Przypomnijmy, że w zeszłym tygodniu selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski Czesław Michniewicz zapowiedział, że dopiero po mistrzostwach świata pozwie dziennikarza WP Szymona Jadczaka. To efekt tekstu o jego kontaktach z szefem piłkarskiej mafii w Polsce, Ryszardem Forbrichem.
Jadczak przez kilka miesięcy analizował akta sprawy i bilingi. Ustalił, że selekcjoner rozmawiał z "Fryzjerem" aż 27 godzin. Dla Michniewicza przygotowania reprezentacji Polski do mundialu są teraz priorytetem, ale nie zamierza w tej sprawie odpuszczać.
Do sytuacji odniósł się Dariusz Dziekanowski. Zauważył on, że sprawa została poruszona w zagranicznych mediach. Żałuje, że Michniewicz nie wyjaśnił wszystkiego, a w odpowiedziach na pytania Jadczaka zasłaniał się niepamięcią. "Gasi pożar benzyną" - napisał Dziekanowski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wolny - palce lizać! Przymierzył idealnie
"Wyciąga swoim krytykom różne plotki z życia, przypomina im, jak się kiedyś zachowali w sytuacji X, natomiast nie potrafi sobie przypomnieć, o czym rozmawiali w różnych momentach przez w sumie 27 godzin z hersztem piłkarskiej mafii. I w sumie trochę się nie dziwię, bo gdyby opowiedział, że rozmawiał o pogodzie albo o wypadzie na grzyby czy ryby, to naraziłby się na śmieszność" - napisał były reprezentant Polski.
Dziekanowski ma obawy co do tego, co będzie po ewentualnych udanych dla kadry mistrzostwach świata w Katarze.
"Można przypuszczać, że jeśli wyjdziemy z grupy, Czesław Michniewicz na fali sukcesu przystąpi do odwetu z większym animuszem. Przykre jest to, że w naszym kraju jest coraz większa akceptacja czynów etycznie niedopuszczalnych. Bo brak zarzutów ze stron prokuratora to jedno, a poczucie przyzwoitości - drugie" - dodał.
Czytaj także:
Kłótnia legend Liverpoolu i Manchesteru United. Poszło o Cristiano Ronaldo
Co dalej z Bednarkiem? W Southampton zaczyna robić się ciasno