Tak będzie wyglądał "nowy" Bayern Monachium. Oto skład

Newspix / Lukas Barth-Tuttas/dpa via ZUMA Press) / Na zdjęciu od lewej: Thomas Mueller, Serge Gnabry, Robert Lewandowski
Newspix / Lukas Barth-Tuttas/dpa via ZUMA Press) / Na zdjęciu od lewej: Thomas Mueller, Serge Gnabry, Robert Lewandowski

Bayern Monachium zmienia się. To nie jest jeszcze ostateczny kształt drużyny, ale wszystko wskazuje na to, że w klubie dojdzie do największych zmian od wielu, wielu lat.

Przed Julianem Nagelsmannem dwa kluczowe momenty: transfer Roberta Lewandowskiego oraz Matthijsa de Ligta. O ile odejście polskiego napastnika to niepowetowana strata, rezygnacja z 50 goli w sezonie, to w końcowym rozrachunku będzie to uwolnienie Bayernu Monachium od taktyki, którą stosował do tej pory Nagelsmann.

Jest mu bliżej do wizji Pepa Guardioli czy Juergena Kloppa, którzy są w stanie wyobrazić sobie drużynę bez typowej "dziewiątki", ale za to z całą gamą mobilnych piłkarzy. Takich, którzy w meczu mogą ciągle zmieniać pozycję i co chwilę wskakiwać w rolę, którą pełnił dotychczas Robert Lewandowski.

A ukoronowaniem letniego okienka transferowego ma być przyjście de Ligta.

ZOBACZ WIDEO: Tak chce grać nowy trener Arka Milika. Co dalej z naszym piłkarzem?

Nowy szef potrzebny od zaraz

Poprzedni sezon pokazał jedno: Bayern Monachium tracił mnóstwo bramek. Brakowało lidera defensywy. Człowieka, który poustawia wszystkie klocki, weźmie pełną odpowiedzialność za swoich kolegów. Takim typem nie jest ani Dayot Upamecano, ani Lucas Hernandez, ani też Benjamin Pavard, a Niklasa Suele nie ma już w Bayernie.

Często fachowcy podkreślali, że trudno jest być obrońcą w zespole Nagelsmanna. Niemiecki trener każe grać wysoko swoim zawodnikom, często stoperzy zostawali jeden na jednego z przeciwnikiem. Wówczas o błędy nie jest trudno. Do tego nikt nie brał pełnej odpowiedzialności za defensywę. Jeśli przełożyć to na polskie warunki, to Bayernowi brakowało kogoś takiego jak Kamil Glik, który spaja defensywę w reprezentacji.

Przyjście de Ligta ma rozwiązać ten problem. Holender od dziecka kibicuje Bayernowi, ma dopiero 22 lata, a już 38 meczów w kadrze narodowej i spore doświadczenie ligowe. Juventus jest skłonny sprzedać go, ale de Light nie będzie tani: na stole musi pojawić się oferta około 80 mln euro. Do tego jeszcze ogromna pensja.

W tym momencie Holender jest brakującym elementem układanki. Nagelsmann wie, że to ostatni duży transfer tego lata. Wie też, że może okazać się kluczem w nadchodzącym sezonie.

Lewandowski, raz jeszcze

Robert Lewandowski jest wyśmienitym napastnikiem, którego chciałby mieć każdy trener na świecie. Ale jeśli Polak chce odejść, mówi o tym głośno, psuje tym samym atmosferę w szatni, to dla Nagelmanna odejście Lewandowskiego nie jest końcem świata.

Pisaliśmy już o tym, że Nagelsmann uwielbia ustawiać swoje drużyny inaczej niż większość trenerów. U niego zawodnicy ofensywni nie są przypisani do konkretnych pozycji, często wbiegają w inne strefy boiska. Liczy się wielka mobilność, szybkość i zaskoczenie rywala.

Dlatego Nagelsmannowi tak bardzo zależało na Sadio Mane. Senegalczyk złamał niepisaną przez Bayern zasadę: nie kupuje piłkarzy, którzy skończyli 30 lat i nie proponuje im ogromnych pieniędzy. Mane to zawodnik, który może "obskoczyć" cztery pozycje w ataku. Podobnie można napisać o Leroyu Sane, Thomasie Muellerze, Jamalu Musiali czy Serge'u Gnabry'm. Jedynie Kingsley Coman to typowy skrzydłowy, który źle czułby się w centralnej części boiska.

Mane jest szybki, mobilny, z ogromnym doświadczeniem międzynarodowym. W Liverpoolu zdobywał mnóstwo bramek, był nawet królem strzelców Premier League, a to o czymś świadczy. To piłkarz skrojony pod taktykę Nagelsmanna.

Co teraz?

Bayern podczas tego okienka jest póki co "na minusie". Więcej wydał pieniędzy niż zarobił. Na dodatek w ostatnich miesiącach mocno nadwerężył budżet, ponieważ nowe kontrakty dostali: Manuel Neuer, Josuha Kimmich, Thomas Mueller i Leon Goretzka. Każdy z nich otrzymał premię za samo złożenie podpisu. Do tego doszły podwyżki dla niemal każdego z nich.

Sadio Mane też dostał ogromny kontrakt, zbliżony nawet do zarobków Lewandowskiego. To samo będzie z de Ligtem, a jeszcze trzeba będzie zapłacić za niego 80 mln euro. Do przyszłych wydatków możliwe, że trzeba będzie dorzucić jeszcze Gnabry'ego, którego kontrakt kończy się za rok. Póki co obie strony nie są w stanie dojść do porozumienia.

W takim przypadku utrzymanie Lewandowskiego w zespole byłoby niezwykle kosztowne. Gdyby jednak Bayern zgodził się na transfer Polaka, w rok mógłby zaoszczędzić 70 mln euro (suma odstępnego plus kontrakt).

Bayern poważne granie zaczyna 30 lipca. Tego dnia powalczy z RB Lipsk o Superpuchar Niemiec. Rozgrywki ligowe ruszą tydzień później.

Przewidywany skład Bayernu na przyszły sezon:

Neuer - Mazraoui, De Ligt, Hernandez, Davies - Kimmich, Goretzka - Sane, Mueller, Coman - Mane.

Podsumowanie transferowe: 

PrzyszliOdeszli
Sadio Mane (Liverpool - 32 mln) Marc Roca (Leeds - 12 mln)
Ryan Gravenberch (Ajax - 18,5 mln) Omar Richards (Nott Forest - 8,5 mln)
Noussair Mazraoui (za darmo) Niklas Suele (Borussia Dortmund - za darmo)
Corentin Tolisso (Lyon - za darmo)


Bartosz Zimkowski, WP SportoweFakty

Zobacz takżeWładze Bayernu rozważają transfer Lewandowskiego. Wiadomo, kto mówi "nie"
Zobacz takżeSprawa stanęła na ostrzu noża. Lewandowski może sięgnąć po kategoryczne rozwiązanie

Źródło artykułu: