[tag=701]
ACF Fiorentina[/tag] jest o krok od wypożyczenia Luki Jovicia z Realu Madryt. To oznacza jedno: Krzysztof Piątek w przyszłym sezonie nie będzie już grał we Fiorentinie.
W Hercie Berlin też nie ma raczej czego szukać. Jego kariera kolejny raz stanęła pod znakiem zapytania. To już trzeci z rzędu klub, który rezygnuje z jego usług.
Obrót o 180 stopni
Jeszcze w lutym wszyscy byli przekonani, że Piątek w przyszłym sezonie będzie grał we Fiorentinie. Wrócił do Włoch, gdzie wypłynął na szerokie wody i z marszu zaczął strzelać gola za golem. W zaledwie miesiąc aż sześciokrotnie pokonał bramkarza.
ZOBACZ WIDEO: "Z Pierwszej Piłki". To będzie najgłośniejszy transfer tego lata w Polsce. "Potencjał na bombę"
Wywalczył miejsce w podstawowym składzie, znów był niezwykle skuteczny. Ponownie całe Włochy rozpisywały się o "El Pistolero". Transfer definitywny z Herthy Berlin wydawał się tylko kwestią czasu. Wreszcie wszystko układało się po myśli Piątka.
Ale dopadł go pech. Doznał kontuzji podczas meczu reprezentacji Polski ze Szkocją, stracił dwie kolejki w Serie A i już nie wrócił do formy. Zamiast odpalania pistoletów po kolejnych golach, znów była przeciętna gra.
Po fantastycznym miesiącu niewiele zostało. Do końca sezonu nie strzelił już żadnej bramki.
Rozmowy się rozpoczęły
Fiorentina po eksplozji formy była przekonana, że wykupi Piątka. Jeszcze 24 lutego, gdy Polak był na topie, gazeta "La Nazione" informowała, że kwota odstępnego wpisana w umowę wypożyczenia (15 mln euro) zostanie przelana na konto Herthy.
Włoskie media nie mogły się nachwalić Polaka. Zbierał świetne recenzje, znów się wyróżniał "nosem" w polu karnym przeciwnika. To czym imponował jeszcze w Genui, ponownie był w stanie przelać na boisko w barwach Fiorentiny. Piątek nie dryblował jak Messi, nie rozgrywał jak De Bruyne, ale był po prostu skuteczny.
Problemy zaczęły się, gdy sytuacji strzeleckich zaczęło brakować. Nie było goli, a były za to bezbarwne występy. Do tego kontuzja sprawiła, że trudniej było mu wrócić na właściwe tory.
Wtedy też rozpoczęły się rozmowy z Herthą na temat kwoty odstępnego. Fiorentina nadal była chętna wziąć Piątka, ale nie za 15 mln euro. Z każdym tygodniem była gotowa zapłacić mniej. W końcu - jak poinformował Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl - Włosi chcieli wydać maksymalnie 7,5 mln euro.
Hertha chciała odzyskać więcej pieniędzy. W styczniu 2020 roku kosztował aż 24 mln, gdy przechodził z Milanu. Fiorentina zmieniła kurs i poszukała innego piłkarza. Teraz o krok od klubu z Florencji jest Luka Jović z Realu Madryt. To oznacza tylko jedno: Fiorentina już nie chce Piątka.
Co dalej?
Sytuacja dla Piątka jest nie do pozazdroszczenia. Obecnie musi wrócić do Herthy Berlin, gdzie jednak nie wiążą z nim przyszłości. Rozczarowali się jego dwuletnim pobytem, gdy strzelił zaledwie 12 goli w 57 meczach. Oczekiwania były dużo, dużo wyższe. Dzisiaj Hertha układa sobie przyszłość bez Piątka.
Ucichły też medialne doniesienia na temat nowego klubu. Wcześniej sporo mówiło się, że zostanie we Włoszech, ale póki co temat Polaka nie przewija się w mediach z Półwyspu Apenińskiego.
Przed Piątkiem kluczowa decyzja. Musi zacząć grać regularnie i strzelać gole. Na MŚ 2018 ostatecznie nie pojechał, chociaż zagrał kapitalny sezon w Ekstraklasie. Rok temu zabrakło go na mistrzostwach Europy z powodu kontuzji, a teraz jego przyszłość na mundialu Katarze też jest pod znakiem zapytania.
Rywalizacja w ataku reprezentacji Polski jest ogromna. Poza pewniakiem Robertem Lewandowskim są jeszcze: Adam Buksa, Arkadiusz Milik i Karol Świderski. Wydaje się, że jeden z tej piątki (doliczając Piątka) może nie znaleźć miejsca w kadrze na Katar.
Bartosz Zimkowski, WP SportoweFakty
Zobacz także: Tak wakacje spędza Krzysztof Piątek z żoną. Zwiedzili znane studio
Zobacz także: Grzegorz Krychowiak z Piątkiem w jednym klubie? To możliwe