Skandal w Gdańsku. Pierwsi chuligani w rękach policji

PAP / Jan Dzban / Na zdjęciu: burdy podczas meczu Lechia Gdańsk - Akademija Pandev
PAP / Jan Dzban / Na zdjęciu: burdy podczas meczu Lechia Gdańsk - Akademija Pandev

Po czwartkowych burdach na stadionie Lechii Gdańsk funkcjonariusze dokonali pierwszych zatrzymań. Jak informuje PAP, policjanci wciąż prowadzą czynności zmierzające do identyfikacji i aresztowania kolejnych osób.

Czwartkowy mecz Ligi Konferencji Europy pomiędzy Lechią Gdańsk i Akademiją Pandev został zapamiętany nie tylko z powodu wysokiego zwycięstwa polskiego zespołu (4:1). Więcej mówi się o burdach, do jakich doszło na trybunach w sektorze najzagorzalszych kibiców.

Przypomnijmy, że w 6. minucie gry sędzia przerwał pojedynek ze względu na bójkę pseudokibiców. Grę udało się wznowić po kilkudziesięciu minutach. Delegat UEFA ostrzegł, że jeśli dojdzie do jakiegokolwiek incydentu na trybunach, to na Lechię nałożony zostanie walkower.

Sprawą zajęła się gdańska policja. Oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku - Magdalena Ciska - poinformowała PAP, że zatrzymanych zostało czterech mężczyzn w związku z udziałem w bójce i uszkodzeniem mienia, do których doszło na terenie gdańskiego stadionu.

ZOBACZ WIDEO: Pożegnanie Artura Boruca. "Wytworzyła się rysa"

Policjanci wciąż prowadzą czynności zmierzające do identyfikacji i zatrzymania kolejnych osób, które brały udział w bójce. Funkcjonariusze zabezpieczyli ślady, przesłuchują świadków oraz zabezpieczają zapisy z kamer monitoringu i nagrania z mediów społecznościowych. Pierwsi pseudokibice zostali zatrzymani już w czwartek wieczorem.

W rozmowie z TVN24 Magdalena Ciska poinformowała, że czterech uczestników bójki zostało odwiezionych do szpitala z urazami ciała.

Skandal będzie drogo kosztował gdański klub. Lechia na pewno zostanie surowo ukarana przez UEFA. To jednak nie wszystko. Na skandaliczną sytuację zareagowała prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz.

"Spotkanie zostało wznowione i stadionowi chuligani nie zdołali całkowicie zepsuć sportowego święta. Jednocześnie zapewniam, że ani jedna złotówka z kieszeni podatników nie trafi na pokrycie szkód. Za ich naprawę zapłaci organizator meczu" - napisała na Facebooku.

Czytaj także:
Policja mówi, co się stało na trybunach w Gdańsku
Nikt nie dorównał polskim zespołom w eliminacjach LKE

Źródło artykułu: