Co za strzał Pawłowskiego! "Za parę lat odtworzę sobie tę bramkę"

Bartłomiej Pawłowski popisał się kapitalnym golem z rzutu wolnego i mocno przyczynił się do zwycięstwa Widzewa Łódź z Jagiellonią Białystok (2:0). - Ten mecz kosztował nas dużo sił - nie krył po ostatnim gwizdku arbitra.

Kuba Cimoszko
Kuba Cimoszko
Co za gol Pawłowskiego! Materiały prasowe / Co za gol Pawłowskiego!
W 72. minucie wyjazdowego meczu Widzewa Łódź z Jagiellonią Białystok kibice wciąż nie mogli doczekać się goli. Wówczas jednak nadszedł przełomowy moment. Około 25 metrów od bramki Nene sfaulował Mateusza Żyro, a Bartłomiej Pawłowski ustawił piłkę i kapitalnym uderzeniem otworzył wynik spotkania.

Rywalom nie pomogło długie ustawianie muru, ani próba zdekoncentrowania wykonawcy. 29-latek zakręcił piłkę nad rywalami i trafił w samo okienko! - W ogóle nie zdziwiłem się, że tak to wyszło. Jedynie się mocno cieszyłem - powiedział z uśmiechem.

- Ten strzał był zaplanowany. Jest w drużynie kolejność i udało mi się zrealizować to co było rozpisane. Cieszy, że wpadło z takiej odległości i na pewno za parę lat odtworzę sobie tę bramkę - dodał Pawłowski.

Zemsta na byłym klubie

Pawłowski świetnie wszedł w obecny sezon. To jego trafienia dawały Widzewowi prowadzenie w dwóch pierwszych kolejkach PKO Ekstraklasy. Przed kilkoma dniami jego zespół nie zdołał jednak utrzymać korzystnego wyniku i skończył porażką z Pogonią Szczecin (1:2). Tym razem było znacznie lepiej i drużyna odniosła zwycięstwo nad Jagiellonią (2:0).

Dla byłego młodzieżowego reprezentanta Polski ta bramka mogła smakować szczególnie. To właśnie w ekipie z Podlasia zaczynała się jego kariera na szczeblu seniorskim, choć nie wyszła ona wtedy tak jak sobie wyobrażał. A piłkarska Polska do dziś pamięta perturbacje związane z jego odejściem. - Strzeliłem już wcześniej gola w Białymstoku. Cieszę się więc przede wszystkim z tego, że ten pomógł zdobyć nam punkty - skomentował.

- Mecz wyglądał tak, jakby był takim do pierwszej bramki. Oba zespoły chciały zagrać pressingiem i oba przechwytywały piłkę na połowie przeciwnika, ale z dwóch stron w pierwszej części brakowało konkretów. Wszystko rozstrzygnęło się tak naprawdę po naszym golu, gdy rywale nie mając już nic do stracenia poszli mocno do przodu. Odkryli się i dostali drugą bramkę z kontry - uzupełnił Pawłowski.

Optymalne przygotowanie

Po zakończeniu meczu Jagiellonii z Widzewem było jasno widać, że Pawłowski był jego głównym bohaterem. Najpierw zebrał sporą owację od grupy blisko tysiąca kibiców, którzy przyjechali za swoją drużyną na Podlasie. Później długo udzielał wywiadu jednemu z dziennikarzy radiowych. Mimo wyraźnego zmęczenia chętnie zatrzymywał się jednak przy kolejnych przedstawicielach mediów i odpowiadał na każde pytanie. - Przyjechaliśmy tutaj grać o komplet punktów - nie krył.

- Nie ma co ukrywać, że to starcie kosztowało nas dużo sił. Rywale szczególnie w pierwszej połowie grali bardzo wysokim pressingiem i naprawdę musieliśmy sporo się nabiegać aby z tego wyjść, uciec lub odzyskać piłkę po stracie. To było wysokie tempo, ale takie na jakie nas było stać - stwierdził dalej pomocnik łodzian.

Pawłowski zwrócił uwagę na optymalne przygotowanie fizyczne Widzewa w tym meczu i pewność siebie, którą on i koledzy mieli jeszcze przed rozpoczęciem spotkania z Jagiellonią. - Nie mieliśmy jakiegoś nadmiernego respektu, ale chcieliśmy normalnie grać w piłkę i wyprowadzać ją spod naszego pola karnego. Nie czuliśmy się jakoś skrępowani z uwagi na miano beniaminka. Dlatego też po tym co pokazaliśmy w przekroju całości myślę, że zasłużyliśmy na to zwycięstwo - zakończył.

Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty

Czy Bartłomiej Pawłowski będzie się liczyć w walce o tytuł króla strzelców obecnego sezonu PKO Ekstraklasy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×