywał się z Julianem Nagelsmannem i lepiej będzie jak już odejdzie i przestanie marudzić. Podobno z nikim w szatni się też nie lubił i kolegów denerwowało egoistyczne zachowanie Lewandowskiego - tak przynajmniej twierdzą media. To element większej układanki.
Teraz już nikt nie pisze: "to najlepszy piłkarz na świecie". Obecnie to zawodnik, który narzeka, sprawia problemy. Bayern powoli doprowadza do sytuacji, że Barcelona będzie musiała jeszcze dołożyć parę milionów euro, a kibice szczerze będą nienawidzić "Lewego". Wtedy transfer dojdzie do skutku.
Najbardziej niedoceniany piłkarz?
Rok temu Bernardo Silva poprosił o odejście z Manchesteru City. Portugalczyk nie chciał być już zmiennikiem. Pep Guardiola porozmawiał jednak z piłkarzem, obiecał więcej meczów i słowa dotrzymał. W sumie Silva zagrał 50 razy i aż 46 meczów rozpoczynał w wyjściowym składzie. Był jedną z wiodących postaci.
Ale minął rok i Silva jest otwarty na zmianę klubu. Jest gotowy przejść do Barcelony, która się odradza, a on byłby jedną z czołowych postaci. To świetny technik. Może występować na kilku pozycjach: jako prawoskrzydłowy, ofensywny pomocnik czy nieco bliżej własnej bramki.
Z pewnością wykreowałby wiele okazji strzeleckich dla Lewandowskiego. Wypełniłby też lukę po Ousmane Dembele lub Frenkie de Jongu, który z kolei ma odejść do Manchesteru United.
Na razie żadna oficjalna oferta nie wpłynęła na Etihad Stadium. Ceniony dziennikarz Fabrizio Romano donosi jednak, że transakcja mogłaby zamknąć się w kwocie 85-90 mln euro.
Co z tym Neymarem?
Sytuacja z Brazylijczykiem jest największym znakiem zapytania. Jeszcze kilka dni temu media poinformowały, że Paris Saint-Germain wywiera presję na to, żeby Neymar odszedł do Barcelony. Według prasowych doniesień Brazylijczyk jest wręcz wciskany na Camp Nou za niewielkie pieniądze (jak na skalę talentu) - niecałe 50 mln euro.
Z drugiej strony pojawiają się informacje, że Neymar jest nie do ruszenia i zostaje na kolejny sezon. Co więcej, ma dostać do podpisania nowy kontrakt.
Wg niektórych źródeł władze PSG mają już dość Brazylijczyka. Prawdą jest, że pobiera ogromne pieniądze, a daje drużynie bardzo mało. W tym sezonie w sześciu meczach Ligi Mistrzów nie strzelił nawet bramki. Kolejny raz nie był w stanie poprowadzić drużyny do zwycięstwa w Champions League. Notorycznie opuszcza mecze. Co prawda w tym sezonie pobił swój rekord w PSG pod względem liczby rozegranych spotkań, ale to wciąż bardzo mało.
Jedynie 22 razy (na 38 możliwych meczów) zagrał Neymar. Wcześniejsze sezony to 18, 15, 17 i 20 spotkań. Odkąd trafił do Paryża opuszcza średnio co drugi mecz. Zdaniem mediów, winny jest temu niesportowy tryb życia.
Nawet jeśli Neymar nie trafiłby na Camp Nou, to w Barcelonie liczą jeszcze na kogoś innego. To Ansu Fati. Wychowanek Dumy Katalonii, już nazwano go "nowym Messim". Dostał numer koszulki po Argentyńczyku i udowodnił, że drzemie w nim ogromny potencjał. Fati ma dopiero 19 lat, ma za sobą debiut w reprezentacji Hiszpanii, ale dwa ostatnie sezony stracił z powodu kontuzji.
Jeśli Fati będzie zdrowy, a Lewandowski trafi do Barcelony, to Polak będzie miał dużo pożytku ze współpracy z hiszpańskim skrzydłowym.
Bartosz Zimkowski, WP SportoweFakty
Zobacz także: Sensacyjne doniesienia. Cristiano Ronaldo zastąpi Lewandowskiego?
Zobacz także: Trzecia oferta? Fortuna za transfer Lewandowskiego