To był najgorszy mecz w wykonaniu Dolcanu w tym sezonie. 10. kolejka okazała się nie szczęśliwa dla podopiecznych Marcina Sasala, gdyż przegrali 4:0 z Podbeskidziem a wokół spotkania powstała nieprzyjazna atmosfera. Dolcan trafił akurat na Podbeskidzie na fali wznoszącej, co tłumaczy rozmiary porażki zwłaszcza, że przedtem piłkarze Marcina Brosza nie zachwycali. Ząbkowanie szybko pożegnali się z punktami, gdyż stracili bramki w 2. i 43. minucie a później w 67. i 83.
W przerwie zamieszanie wywołał nowy napastnik Dolcanu Benjamin Imeh, który uderzył w twarz jednego z pracowników Podbeskidzia w trakcie schodzenia do szatni. Na boisko w drugiej połowie nie wyszedł, gdyż sędzia dał mu czerwoną kartkę za nie sportowe zachowanie. Po spotkaniu trener Sasal był równie zdenerwowany co Imeh w przerwie. Gdyż zabronił udzielania wywiadów swoim zawodnikom a sam na konferencji prasowej powiedział: Wygrał zespół, który strzelił cztery bramki - to jest fakt niezaprzeczalny. Resztę sytuacji pozostawiam bez komentarza.
Aura tajemniczości wokół tego spotkania i trenera Dolcanu trwała do środy, kiedy to postanowił powiedzieć na spokojnie, co chciał powiedzieć w Bielsku-Białej. W Bielsku-Białej siły nadprzyrodzone zdominowały mecz, dlatego padł tam taki wynik. Mówię to teraz, ponieważ na konferencji po meczu z Podbeskidziem nie było sensu o tym mówić. Na pewno siły nadprzyrodzone w Bielsku działały. - mówił Sasal
Trudno powiedzieć czy oprócz pracy sędziów, o której nie miał dobrego zdania, miał trener coś na myśli mówiąc siły nadprzyrodzone. Faktem jest to, że mecz z Podbeskidziem nie podziałał deprymująco na zespół z Ząbek, który pokonał Śląsk Wrocław w środę w Pucharze Polski. Nie mamy żadnego kryzysu. Pokazał to mecz Pucharu Polski ze Śląskiem Wrocław. Jesteśmy mocnym zespołem - mówił Sasal po meczu.
W sobotę Dolcan zagra z Flotą Świnoujście u siebie.