Ponad dwa miesiące trwała transferowa saga z udziałem Roberta Lewandowskiego. W końcu reprezentant Polski dostał od Bayernu Monachium zielone światło na przenosiny do FC Barcelony. Cała operacja kosztowała Katalończyków 50 mln euro (45 mln + 5 mln w bonusach).
Za "Lewym" debiut w nowych barwach. W nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu rozegrał 45 minut w meczu z Realem Madryt. Gola nie strzelił, a Jan Tomaszewski skomentował, że gra Polaka bardziej mu się nie podobała, niż podobała.
- Ja współczuję Robertowi, bo on w tej chwili przeżywa najtrudniejsze chwile w swoim życiu jeśli chodzi o stres psychiczny. Przez dwa miesiące niemieccy dziennikarze zrobili z niego wroga publicznego numer jeden. Tego by nawet człowiek z żelaza nie wytrzymał - powiedział w rozmowie z "Super Expressem".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pozamiatał! Wolej Brazylijczyka robi furorę w sieci
Były bramkarz reprezentacji Polski obawia się, żeby Robert Lewandowski nie postąpił tak jak Lionel Messi po przejściu do Paris Saint-Germain. Argentyńczyk, gdy mu nie szło, poprosił selekcjonera kadry, aby ten go nie powoływał, bo chce zgrać się z klubem.
- Tego się obawiam. Teraz Barcelona to numer jeden dla Lewandowskiego, bo cały świat się nim interesuje - ocenił Jan Tomaszewski.
74-latkowi nie spodobał się także sposób, w jaki zaprezentowano Lewandowskiego w Miami, a także słowa prezesa klubu, który dał do zrozumienia, że jest zainteresowany powrotem Lionela Messiego.
- Gierek ze swoją propagandą sukcesu się w grobie przewraca! Dla mnie, przepraszam, że to powiem, to wiejski klub. Wielki, wiejski klub, który nie wie, jak wyjść z sytuacji - wypalił Tomaszewski.
Czytaj także:
- Piłkarz Barcelony bez ogródek o Lewandowskim
- Śledzili każdy jego ruch. Barca pokazała wyjątkowy film z Lewandowskim