[tag=614]
Manchester United[/tag] został postawiony w bardzo trudnej sytuacji. Cristiano Ronaldo nagle obwieścił tuż przed startem przygotowań do nowego sezonu, że chce zmienić klub. Koniec, kropka. Działo się to pod koniec czerwca. Co więcej, nie pojawił się na pierwszym treningu i poprosił o więcej wolnego. Powód? "Przyczyny rodzinne".
Mija miesiąc, odkąd Ronaldo poinformował, że widzi siebie gdzieś indziej niż na Old Trafford. Przez ten czas niewiele się stało lub stało się dużo więcej niż Portugalczyk mógłby sobie wyobrazić. Nadal jest w Manchesterze, bo żaden duży klub nie chce mieć u siebie Ronaldo.
Sytuacja jest patowa. Ronaldo jest miesiąc bez treningu z zespołem i nie ma perspektyw na transfer. Jeszcze Man Utd ciągle mówi "nie". Dlatego we wtorek Ronaldo osobiście pojawił się w ośrodku treningowym, aby na żywo przedyskutować swoją przyszłość.
Manchesterowi bardzo zależy na tym, żeby Ronaldo pozostał. Co ciekawe, w klubie pojawił się nawet legendarny Sir Alex Ferguson. Ronaldo darzy Szkota ogromnym szacunkiem, ma być ostatnim kołem ratunkowym dla Czerwonych Diabłów, aby jednak przekonać CR7 do pozostania.
Uderzenie w Ronaldo
"Ronaldo zrobił dokładnie to, czego się spodziewałem. Strzelał gole, ale sprawił, że drużyna była słabsza. Teraz prośba o transfer burzy też narrację, że odrzucił ofertę Manchesteru City z powodu miłości, jaką darzy Manchester United" - skomentował na Twitterze Jamie Carragher, były reprezentant Anglii i legenda Liverpoolu.
To jest coś, o czym wspominaliśmy już kilka tygodni temu. "Posiadanie Cristiano Ronaldo nie jest już luksusem. Dzisiaj agent supergwiazdy musi robić tournee po klubach, aby przekonać je, że warto kupić Portugalczyka. Problem w tym, że wszędzie słyszy 'nie, dziękuję'. (...) Giganci nie kwapią się do zatrudnienia 37-letniego piłkarza z ogromnymi oczekiwaniami finansowymi i z dużym ego. Do tego Ronaldo najczęściej już nie pasuje do systemów gry poszczególnych drużyn" - pisaliśmy 8 lipca (cały tekst w tym miejscu).
W zasadzie nic się nie zmieniło. Bayern Monachium już kilkakrotnie podziękował za Ronaldo, wiedząc nawet, że Lewandowski odchodzi. Chelsea też podziękowała, bo Thomas Tuchel po prostu nie chce Ronaldo. Innych chętnych za bardzo nie było. Pojawiła się plotka, że wróci do Sportingu Lizbona, ale - o dziwo, bo to wyjątek - sam Ronaldo zdementował to w mediach społecznościowych.
Lewandowski pokazał, że można inaczej
Dalszej gry w Bayernie Monachium nie wyobrażał sobie Lewandowski. Mówił o tym otwarcie i chociaż te słowa bardzo bolały w Niemczech, to z drugiej strony nie było mowy o żadnym strajku. Gdy nadszedł dzień treningu, Lewandowski pojawił się na zajęciach. Uśmiechu w tym wszystkim nie było, ale wykonywał polecenia.
Ronaldo postąpił zupełnie inaczej. Chce wymusić odejście z Man Utd, ale władze uparcie mówią od tygodni trzy słowa: "nie na sprzedaż". Wielokrotny zdobywca Złotej Piłki stracił nie tylko bardzo ważny czas przygotowań, ale i szacunek kibiców Manchesteru United. Dotychczas był idolem, legendą klubu, a dzisiaj wszystkie słowa CR7 na temat miłości do United można nazwać jedynie pustymi sloganami.
Lewandowski osiągnął z Bayernem wszystko, grał tam osiem lat, sprawił, że klub sięgnął po mnóstwo trofeów. Nie zostawił po sobie zgliszczy. Ronaldo przyszedł do klubu zaledwie rok temu, dostał bajeczny kontrakt, a swoją grą nie powalił. Jest współwinny tego, że zespołu zabraknie w tym sezonie w Lidze Mistrzów. Zamiast pomóc klubowi, który podobno kocha, chce uciec gdzieś indziej.
Bartosz Zimkowski, WP SportoweFakty
Zobacz także: Ronaldo w coraz większej desperacji. Pojawiła się nietypowa opcja
ZOBACZ WIDEO: Ten filmik obejrzało już milion ludzi. A Ty?