Ciąży na nas presja niezdobytej twierdzy - rozmowa z Jakubem Cieciurą, pomocnikiem KSZO Ostrowiec

Jakub Cieciura swoja piłkarską przygodę rozpoczął w Powiślance Lipsko. Grał również w takich zespołach jak: ŁKS Łódź, GKS Bełchatów czy Hetman Zamość. Przez pół roku pobytu w Gorzowie Wlkp. dla drużyny GKP zdobył dwie bramki. W barwach pomarańczowo-czarnych nie pokonał jeszcze golkipera rywala, ale spotkanie z byłym pracodawcą będzie do tego najlepszą okazją.

Anna Soboń
Anna Soboń

Anna Woźniak: Najbliższy rywal KSZO jest ci dosyć dobrze znany.

Jakub Cieciura: Rzeczywiście, najbliższe spotkanie 11. kolejki I ligi KSZO zagra z GKP Gorzów Wlkp., w którym występowałem zanim pojawiłem się w Ostrowcu Świętokrzyskim. To drużyna, która w poprzednim sezonie była beniaminkiem, tak jak my jesteśmy obecnie.

Drużyna z Gorzowa Wlkp. dopiero po barażach utrzymała się w I lidze.

- No tak, były problemy, choć trzeba przyznać, że mecze barażowe wypadły już zdecydowanie na korzyść GKP.

Według twojej wiedzy jakim zespołem jest najbliższy rywal KSZO?

- Uważam, że jest to solidny zespół, choć teraz jeden z piłkarzy stanowiących o sile środka pola wypadł ze składu. Mówię o Adrianie Łuszkiewiczu. To bardzo dobry zawodnik, ale ma problemy zdrowotne - z tego co wiem dopadła go kontuzja wiązadeł krzyżowych.

Czyli nie będzie to łatwy mecz?

- Oczywiście, że nie. Na pewno nie będzie to spacerek. Świadczą o tych chociażby wyniki osiągane przez zespół GKP i pozycja w ligowej tabeli. Zresztą wszystkie zespoły przyjeżdżają do Ostrowca, żeby walczyć o punkty i żaden mecz nie jest łatwy. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że sprostamy zadaniu.

Przeprowadziłeś jakiś wewnętrzny wywiad przed meczem KSZO - GKP?

- Nie, nie zajmuję się takimi sprawami (śmiech). Bazuję jedynie na tym, co zapamiętałem z pobytu w Gorzowie Wlkp. Nie podejrzewam, by zbyt wiele zmieniło się od tamtego czasu, choć kilku zawodników doszło do składu - bramkarz, stoper czy napastnik, a w zasadzie dwóch, bo w ostatniej chwili dołączył Adam Czerkas.

Wygląda na to, że potencjał, którym można przeciwstawić się KSZO, drużyna z Gorzowa Wlkp. niewątpliwie posiada.

- Zdecydowanie tak. Są to solidni zawodnicy. Poza tym trener Adam Topolski nie wziąłby do zespołu piłkarza, który nie jest wartościowy. Dlatego też na każdego z tych zawodników trzeba zwrócić uwagę i żadnego nie można zlekceważyć.

Jaki jest największy atut drużyny gorzowskiej?

- W poprzednim sezonie, gdy byłem zawodnikiem GKP, z pewnością była to wola walki i ambicja. W tej chwili z klubu odszedł Emil Drozdowicz, w którym były pokładane bardzo duże nadzieje. Trafił do Arki Gdynia, jednak jego przygoda z tym klubem nie wypaliła i wrócił do Zielonej Góry. Większość ludzi z tamtego regionu uważała go za bardzo solidnego, bramkostrzelnego zawodnika, od którego wiele zależy. Ale to było kiedyś.

A teraz?

- Na chwilę obecną trudno powiedzieć, ale chyba można pokusić się o stwierdzenie, że silną stroną drużyny z Gorzowa Wlkp. będzie kolektyw, ponieważ w składzie nastąpiło tylko kilka roszad. Myślę, że rywal będzie się opierał po prostu na zgranej ekipie.

Jeśli miałbyś wybrać jednego zawodnika GKP, to kto by to był?

- Trudno wytypować jednego, bo w każdej formacji są wartościowi zawodnicy. Na chwilę obecną w linii defensywnej prym będzie wiódł Maciej Truszczyński. Jest to bardzo silny i dobry piłkarz, nie odpuszczający do samego końca. W linii środkowej był to na pewno Adrian Łuszkiewicz, ale jest też Łukasz Maliszewski, który potrafi pociągnąć grę zespołu. Nie można zapomnieć o Arturze Andruszczaku, który jest wiodącą postacią w tej drużynie. Z racji piłkarskiego doświadczenia chyba wskazałbym właśnie Andruszczaka i na niego trzeba będzie zwrócić szczególną uwagę.

Zapowiada się w sobotę ciekawe widowisko.

- Wszystko wskazuje na to, że będzie to ciekawy i bardzo trudny mecz. Tym bardziej, że ciąży na nas presja niezdobytej twierdzy, jaką jest ostrowiecki stadion. Wierzę jednak, że sprostamy zadaniu. Przyjechał już do nas ŁKS Łódź, który na początku sezonu bardzo chciał udowodnić wszystkim, że ma problemy, ale szybko wróci na ekstraklasowe salony. Jednak to my wygraliśmy 1:0, więc liczę, że i tym razem poradzimy sobie z przeciwnikiem.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×