We wtorek odbyło się kolejne spotkanie CAS w sprawie wykluczenia rosyjskich drużyn z rozgrywek międzynarodowych. Na 11 lipca zaplanowano podobne obrady, tym razem dotyczące rosyjskich klubów zawieszonych w europejskich rozgrywkach.
Michaił Prokopiet, który reprezentuje rosyjską stronę, podkreślił w rozmowie z matchtv.ru, że "uważa, iż pozycja Rosji jest już znacznie silniejsza" i "ma szansę zagrać na mundialu w Katarze". - Nie jestem gotowy jednak na to, by cokolwiek ogłaszać, bo wynik może być zgoła odmienny - zaznaczył.
Spostrzegł również, że nie ma bezpośredniej podstawy prawnej do zawieszania rosyjskich zespołów i właśnie na tym opierają się jego działania. Prokopiet zauważył, że druga strona powołuje się na "siłę wyższą", co Rosjanom oczywiście się nie podoba.
ZOBACZ WIDEO: Tak chce grać nowy trener Arka Milika. Co dalej z naszym piłkarzem?
- Białoruś ma pozwolenie, by rozgrywać mecze na neutralnych boiskach, Ukraina też. Dlaczego nie można pozwolić na to Rosji? - zapytał prawnik reprezentujący interesy rosyjskiej federacji piłkarskiej.
Rosjanie wciąż łudzą się, że ich reprezentacja pojedzie na mundial w Katarze. - W idealnym świecie Rosja mogłaby jeszcze zagrać w ostatnim etapie mistrzostw świata, które rozpoczną się w listopadzie. Do tego wystarczy pozytywna decyzja Sportowego Sądu Arbitrażowego w Lozannie. Mam nadzieję, że nastąpi to 11 lipca - podkreślił Prokopiet.
- Na świecie są silne nastroje antyrosyjskie, wszędzie są miliony ukraińskich uchodźców. Oskarżeni nie zrzucają winy za to na rosyjski związek piłkarski, ale zwracają uwagę, że ze względu na okoliczności nikt nie wie, jak może przebiegać mecz z udziałem Rosji. I nikt nie chcą brać za to odpowiedzialności. Można sobie wyobrazić wszystko, aż do masowych protestów i zamieszek - zaznaczył prawnik.
Przypomnijmy, że zawieszenie rosyjskich drużyn i reprezentacji ma związek z atakiem wojsk Władimira Putina na Ukrainę. Inwazja rozpoczęła się 24 lutego i niestety nie widać jej końca.
Czytaj także:
> Jakub Kosecki ma nowy klub. Zagra w V lidze
> Mocny finisz Cracovii, kanonada Widzewa. Nie zabrakło odrobiny konspiracji