- Zagrałem jeden mecz w życiu na kacu, na szczęście towarzyski - przyznał Wojciech Szczęsny w rozmowie z Tomaszem Smokowskim. Wywiad opublikowany został w "Kwartalniku Sportowym".
32-latek przyznał, że było to w czasach, gdy był jeszcze bramkarzem Arsenalu. - W sumie zaprezentowałem się z fajnej strony, ale miałem poczucie samoobrzydzenia związanego z tym, w jakim jestem stanie - dodał.
Wszystko miało miejsce podczas turnieju Emirates Cup. - Graliśmy dwa mecze, dzień po dniu. Popiłem przed pierwszym. Dzień później czułem się świetnie, ale też znam swój organizm i wiedziałem, że kiepsko będzie dopiero jutro - wyznał.
Nasz reprezentacyjny bramkarz powiedział również, że było jedno spotkanie w jego zawodowej karierze, po którym płakał. Mowa o starciu jego Juventusu z SSC Napoli (1:2), po którym posypały się na niego gromy.
- Po spotkaniu poszedłem z trzecim bramkarzem na papieroska. I wtedy puściło mi tak bardzo, że cieszę się, że był tam ze mną. Inaczej bym z tego kibla nie wyszedł przed wypaleniem całej paczki - wspomina.
- To był ciężki okres dla mnie, bo czułem się dobrze, byłem w formie, a popełniłem w dwóch meczach klopsy. I to takie, których nie da się logicznie wytłumaczyć - dodał.
Wyjaśnił, że wtedy wielką rolę odegrał trener Massimiliano Allegri. To on podniósł go na duchu. Polak wyznał, że ten ma doskonałą "czutkę", wiedząc doskonale, kiedy piłkarza zrugać, wesprzeć czy zmotywować. - Niesamowity gość - ocenił swojego szkoleniowca.
Zobacz także:
Czy to się kiedyś skończy? Bayern powiedział "nie" Barcelonie
Gruba afera w Chile! Wielki skandal i poważne oskarżenia
ZOBACZ WIDEO: "Z Pierwszej Piłki". Co piłkarze sądzą o przeszłości selekcjonera? Jaka była reakcja Roberta Lewandowskiego?