Jagiellonia Białystok przegrała 0:2 (0:0) z Widzewem Łódź w meczu 2. kolejki PKO Ekstraklasy. Ozdobą spotkania był efektowny gol Bartłomieja Pawłowskiego z rzutu wolnego, ale warte zapamiętania było także drugie trafienie. Jego autor to Jordi Sanchez, który przed strzałem przebiegł niemal pół boiska!
W 84. minucie gry Hiszpan ruszył w długi rajd i widząc przed polem karnym niepewną czwórkę obrońców rywala po prostu wypuścił futbolówkę między nich. Po chwili wślizgiem uderzył między nogami Zlatana Alomerovicia.
Nagranie z drugiego gola dla Widzewa udostępniła stacja Canal Plus Sport na Twitterze:
Ty, patrz! Maradona mu się włączył! W taki właśnie sposób @RTS_Widzew_Lodz przypieczętował zwycięstwo w Białymstoku
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) July 22, 2022
Jagiellonia - Widzew#JAGWID pic.twitter.com/CDBssSQPVl
"Zbyt mocno się otworzyliśmy"
Piłkarze Jagiellonii po zakończeniu meczu nie kryli złości z tego jak łatwo dali strzelić drugiego gola Widzewowi. - Zachowaliśmy się źle w tamtej sytuacji. Trzeba było to przerwać szybciej, ale już nie możemy tego zmienić. Zobaczymy na wideo jak poprawić to w kolejnych spotkaniach - odpowiedział Mateusz Skrzypczak na jedno z pytań od dziennikarzy.
- W pierwszej połowie byliśmy bardziej dominującą drużyną i szkoda, że nie udało się nic zamienić na bramkę. W sumie jednak rywale mieli też jedną lub dwie klarowne sytuacje. Wydaje mi się, że w drugiej części zbyt mocno się otworzyliśmy i zrobiły się większe przestrzenie. Przeciwnik strzelił pięknego gola z rzutu wolnego, rzuciliśmy się do ataku i zostaliśmy dobici tym drugim trafieniem - dodał 21-latek.
Przygotowanie fizyczne nie jest problemem
Co ciekawe tuż przed akcją Widzewa i golem na 1:0 to Jagiellonia atakowała. Problem zaczął się, gdy piłkę przy linii bocznej stracił Martin Pospisil i wyraźnie nie dał rady już wracać do obrony. - Może w końcówce zabrakło sił, ale ogólnie byliśmy gotowi fizycznie na ten mecz. Możliwe, że za bardzo chcieliśmy zdobyć tego gola wyrównującego i przez to nadzialiśmy się na kontrę - skomentował Czech.
- Zawsze w meczu jest taki kryzysowy moment i wtedy trzeba się przełamać jako drużyna. Graliśmy bardzo intensywnie, ciągle wysokim pressingiem i tego biegania było dużo. Jesteśmy jednak dobrze przygotowani i nie możemy się tłumaczyć zmęczeniem. Rywale też byli zmęczeni. Mamy nauczkę na przyszłość, by inaczej próbować przetrwać takie trudne chwile - powiedział Skrzypczak.
Spróbują odbić w Szczecinie
Ostateczny wynik był mocno rozczarowujący dla piłkarzy Jagiellonii. Schodzili oni bowiem z boiska ze świadomością, że mogli pokonać Widzew. - Przede wszystkim zabrakło nam skuteczności. Szczególnie w pierwszej połowie, ale i fragmentami w drugiej mogliśmy zrobić więcej. Graliśmy dobrze. Stwarzaliśmy sytuacje, ale ich nie wykorzystaliśmy - stwierdził Pospisil.
- Od kilku lat jak tu jestem to często te wyniki z beniaminkami są dla nas niekorzystne. Rzadko wygrywamy. Niemniej trzeba też szanować jakość przeciwnika, który naprawdę nieźle zagrał. Najgorsze jest jednak to, że chcieliśmy wejść w sezon dwoma zwycięstwami. Dobrze zacząć z uwagi na to, że graliśmy dwukrotnie u siebie. Nie udało się, więc będziemy musieli to odrobić w najbliższym spotkaniu wyjazdowym - podsumował 30-latek.
Kolejny mecz Jagiellonia rozegra na wyjeździe z Pogonią Szczecin w niedzielę 31 lipca o godz. 15.
Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty
Trener Jagiellonii wskazał przyczyny porażki z Widzewem
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Krychowiak zakpił z... samego siebie. Co za słowa!